Westchnąłem cicho delikatnie gładząc miękkie włoski Natsu, która nadal była do mnie przytulona i z ciekawością przyglądała się Taiki’emu. Normalnie bym się nie zgodził, ponieważ nie chciałem zabierać mu czasu i jeszcze pieniędzy, których tym razem będzie musiał wydać nieco więcej, ale czy był sens? Jak Taiki coś powie, tak już musi być i koniec. Choćbym się zapierał rękami i nogami, finalnie i tak zakończy się to tak, jak chciałby tego ciemnowłosy. Nie oddałem mu jeszcze za kawę oraz ciastko podczas naszego pierwszego wypadu na miasto, a on już proponuje kolejne, i ja znowu nie mam prawda głosu… Chyba, że Natsu powie, że chce wracać do domu, dziecka raczej nie będzie do niczego zmuszał…
- A będą kremówki? - entuzjastyczny głos mojej młodszej siostry sprawił, że całkowicie straciłem wszelką nadzieję.
- Oczywiście, że tak – powiedział wesoło Taiki, powodując tym samym u mojej siostry szeroki uśmiech. Naprawdę ucieszyłem się, kiedy zauważyłem, że ta dwójka się polubiła. Zależało mi na tym, nie chciałem, aby dwoje najbliższych mi osób się dogadywało. Gdyby tylko ciocia również go zaakceptowała… Czemu z góry założyła, że to ktoś nieodpowiedni da mnie, nawet go wcześniej nie poznając? Nie potrafiłem tego zrozumieć.
- Braciszku, pójdziemy? Zgodzisz się? - Natsu spojrzała na mnie błagalnie a ja poczułem, że zostałem zapędzony w kozi róg nie dość, że przez Taiki’ego, to jeszcze przez własną siostrę.
- A mam jakiś wybór inny wybór poza zgodzeniem się? - westchnąłem ciężko, nieco zrezygnowany.
- Nie – powiedział chłopak z wesołym uśmiechem, podchodząc do mnie i czochrając moje włosy… znowu.
Już nawet troszeczkę do tego przywykłem, co nie znaczyło, że mi się to podobało. Po prostu to akceptowałem, bo nie miałem innego wyboru, ale kiedyś się zemszczę. Już raz to zrobiłem, nikt ani nic nie powstrzyma mnie przed potarganiem tych jego idealnych włosów. Jak on to robi, że ciągle wygląda tak perfekcyjnie? Nawet po meczu, gdzie każdy wygląda strasznie, tylko nie Taiki, on zawsze wyglądał… po prostu świetnie. Całkowite przeciwieństwo mnie.
Ku lekkiemu niezadowoleniu Natsu zostawiliśmy Vivi, która po chwili zniknęła między krzakami, i ruszyliśmy za Taikim. Uważałem, że to nie najlepszy pomysł, aby lisica poszła za nami do miasta, to byłby dla niej jedynie dodatkowy stres, a widok rudej kity jedynie wzbudzałby niepotrzebną sensację. Pocieszyłem dziewczynkę mówiąc jej, że nasza urocza towarzyszka dołączy do nas znów, jak tylko wyjdziemy z miasta. Nie wątpiłem w swoje słowa, Vivi była sprytną bestią, o nią nie trzeba się martwić.
Ruszyliśmy w stronę kawiarenki, do której kiedyś zaprowadził mnie Taiki, przy okazji rozmawiając między sobą o kompletnych pierdołach. Przynajmniej tak mi się wydawało, droga była dziwnie znajoma, ale mogłem się mylić, byłem w mieście jedynie raz, nie znam tutaj każdego miejsca, dlatego pozwalałem prowadzić się Taikiemu.
Miasto nadal robiło na mnie wielkie wrażenie, tak jak za pierwszym razem. Moja siostra nie wydawała się być tak zafascynowana jak ja, co w jej przypadku było zrozumiałe, ona już nie raz była zabierana przez tatę do wielkich metropolii, dla niej to było naturalne i coś miałem wrażenie, że lepiej by się tutaj odnalazła, niż ja sam.
Tak jak myślałem, kierowaliśmy się do już znanej mi kawiarni, rozpoznawałem budynki po obu stronach ulicy. Kiedy jednak znaleźliśmy się blisko celu, Taiki nagle zatrzymał się. Wraz z Natsu spojrzeliśmy na niego z niezrozumieniem i zauważyłem, że chłopak czymś się… przeraził? Tak, to chyba był strach. Albo panika. A może jedno i drugie? Trudno mi było określić, jedno jednak było pewne: coś było nie tak.
Nagle Taiki uśmiechnął się lekko, a wcześniejsze emocje kompletnie zniknęły. Byłem w szoku, jak łatwo potrafi przejść z jednego stanu do drugiego, będę musiał mieć to na uwadze.
- Wiecie co? Chodźmy gdzieś indziej, tam nie ma miejsca. Znam jeszcze jedną kawiarnię – powiedział chłopak, odwracając się i zaczynając nas prowadzić gdzieś indziej. Natsu przyjęła tę informację bez jakichkolwiek zastrzeżeń i pokiwała głową, ale ja zmarszczyłem brwi na jego słowa. Nie wiem, jak w środku, ale na zewnątrz siedziała jedynie samotnie jakaś młoda dziewczyna.
- Taiki, coś się stało? - spytałem cicho, patrząc na niego z uwagą w poszukiwaniu jakichś znaków strachu czy też paniki. Wydawał się spokojny, jednak jego serce biło wyjątkowo szybko, ewidentnie się czymś zestresował… Tylko czym?
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz