Chwilę zajęło mi, nim przetrawiłem jego słowa, odnośnie jedzenia pewnie, gdybym nie był człowiekiem, przed śmiercią nie zrozumiałbym go. Prosząc, aby zjadł, teraz nie zrobię tego, bo wiem, jak sam nienawidziłem wciskania we mnie jedzenia.
Ja naprawdę nie chciałem zmuszać do niczego mojego męża. Chciałem, tylko aby był szczęśliwy, choć wiem, że sam ponoszę całkowitą winę jego nieszczęścia. Jak jednak mogłem inaczej postąpić? Miałem pozwolić mu umrzeć? Nie, gdyby tak się stało, sam szybko straciłbym życie z powodu winy, jaką bym odczuwał. Bóg nigdy by mi tego nie wybaczył, moim obowiązkiem jest chronić ludzi nawet za cenę własnego życia, nie ja jestem tu najważniejszy, a ludzie, których stworzył Bóg może gdybym nie spoufalał się aż tak z chłopakiem, wszystko wyglądałoby inaczej. Czy popełniłem błąd, będąc z nim? Kocham go i staram się to okazywać, poświęciłem życie z miłości nie obowiązku, dlaczego więc czując, że mój mąż ma do mnie o to żal?
- Yuki możesz na chwilę iść nad wodę? Chciałbym porozmawiać z twoim tatą dobrze? - Chłopiec pokiwał głową, choć z widoczną niepewnością zabierając ze sobą psa.
- Nie chcę jeść proszę nie zmuszaj mnie - Patrzył na mnie z widocznym zmęczeniem.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać chcę tylko porozmawiać - Przyznałem, patrząc na męża. - Powiedz mi proszę, co mam zrobić, abyś znów był szczęśliwy? - Musiałem to wiedzieć musiałem go uszczęśliwić, zrobię wszystko naprawdę wszystko.
- Jest jedna rzecz, która mnie uszczęśliwi... - Zaczął, kładąc swoją dłoń na moim policzku, patrząc mi w oczy. - Już nigdy tego nie rób... Nigdy nie poświęcaj dla mnie swojego życia - Gdy to usłyszałem, zdjąłem jego dłoń z mojego policzka, cicho wzdychając, to nie było takie proste jak mam obiecać mu coś, czego nie mogę wypełnić? Przecież nie mogę go okłamywać, nie zasłużył sobie na to. Boże tak bardzo potrzebuje teraz pomocy...
- Sorey.. - Nie wiedziałem jak mu to powiedzieć, tak bardzo chciałem, aby był szczęśliwy, ale ja nie mogę, po prostu nie mogę. - Nie mogę i nie chce ci tego obiecać - Powiedziałem to w końcu, nie puszczając jego dłoni.
- Dlaczego nie możesz i dlaczego nie chcesz? - Zmarszczył brwi, nie był pocieszony, moimi słowami on naprawdę chciał, abym przy następnej takiej sytuacji pozwolił mu umrzeć, oszalał? Dlaczego się obwinia? Wróciłem, jestem przy nim czy za ten nie powinien się cieszyć? Nie rozumiem, że gdybym go nie kochał, nie wróciłbym? Czy to takie trudne do zrozumienia? Myślałem, że się cieszy, że chce, abym był przy nim, niestety słowa wypowiedziane przez niego dziś po koszmarze zmartwiły mnie, nie był pewien czy to dobrze, że wróciłem. Nie chce mnie tu? Chcę, abym zniknął z jego życia? Sam już nie wiem co mam o tym myśleć, po co byłaby przysięga na dobre i na złe? Po co byłby pakt, który nas łączy przecież sam go chciał, obiecał mi coś zapomniał? Mógł przewidzieć, że poświęcenie idzie w parze z paktem, choć podłożyłem się z miłości nie obowiązku.
- Nie mogę, bo nasz pakt mi nie pozwala i nie chce, bo cię kocham i znów oddam za ciebie życie, jeśli będzie trzeba - Przyznałem, mój mąż chyba chciał zaprotestować lub powiedzieć coś, co w ogóle nie będzie miało sensu musiał się jednak powstrzymać przed małym Yukim, który właśnie do nas podszedł, chcąc ruszać już w drogę. Tak właściwie nawet nie wiem gdzie się kierują muszę uważać na Soreya nie wygląda najlepiej a przecież nie chciałabym, aby coś się mu stało, nie po to wróciłem, aby pozwolić mu odejść z tego świata, mam tylko nadzieję, że w najbliższym czasie nie da mi jasno do zrozumienia, że mam odejść nie chce zostać odepchnięty przez jednej osoby, na której mi zależy.
~ On jeszcze nas zdradzi - Zaskoczony rozejrzałem się dokoła słysząc słowa wypowiedziane.. Nie wiem, przez kogo może mi się zdawało? Tak na pewno tylko mi się zdawało mój mózg płata mi figle.
- Ruszajmy - Potarmosiłem włosy chłopca sadzając go na konia.
- Siadaj ja pójdę - Ach jaki ten Sorey chcę być miły i głupi jednocześnie, w takim stanie ledwo utrzyma się na nogach. Bez dyskusji pogoniłem go, aby w końcu usiadł na grzbiet konia, gdy ja spokojnie z psem i kotem, który pojawił się niedawno, pragnąc atencji, ruszyłem za koniem, który powoli szedł przed siebie.
<Sorey? C:>
Ja naprawdę nie chciałem zmuszać do niczego mojego męża. Chciałem, tylko aby był szczęśliwy, choć wiem, że sam ponoszę całkowitą winę jego nieszczęścia. Jak jednak mogłem inaczej postąpić? Miałem pozwolić mu umrzeć? Nie, gdyby tak się stało, sam szybko straciłbym życie z powodu winy, jaką bym odczuwał. Bóg nigdy by mi tego nie wybaczył, moim obowiązkiem jest chronić ludzi nawet za cenę własnego życia, nie ja jestem tu najważniejszy, a ludzie, których stworzył Bóg może gdybym nie spoufalał się aż tak z chłopakiem, wszystko wyglądałoby inaczej. Czy popełniłem błąd, będąc z nim? Kocham go i staram się to okazywać, poświęciłem życie z miłości nie obowiązku, dlaczego więc czując, że mój mąż ma do mnie o to żal?
- Yuki możesz na chwilę iść nad wodę? Chciałbym porozmawiać z twoim tatą dobrze? - Chłopiec pokiwał głową, choć z widoczną niepewnością zabierając ze sobą psa.
- Nie chcę jeść proszę nie zmuszaj mnie - Patrzył na mnie z widocznym zmęczeniem.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać chcę tylko porozmawiać - Przyznałem, patrząc na męża. - Powiedz mi proszę, co mam zrobić, abyś znów był szczęśliwy? - Musiałem to wiedzieć musiałem go uszczęśliwić, zrobię wszystko naprawdę wszystko.
- Jest jedna rzecz, która mnie uszczęśliwi... - Zaczął, kładąc swoją dłoń na moim policzku, patrząc mi w oczy. - Już nigdy tego nie rób... Nigdy nie poświęcaj dla mnie swojego życia - Gdy to usłyszałem, zdjąłem jego dłoń z mojego policzka, cicho wzdychając, to nie było takie proste jak mam obiecać mu coś, czego nie mogę wypełnić? Przecież nie mogę go okłamywać, nie zasłużył sobie na to. Boże tak bardzo potrzebuje teraz pomocy...
- Sorey.. - Nie wiedziałem jak mu to powiedzieć, tak bardzo chciałem, aby był szczęśliwy, ale ja nie mogę, po prostu nie mogę. - Nie mogę i nie chce ci tego obiecać - Powiedziałem to w końcu, nie puszczając jego dłoni.
- Dlaczego nie możesz i dlaczego nie chcesz? - Zmarszczył brwi, nie był pocieszony, moimi słowami on naprawdę chciał, abym przy następnej takiej sytuacji pozwolił mu umrzeć, oszalał? Dlaczego się obwinia? Wróciłem, jestem przy nim czy za ten nie powinien się cieszyć? Nie rozumiem, że gdybym go nie kochał, nie wróciłbym? Czy to takie trudne do zrozumienia? Myślałem, że się cieszy, że chce, abym był przy nim, niestety słowa wypowiedziane przez niego dziś po koszmarze zmartwiły mnie, nie był pewien czy to dobrze, że wróciłem. Nie chce mnie tu? Chcę, abym zniknął z jego życia? Sam już nie wiem co mam o tym myśleć, po co byłaby przysięga na dobre i na złe? Po co byłby pakt, który nas łączy przecież sam go chciał, obiecał mi coś zapomniał? Mógł przewidzieć, że poświęcenie idzie w parze z paktem, choć podłożyłem się z miłości nie obowiązku.
- Nie mogę, bo nasz pakt mi nie pozwala i nie chce, bo cię kocham i znów oddam za ciebie życie, jeśli będzie trzeba - Przyznałem, mój mąż chyba chciał zaprotestować lub powiedzieć coś, co w ogóle nie będzie miało sensu musiał się jednak powstrzymać przed małym Yukim, który właśnie do nas podszedł, chcąc ruszać już w drogę. Tak właściwie nawet nie wiem gdzie się kierują muszę uważać na Soreya nie wygląda najlepiej a przecież nie chciałabym, aby coś się mu stało, nie po to wróciłem, aby pozwolić mu odejść z tego świata, mam tylko nadzieję, że w najbliższym czasie nie da mi jasno do zrozumienia, że mam odejść nie chce zostać odepchnięty przez jednej osoby, na której mi zależy.
~ On jeszcze nas zdradzi - Zaskoczony rozejrzałem się dokoła słysząc słowa wypowiedziane.. Nie wiem, przez kogo może mi się zdawało? Tak na pewno tylko mi się zdawało mój mózg płata mi figle.
- Ruszajmy - Potarmosiłem włosy chłopca sadzając go na konia.
- Siadaj ja pójdę - Ach jaki ten Sorey chcę być miły i głupi jednocześnie, w takim stanie ledwo utrzyma się na nogach. Bez dyskusji pogoniłem go, aby w końcu usiadł na grzbiet konia, gdy ja spokojnie z psem i kotem, który pojawił się niedawno, pragnąc atencji, ruszyłem za koniem, który powoli szedł przed siebie.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz