poniedziałek, 26 października 2020

Od Shōyō CD Taiki

Nigdy wcześniej nie spinałem włosów, ponieważ nie odczuwałem takiej potrzeby, no i nigdy nie wpadłem na taki pomysł. Dlatego tak dziwnie czułem się, moje kosmyki były spięte i tak ładnie, żeby nie powiedzieć idealnie, ułożone. Im dłużej wpatrywałem się w swoje odbicie w lustrze, tym bardziej miałem wrażenie, że wyglądam nie dobrze, tak jak zapewniał mnie Taiki, a śmiesznie. A może po prostu nie byłem przyzwyczajony do takiego wyglądu? Zawsze moje kosmyki żyły po prostu własnym życiem w które niespecjalnie ingerowałem, bo i po co? Trudno było mi jakkolwiek nad nimi zapanować, więc przestałem za bardzo się starać, po prostu akceptując swoje wiecznie roztrzepane kosmyki.
- Nie uważasz, że wyglądam śmiesznie? – spytałem, przyglądając się mu z uwagą. Nie wiedzieć czemu, ale nie za bardzo mu ufałem, odkąd nie odpowiedział na moje pytanie odnośnie, co takiego może stać się „ciekawego” na tym spotkaniu. Od tego momentu wydawał się być dziwnie rozbawiony, a ja nie znałem powodu jego rozbawienia. I to nieco mnie irytowało, nie lubiłem, kiedy ktoś coś przede mną ukrywał. 
- Przecież ci mówiłem, że wyglądasz dobrze, skąd ci się to wzięło? – Taiki zmarszczył brwi, wpatrując się we mnie z niezrozumieniem. 
- Stąd – odparłem, wskazując na lustro. 
Taiki jeszcze przez sekundę wpatrywał się we mnie nieodgadnionym wzrokiem, aż w końcu parsknął cichym śmiechem. Przechyliłem lekko głowę, już teraz kompletnie go nie rozumiejąc, z czego on się śmieje? Pogubiłem się w tym wszystkim już dawno, to nie jest miłe uczucie, kiedy ktoś się z czegoś śmieje i ty nie wiesz, czemu. Napuszyłem policzki, będąc nieco zły na niego i skrzyżowałem ręce na piersi, prychając cicho pod nosem. Może i nie jestem tak mądry jak on, ale wydawało mi się, że bym zrozumiał tak prostą i zapewne śmieszną rzecz, więc czemu nie chce mi powiedzieć?
- Z czego się śmiejesz? – burknąłem, nie spuszczając z niego wzroku. 
- Z niczego, nie ważne… wyglądasz cudownie, teraz ci pasuje? – na jego słowa to ja się cicho i krótko zaśmiałem. 
- Możemy wrócić do twoich poprzednich słów, brzmiały bardziej wiarygodne niż te – odparłem, ruszając w jego kierunku. Z dwojga złego bardziej skłonny byłem uwierzyć w to, że wyglądam świetnie, niż cudownie, chociaż obie te rzeczy nie dotyczyły mnie w nawet najmniejszym stopniu.
- Przecież nie kłamię – odparł zdziwiony chłopak, wychodząc wraz ze mną na korytarz. 
- Z nas dwóch to ty wyglądasz cudownie i idealnie – mruknąłem pod nosem, patrząc na niego jedynie kątem oka. 
Przyznam szczerze, zaskoczyła mnie jego reakcja. Spodziewałem się, że machnie na to ręką i powie coś w stylu „przecież wiem”, zamiast tego zakłopotał się i… chwila, czy on się zarumienił? Uniosłem głowę, by móc się mu lepiej przyjrzeć i wydaje mi się, że tak, jego policzki były pokryte lekkim odcieniem różu. To jest drugi raz, kiedy przyłapuję go w takim stanie i nie rozumiem, co go tak kłopocze. Przecież tak trudno było go przegadać, zawsze miał ostatnie zdanie, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało, dzięki temu nasze rozmowy niekiedy trwały bardzo długo, a ja bardzo lubiłem z nim rozmawiać. Dlaczego teraz był taki zmieszany, powiedziałem przed chwilą coś złego? Nie, chyba nie, przecież to był komplement… może źle go odebrał, w końcu wyburczałem to cicho pod nosem, może trochę brzmiało to jak pretensja, a nie komplement, a to przecież nie tak to miało brzmieć. 
Już miałem się odezwać i go przeprosić, ale Taiki nagle odchrząknął cicho i odparł, że musimy się pospieszyć, bo inaczej się spóźnimy. Przytaknąłem na jego słowa, miał rację, spóźnienie się byłoby ostatnią rzeczą, którą bym chciał zrobić, przecież to byłoby bardzo niegrzeczne z naszej strony. Poleciłem Vivi, aby została w domu, nie widziałem sensu, aby szła ze mną, z całego tego towarzystwa tolerowała tylko i wyłącznie Taiki’ego, a przecież i tak tutaj za parę godzin wrócę. Podczas obiadu ładnie poprosiłem chłopaka oraz jego ciocię o możliwość przenocowania u nich jeszcze raz i przyznam, czułem się z tym naprawdę głupio. Co prawda, może to byłaby trzecia noc, którą bym tutaj spędził, i sami powiedzieli, że nie widzą w tym żadnego problemu i z przyjemnością mnie ugoszczą, co nie za bardzo zmieniało mojego samopoczucia. Im więcej czasu u nich spędzałem, tym dłużej chciałem u nich przebywać, z coraz mniejszą chęcią wracając do domu.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, poczułem nieprzyjemnie chłodny wiatr. Zadrżałem lekko i potarłem przedramiona, chcąc choć odrobinkę się rozgrzać. Kto wpada na pomysł robienia ogniska podczas takiej pory roku? Ogniska raczej robi się latem, jak jest ciepło czy coś, a nie, praktycznie zima za pasem. A może to tylko ja jestem taki przewrażliwiony? Nie wydaje mi się, aby Taiki’emu było zimno.
- Chcesz kurtkę? – spytał, chyba może odrobinkę zmartwiony chłopak. 
- Nie, dziękuję, wtedy tobie będzie zimno, po prostu muszę się przyzwyczaić – powiedziałem grzecznie, posyłając mu łagodny uśmiech. Nagle z ciepłego, domowego zacisza wychodzę na chłody dwór, oczywiście, że będzie mi zimno. 
Taiki westchnął cicho i ku mojemu zdziwieniu zdjął ze swoich ramion okrycie, które zaraz mi podał. Spojrzałem na niego ze zrozumieniem, nie przyjmując od niego kurtki. Przecież zaraz jemu będzie zimno, ja i tak jestem ubrany grubo, ale jakoś to przeżyję, moje ciało z czasem na pewno przyzwyczai się do tej temperatury. Nie mogłem pozwolić, by Taiki przeze mnie zachorował, będąc w samej koszuli na pewno było mu jeszcze zimniej, niż mnie. 
- Mówiłem, że dziękuję – odparłem, patrząc przed siebie. 
- Nie przyjmuję tej informacji do świadomości – powiedział i po chwili poczułem, jak zarzuca na moje ramiona już nieco ocieploną przez jego ciało kurtkę. Westchnąłem cicho, niespecjalnie tym pocieszony. Nie mógłby patrzeć na swoje dobro? Ja nie jestem taki ważny, mną się nie trzeba się przejmować, więc dlaczego ciągle to robi? Do tej pory zawsze jakoś dawałem sobie radę, dlatego odrobinkę dziwnie czułem się, kiedy ktoś się o mnie martwił. Owszem, moja ciocia się o mnie martwiła, ale to było coś zupełnie innego. 
- Niepotrzebnie się o mnie martwisz, przeze mnie jeszcze się przeziębisz – mruknąłem, poprawiając okrycie, z którego moje ciało było bardzo ucieszone, chociaż i tak najchętniej bym oddał mu jego własność. 
- Tak się nie stanie, jestem gruboskórny – powiedział z dumą, a ja zmarszczyłem brwi. To był żart? Chyba tak, a ja go nie zrozumiałem, może jednak byłem bardziej głupi, niż siebie o to zwykle podejrzewałem. 
Wkrótce dotarliśmy na miejsce. Od razu zauważyłem, że było to odrobinkę większe zgromadzenie, niż początkowo przypuszczałem, ponieważ było kilka osób, których nie kojarzyłem. Jak się okazało, tylko nas brakowało. Poczułem się z tym trochę źle, ponieważ miałem wrażenie, że to przeze mnie. Gdybym tak bardzo się nie ociągał, pewnie byśmy wyrobili się na czas. Przeprosiłem grzecznie za spóźnienie mając nadzieję, że jeżeli będą się gniewać, to tylko i wyłącznie na mnie, w końcu Taiki nie zrobił niczego złego. Ku mojej niechęci zaraz po mnie do przeprosin dołączył się również Taiki, co nie było moim zdaniem potrzebne. 
Chłopaki jednak nie gniewali się, a jedynie machnęli na to wszystko ręką, twierdząc, że nic się nie stało i że sami przyszli dopiero przed chwilą. Nim się zorientowałem, do mojej ręki została wetknięta butelka, w której chyba znajdowało się piwo… nie wiem, nie znam się na takich rzeczach. Po prostu przyjąłem butelkę i usiadłem na wolnym miejscu, przysłuchując się rozmowom innych.
Nie musiałem wypić dużo, aby poczuć, że coś się ze mną dzieje. Nie wiedziałem, jak dokładnie alkohol wpływał na ludzkie ciało, bo to chyba działa różnie na każdą osobę. Na przykład, mojej mamie po dwóch lampkach wina ślicznie rumienią się policzki i staje się troszkę bardziej rozmowna. Na mnie chyba bardzo podobnie wpływa wypicie trochę więcej niż jednej butelki piwa, może z tą różnicą, że zamiast ładnie zarumieniony pewnie wyglądałem jak pomidor. Już po zaczęciu drugiej zacząłem czuć przyjemne ciepło na całym ciele, w głowie lekko mi szumiało, a język się rozwiązał. Już nie siedziałem cicho, a z chęcią wchodziłem w dyskusje z innymi. Czułem się naprawdę dobrze, czego kompletnie się nie spodziewałem, a do mojej głowy co chwila napływały myśli, o które w życiu bym się nie pokusił i które niebezpiecznie blisko krążyły wokół osoby Taiki’ego. Na szczęście byłem na tyle ogarnięty, że wszystkie te myśli trzymałem dla siebie, bo tylko dla mnie powinny one być.

<Taiki? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz