wtorek, 20 października 2020

Od Taiki CD Shōyō

W milczeniu wyszedłem z pokoju chłopaka, cicho wzdychając, moje spojrzenie, którym go uraczyłem, nie powinno mieć racji bytu, nie wolno mi aż tak się z nim spoufalać to szlachcic nieważne, jak bardzo jego rodzice czy tam ojciec nie potrafił tego zaakceptować.
~ Oj chłopie, w co ty się pakujesz? - Pomyślałem, kręcąc energicznie głową, wyrzucają wszelakie myśli związane z chłopakiem z głowy. Musiałem się ogarnąć doprowadzając do porządku, jego widok powodował szybsze bicie mego serca, co to oznaczało? Tak nie czułem się nigdy dotąd. Zazwyczaj a może raczej zawsze kręciły mnie inne rzeczy u ludzi, nie powodowało to jednak szybszego bicia serca. Przy nim jest inaczej całkowicie inaczej, czyżbym coś do niego poczuł? Niemożliwe ja nigdy nie czuję nic do osób z którymi.. Em nie robię tego z nim i nie czuję nic do niego to dziecko a wykluczonym jest, abym zakochał się w dziecku.. Poza tym ja nie wiem, czym jest prawdziwa miłość, koniec końców i tak kończy się to tylko na jednym. Łóżko a później nara. Czy to, co robię, jest obrzydliwie? Na pewno nie przecież to normalne, że trzeba się zaspokoić, a sposobów jest wiele, jedni sypiają ze stałym partnerem a inni jak ja z kim popadnie, byleby zaspokoić swoje ciało. Nic złego nie robię, a przynajmniej tak ciągle sobie wmawiam.
Westchnąłem głośno, wchodząc do pokoju, gdzie walnąłem się na łóżko, rozmyślając nad całą tą dziwną sytuacją.
Pokręcony jest ten świat i uczucia, którymi potrafimy obdarzyć innego człowieka, nawet jeśli nie do końca wiemy, czy jest tego wart.
Rozmyślając tak nad tym, co mogę czuć do Marcheweczki, zasnąłem zmęczony, mając dość walki prowadzonej w swojej podświadomości na temat uczuć, których nigdy nie miałem, a może raczej nie okazywałem.
***
Nad ranem obudził mnie pies, który głośno ujadał, stojąc przed drzwiami, frontowymi czym muszę przyznać lekko mnie zaniepokoił, podszedłem więc do miśka, szturchając go, w geście uspokojenia otwierając drzwi wejściowe, aby sprawdzić, kto jest za nimi, w jakim szoku byłem, gdy ujrzałem siostrę mojego byłego.
- Co ty tu robisz? - Spytałem, stając na drodze psu, który z jakiegoś powodu nigdy nie lubił dziewczyny.
- Przyszłam wyciągnąć ci, co o tobie myślę, widziałam tego młodego chłopaka, jak możesz. Mojego brata wykorzystałeś, a teraz go? Jak śmiesz? - Była zła i naprawdę myślała, że ja i Shōyō, że my jesteśmy razem co za wariatka.
- Wynoś się stąd i przestać bzdury opowiadać ja i on? Nie opowiadaj głupot to tylko chłopak, któremu pomagam - Wzruszyłem ramionami lekko zirytowany.
- Ty nigdy nie pomagasz, bezinteresownie jesteś dupkiem i on się jeszcze na twojej dobroci przejedzie, już ja tego dopilnuje, aby cię znienawidził - Sykneła, zła odwracając się na pięcie.
I że to było wszystko? Przyszła tu, aby mnie przestraszyć czy tam ostrzec? Wariatka tym razem była milsza niż zazwyczaj, aż sam w szoku trochę jestem.
Przewróciłem oczami, zamykając drzwi, wracając do pokoju, aby się przebrać, po drodze zauważając Karotke. Chłopak musiał usłyszeć hałas i chciał to pewnie sprawdzić.
- Co się stało? - Nie ukazując więcej niż głowę, patrzył na mnie ze zmartwieniem.
- Nic takiego śpij jest dopiero ósma pójdę z Kodą na spacer a jak wrócę to zjemy śniadanie - Uśmiechnąłem się szeroko do chłopaka. - Cioci nie ma więc nie musisz się czuć skrępowany - Dodałem, nie chcąc, aby się stresował, nie było czym, ja pójdę na spacer, a on niech jeszcze śpi, co innego też mógłby robić? Oczywiście jest wiele pomysłów na spędzenie leniwie dnia, ale ten pomysł jeszcze nie dotyczył chłopaka.

<Karotka? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz