niedziela, 4 października 2020

Od Mikleo CD Soreya

Naprawdę martwiłem się o męża i to nie z powodu naszego paktu czy przymusu bycia przy nim, kochałem go i martwiłem się o niego. Tak bardzo bałem się, że robi sobie krzywdę, do tego to jego zachowanie coraz bardziej mam wrażenie, że nie powinienem wracać z tego, co powiedział mi Yuki z chłopakiem jest coraz gorzej, a nie lepiej to znaczy, że winę w stu procentach ponoszę ja może gdybym nie wrócił, w końcu by zapomniał, w końcu nauczyłby się żyć na nowo każdy człowiek zapomina nieważne jak kocha w końcu ból znika a po ludziach, których kochają pozostaje wspomnienie.
Zacisnąłem mocno wargi patrząc na twarz Soreya, w jego oczach widziałem niezrozumienie, zmęczenie i może ból? Czy boli go to, że znów tu jestem? Gdyby tylko zaczął ze mną rozmawiać, gdyby powiedział mi co go boli, wszystko byłoby prostsze. Ja wiedziałbym, co mogę a czego nie moje zrobić. Zrozumiałbym, co czuję i jak jest mu ciężko i co najważniejsze wiedziałbym, czy chcę, abym znów przy nim był.
- Leż spokojnie odpocznij jeszcze chwilę - Poprosiłem, martwiąc się o niego, jeśli wciąż będzie się tak zachowywał, może nawet umrzeć, a przecież nie tego dla niego chcę.
- Nie chcę leżeć - Burknął, podnosząc głowę z moich kolan, szykując się do wędrówki.
Szczerze przyznam, poczułem się źle, gdy tak dziwnie zareagował na gest z mojej strony, nie chce dla niego źle, czemu mnie odtrąca? A może to moja wina nie było mnie dwa lata, a teraz chce, aby wszystko było jak dawniej, nie mogę tego od niego wymagać, to prawie tak jakbyśmy znów byli przyjaciółmi niby razem, a jednak już osobno.
Nie odzywając się, pomogłem w pakowaniu wszystkich rzeczy z tego, co zauważyłem Sorey nadal nie chciał jeść a ja nie zmuszałem go do niczego to jego życie nieważne jak będę się o niego martwić, nie mogę do niczego go zmusić, to jego decyzje staram się mu pomóc, ale on nie chce mojej pomocy, nie chce chyba nawet i mnie czy jest sens zmuszać go do czegoś, czego nie chce?
W milczeniu wyruszyliśmy w dalszą podróż, a ja wciąż nie wiedziałem, gdzie wędrujemy, mogłem zapytać, ale szczerze nie chciałem to nie tak, że byłem o coś zły, przecież nawet nie czułem takich emocji, po prostu skupiłem się na otoczeniu i trzymaniu na dystans psa, który ciągle starał się zwrócić moją uwagę.
Dopiero pod wieczór, gdy zatrzymaliśmy się nad wodą. Mogłem, choć na chwilę znów poczuć się jak kiedyś. Sorey z Yukim rozkładali koce, przygotowując jedzenie, które chłopak postanowił wreszcie zjeść i pomyśleć, że wszystko to zasługa dziecka. Gdyby nie Yuki Sorey już dawno by odszedł z tego świata.
Usiadłem nad wodą zdala od ogniska i towarzystwa wpatrując się w swoje odbicie moja twarz była pusta znów wyglądałem jak laleczka bez emocji bez życia jak w taki sposób mam go uszczęśliwić? Przez to wszystko chyba nienawidzi mnie jeszcze bardziej, zamiast pomagać, tylko mu szkodzę.
- Mikleo? - Słysząc głos Soreya odwróciłem głowę w jego stronę przyglądając mu się uważnie czekając na najgorsze słowa, których tak strasznie nie chciałem usłyszeć. - Wszystko gra? - Słysząc jego słowa, zamrugałem kilkukrotnie oczami, nic nie rozumiejąc.
- Dlaczego mnie o to pytasz? - Usiadł obok, patrząc w gwieździste niebo.
- Przez całą drogę nic nie powiedziałeś - Po jego słowach westchnąłem cicho, wracając spojrzeniem w stronę wody, gdzie mogłem dojrzeć swoje odbicie.
- Ty też nie - Zauważyłem, wkładając dłoń do wody. - Coś cię trapi, ale ty nie chcesz ze mną rozmawiać. Chcesz, abym zniknął stąd? Nie chcesz, abym tu był prawda? - Może gdybym potrafił okazywać emocje, wszystko brzmiałoby inaczej, tak bardzo chciałem, aby brzmiało to inaczej.
- Słucham? Nie to, nie to nigdy bym tak nie pomyślał, zastanawiam się tylko co by było, gdybyśmy zerwali pakt? - Gdy to usłyszałem, poczułem ból w sercu, czy on w ogóle słyszy co mówi? Chcę zerwać ze mną pakt? Dlaczego co ja zrobiłem? To przez to, że jestem za słabym aniołem? Nie potrzebuje już mnie? A może nie chce już nosić mojego ciężary? Rozumiem go, jest słaby i nie ma siły mi pomagać, gdyby nie moje zniknięcie na pewno by mi pomógł, nie zrobiłby tego bez powodu prawda? Sam jesteś sobie winien, gdyby nie zamarzyło mi się ludzkie życie, wszystko byłoby dobrze.
Zacisnąłem dłonie w pięści, odwracając głowę w stronę chłopaka co miałem mu powiedzieć? Nie mogę go do niczego zmusić to tylko i wyłącznie jego decyzja.
- Zrób to, co podpowiada ci serce - Położyłem dłoń na jego ramieniu dając mu wolną rękę, gdy zerwie pakt będzie wolny, a ja dam sobie radę z moimi brzemieniem, jeśli to dla niego nieważne zrobię wszystko, aby go uszczęśliwić.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz