No i mnie zatkało. Myślałem, że temat tamtej dziewczyny mamy już z głowy naprawdę wolałbym nie rozmawiać o tym, co się wydarzyło i dlaczego, jeśli mu powiem, stracę jego szacunek, chociaż pewnie i tak już straciłem po tym pocałunku. To był naprawdę głupi pomysł, mogłem wymyślić coś innego, spanikowałem i poszło nie było źle wręcz przeciwnie było.. Dobrze? Może nawet fajnie, ale to tylko pocałunek nic nie znaczył, może być pewien, że więcej czegoś takiego nie zrobię.
- To naprawdę nic takiego mówiłem już, że nie było miejsca - Tłumaczyłem się tylko po to, aby ominąć szerokim łukiem rozmowę na ten temat, zaczynając trochę ściemniać, tak wiem, chłopak nie był głupi, nie chciałem mimo wszystko z nim rozmawiać, nie o tym z nikim nie chciałbym o tym rozmawiać to tylko i wyłącznie moja sprawa co robię, kiedy, gdzie i jak, nie chce, a nawet nie mogę nikogo w to wdrążyć. Nie chce być oceniany, a większość ludzi właśnie to robi, ocenia innych, gdy nie żyją, tak jakby tego chcieli.
- Nie musisz ściemniać. Widziałem, że była tam tylko ta jedna dziewczyna nikt więcej - No i świetnie teraz wyjdę na oszusta, jak gdybym już na niego nie wyszedł. Kurczę, że akurat chce poruszać taki temat, on nawet nie wie, w co się pcha, gdy dowie się prawdy, więcej się do mnie nie odezwie, jestem tego wręcz przekonany.
- Cóż jakby ci to powiedzieć.. Przyjaźniłem się kiedyś z jej bratem, naprawdę było fajnie do pewnego momentu, w którym musieliśmy zerwać naszą przyjaźń Nadia, bo tak nazywa się tamta dziewczyna, znienawidziła mnie za to, bo jej brat… Jej brat chciał się z tego powodu skrzywdzić. To nic było minęło nie czuje się winien - Powiedzmy, że powiedziałem pół prawdę, wszystko się zgadzało, prócz przyjaźni i próby popełnienia zabójstwa on naprawdę się zabił, a nie tylko próbował.
- Rozumiem - Chłopak zamilkł na chwilę, unosząc swój wzrok na mnie. - A tamte chłopak? No wiesz ten, który ewidentnie chciał z tobą pogadać? - Westchnąłem, gdy tylko usłyszałem jego kolejne pytanie. Teraz poruszamy następny temat mojego byłego cholera, że tak akurat musiała nam przytrafić się taka, a nie inna sytuacja, gdyby nie Nadia i ten kretyn Mark wszystko byłoby dobrze, a karotka o nic by nie pytał, a tak muszę, przynajmniej po części mu wyjaśnić co jest grane.
- Tamten koleś, to chłopak który.. Który kiedyś ze mną był, nic między nami nie wyszło, a on wciąż próbuje, dlatego spanikowałem, gdybym cię nie pocałował on na pewno by do nas podszedł a wtedy byłoby naprawdę nie ciekawie - Chociaż w tej sprawie nie kłamałem, no prawie musiałem ukryć, dlaczego nie chciałem, aby z nami rozmawiał on wie więcej niż bym chciał a karotkę muszę trzymać od tego z dala przynajmniej na tyle na ile się da.
Chłopak kiwnął głową, o nic już nie pytając, najwidoczniej musiał przemyśleć sobie kilka spraw, co wcale mnie nie zaskakiwało, gdybym był na jego miejscu, pewnie postąpiłbym tak samo, ale nie jestem, dlatego nie mogę, wiedzieć co czuje lub myśli przynajmniej dopóki sam mi nie powie.
Resztę drogi przeminęło nam w ciszy, sistra chłopaka spała a ja pilnowałem, aby nic się im nie stało byli pod moją opieką aż do samego końca.
- Dziękuje za wspólną zabawę - Odezwałem się, gdy to odprowadziłem go pod prawie same drzwi, zauważają te piękne mury, naprawdę ładnie mieszka przynajmniej to wskazuje dom na zewnątrz.
- Nie ma za co.. - Chłopak chciał powiedzieć coś jeszcze, niestety drzwi szybko otwarły się, a za nimi pojawiła się kobieta zdecydowanie starsza od nas obu. Z grzeczności chciałem się przywitać, ale jak sama kobieta stwierdziła mam stąd znikać i zostawić w spokoju chłopaka. Nic nowego nawet mnie to już nie zaskakuje, nie chce mnie widzieć, bo jestem smokiem naturalnie. Grzecznie więc pożegnałem się z karotką, życząc mu miłej nocy, znikając w gąszczu traw, wracając do domu, po prostu chcąc już spokoju. Dzisiejszy dzień był cudowny szkoda, że ciocia marchewki ma mnie za wroga, nie skrzywdziłbym go, a mimo to wszystko kończy się jak zawsze, smoki przynoszą pecha, zagładę i śmierć w oczach ludzi nigdy się to nie zmieni, przywykłem mam, tylko nadziej, że chłopak nie będzie miał problemów z mojej winy, tego bardzo bym nie chciał, nie zasłużył sobie na to, nie z mojej winy..
- To naprawdę nic takiego mówiłem już, że nie było miejsca - Tłumaczyłem się tylko po to, aby ominąć szerokim łukiem rozmowę na ten temat, zaczynając trochę ściemniać, tak wiem, chłopak nie był głupi, nie chciałem mimo wszystko z nim rozmawiać, nie o tym z nikim nie chciałbym o tym rozmawiać to tylko i wyłącznie moja sprawa co robię, kiedy, gdzie i jak, nie chce, a nawet nie mogę nikogo w to wdrążyć. Nie chce być oceniany, a większość ludzi właśnie to robi, ocenia innych, gdy nie żyją, tak jakby tego chcieli.
- Nie musisz ściemniać. Widziałem, że była tam tylko ta jedna dziewczyna nikt więcej - No i świetnie teraz wyjdę na oszusta, jak gdybym już na niego nie wyszedł. Kurczę, że akurat chce poruszać taki temat, on nawet nie wie, w co się pcha, gdy dowie się prawdy, więcej się do mnie nie odezwie, jestem tego wręcz przekonany.
- Cóż jakby ci to powiedzieć.. Przyjaźniłem się kiedyś z jej bratem, naprawdę było fajnie do pewnego momentu, w którym musieliśmy zerwać naszą przyjaźń Nadia, bo tak nazywa się tamta dziewczyna, znienawidziła mnie za to, bo jej brat… Jej brat chciał się z tego powodu skrzywdzić. To nic było minęło nie czuje się winien - Powiedzmy, że powiedziałem pół prawdę, wszystko się zgadzało, prócz przyjaźni i próby popełnienia zabójstwa on naprawdę się zabił, a nie tylko próbował.
- Rozumiem - Chłopak zamilkł na chwilę, unosząc swój wzrok na mnie. - A tamte chłopak? No wiesz ten, który ewidentnie chciał z tobą pogadać? - Westchnąłem, gdy tylko usłyszałem jego kolejne pytanie. Teraz poruszamy następny temat mojego byłego cholera, że tak akurat musiała nam przytrafić się taka, a nie inna sytuacja, gdyby nie Nadia i ten kretyn Mark wszystko byłoby dobrze, a karotka o nic by nie pytał, a tak muszę, przynajmniej po części mu wyjaśnić co jest grane.
- Tamten koleś, to chłopak który.. Który kiedyś ze mną był, nic między nami nie wyszło, a on wciąż próbuje, dlatego spanikowałem, gdybym cię nie pocałował on na pewno by do nas podszedł a wtedy byłoby naprawdę nie ciekawie - Chociaż w tej sprawie nie kłamałem, no prawie musiałem ukryć, dlaczego nie chciałem, aby z nami rozmawiał on wie więcej niż bym chciał a karotkę muszę trzymać od tego z dala przynajmniej na tyle na ile się da.
Chłopak kiwnął głową, o nic już nie pytając, najwidoczniej musiał przemyśleć sobie kilka spraw, co wcale mnie nie zaskakiwało, gdybym był na jego miejscu, pewnie postąpiłbym tak samo, ale nie jestem, dlatego nie mogę, wiedzieć co czuje lub myśli przynajmniej dopóki sam mi nie powie.
Resztę drogi przeminęło nam w ciszy, sistra chłopaka spała a ja pilnowałem, aby nic się im nie stało byli pod moją opieką aż do samego końca.
- Dziękuje za wspólną zabawę - Odezwałem się, gdy to odprowadziłem go pod prawie same drzwi, zauważają te piękne mury, naprawdę ładnie mieszka przynajmniej to wskazuje dom na zewnątrz.
- Nie ma za co.. - Chłopak chciał powiedzieć coś jeszcze, niestety drzwi szybko otwarły się, a za nimi pojawiła się kobieta zdecydowanie starsza od nas obu. Z grzeczności chciałem się przywitać, ale jak sama kobieta stwierdziła mam stąd znikać i zostawić w spokoju chłopaka. Nic nowego nawet mnie to już nie zaskakuje, nie chce mnie widzieć, bo jestem smokiem naturalnie. Grzecznie więc pożegnałem się z karotką, życząc mu miłej nocy, znikając w gąszczu traw, wracając do domu, po prostu chcąc już spokoju. Dzisiejszy dzień był cudowny szkoda, że ciocia marchewki ma mnie za wroga, nie skrzywdziłbym go, a mimo to wszystko kończy się jak zawsze, smoki przynoszą pecha, zagładę i śmierć w oczach ludzi nigdy się to nie zmieni, przywykłem mam, tylko nadziej, że chłopak nie będzie miał problemów z mojej winy, tego bardzo bym nie chciał, nie zasłużył sobie na to, nie z mojej winy..
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz