czwartek, 9 kwietnia 2020

Od Kousuke CD Keitha

Szczerze mówiąc, trochę brakowało mi tego irytującego człowieczka. Wiem, że sam go wypuściłem na wolność, jednakże zaczyna mi z tego powodu doskwierać samotność trochę, chociaż nie powiem tego na głos, zżyłem się z tym chłopakiem, a jego brak wiele zmienił w tym już pustym i cichym domu. Zawsze, gdy był u mnie, miałem możliwość trochę się z nim podrażnić, nawet jeśli mu to nie odpowiadało, teraz cóż sam go wypuściłem, więc nie mam na co narzekać, dobrze się stało, w końcu nic mu nie grozi ze strony mojej „rodziny”, Która już o mnie zapomniała, człowiek zniknął, problemu nie ma, oni są naprawdę beznadziejni. To prawda rodziców się nie wybiera, nawet jeśli jesteś demonem, matkę masz jedną, ojca też możesz z tym zrobić wielkie nic.
Naprawdę wolałbym czasem nie mieć ich wcale, zniszczyli mi życie i jeszcze każą za to dziękować, to jest naprawdę normalna rodzina, przynajmniej oni tak uważają, jak dla mnie nic, ale to naprawdę nic nie ma w nas normalnego i cokolwiek nie zrobimy, ja nigdy nie będę żył tak jak oni, tego chcą, a oni samo nigdy nie zrozumieją tego, że chce być z ludźmi, oczywiście nie po to, aby być takim jak oni, po prostu interesuje mnie ich życie i to jak patrzą na świat, dla nich jesteśmy potworami, chociaż nigdy, tak naprawdę nas nie znali, może kiedyś, gdy czasy były inne, jednak wtedy byliśmy z ludźmi druhami, nie drogami a później stała się rzecz dziwna i zakończyła się nasza sielanka.
Od tamtej pory nic nie było i pewnie nigdy nie będzie takie samo.
Westchnąłem cicho, rozglądając się po salonie, w którym nic ciekawego się nie działo, naprawdę zaczyna nudzić mnie to bycie znów samemu, pora z tym coś zrobić.
Leniwie podniosłem się z kanapy, wychodząc z domu, nie musiałem zakładać na swoje ciało nic ciepłego, w końcu temperatura nie robiła na mnie różnicy, poza tym tam, gdzie właśnie się kierowałem, nie było ludzi, był za to mój dobry przyjaciel z dzieciństwa, który ostatnio trochę narozrabiał w świecie ludzi, jeszcze trochę a odkryją nas, gdzie jesteśmy, a co gorsza kim jesteśmy, jakoś nie uśmiecha mi się zmieniać miejsca pobytu. Tu jestem od lat dobrze mi tu i nie chce w żadnym wypadku tego zmieniać.
- Dawno cię nie widziałem - Usłyszałem z plecami dobrze znany mi głos, uśmiech sam pojawił mi się na twarzy, a głowa odruchowo odwróciła się w jego stronę, byliśmy na krańcu miasta, tu rzadko kiedy można było spotkać człowieka, mimo wszystko boją się tu zapuszczać z powodu głupich legend, w które wierzą.
- Nie było okazji Sora. Ty sam nie raczyłeś ani razu przyjść - Zauważyłem, siadając na przewróconym drzewie, wpatrując się spokojnie w demona, który wiecznie się uśmiechał, czasem zastanawiam się, czy potrafi okazywać inne emocje, bo cóż odkąd tylko pamięta uśmiech, nigdy nie zszedł mu z ust, nawet gdy tak naprawdę szczęśliwy nie był.
- Odpowiedz sobie sam na pytanie dlaczego? Nie bawisz się już ludźmi? - Usiadł obok, wpatrując się w niebo, cóż dziś było wyjątkowo piękne.
- Nigdy nie bawiłem się ludźmi, ja po prostu lubię te dziwaczne istoty i odpowiadając na twoje pytanie, nie, nie męczę już żadnego z nich na razie.
- To ciekawe - Kiwnął głową. Nie drążąc tematu, raczej zupełnie go zmieniliśmy, rozmawiając o wszystkim i niczym szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś się z nim spotkam, raczej miałem inne życie, on z resztą też, a jednak wystarczy trochę tak zwanej samotności, a nagle przypomina nam się o starych znajomych, o których z jakiegoś powodu wcześniej zapomnieliśmy.
- Mówiłeś, że nie masz kontaktu już z ludźmi - Nagle Sora podniósł się z drzewa, rozglądając się, tak jakby czegoś szukał, w pierwsze chwili nie wiedziałem, o co mu chodzi, do momentu, w którym nie poczułem ludzkiego zapachu rozchodzącego się po okolicy.
- W tym wypadku sam jesteś sobie winien, ludzie coś podejrzewają, a ty bezceremonialnie pokazujesz im, że jesteś inny, naruszając ich spokój i nasze bezpieczeństwo - Odparłem, wzruszając lekko ramionami. Wiedząc, że demon sam znajdzie i dopadnie istotę, nasz obserwująca nie muszę go ubezpieczać, jesteśmy bardzo silnymi i niebezpiecznymi istotami, którym nie wchodzi się w drogę.
- Tylko nic mu nie zrób - Ziewnąłem cicho, znudzony tym nic nierobieniem.
- Dopadnę i dam topie ty lubisz takie zabawy - Odparł, uśmiechnięty, kiedy to ja nie wiedziałem, co ma na myśli, nie zabawiam się ludźmi, nie jestem aż taki dziwny, może czasem trochę mnie ponosiło, ale to nie powód, by robić ze mnie potwora.
- Zabawne - Mruknąłem sam do siebie, gdyż demon zniknął mi z oczu, wciąż czułem go w pobliżu, więc nie musiałem specjalnie nawet szukać go, aby wiedzieć gdzie jest.

< Keith? C:

751

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz