sobota, 10 października 2020

Od Shōyō CD Taiki

Wystarczyło, że chłopak jedynie się ode mnie odsunął, a ja poczułem, jak moje policzki pokrywają się brzydkim rumieńcem. Na to nie byłem przygotowany, nie sądziłem, że kiedy poprosi o pomoc będzie miał na myśli to…! Jestem przekonany, że istnieją inne, o wiele lepsze rozwiązania, by nie musieć z kimś rozmawiać, na pewno nie musiałby mnie całować… Rany, czy tak w ogóle można? Przecież ja jestem chłopakiem, i on jest chłopakiem, to nie jest widok, który widzę na co dzień. I sądząc po zniesmaczonym spojrzeniu pewnej pary, to nie do końca jest akceptowalne przez ludzi. Pod ich spojrzeniem aż skuliłem się w sobie.
Strasznie zawstydzony tym wszystkim i mocno zarumieniony spuściłem wzrok, kiwając jedynie lekko głową. Nie mam pojęcia, w jaki sposób mu pomogłem, przecież nie zrobiłem niczego, byłem zbyt bardzo zaskoczony jego ruchem, którego kompletnie się nie spodziewałem. Zresztą, nawet gdybym wiedział, to i tak bym nic nie zrobił, bo nie wiedziałbym, co zrobić mam. Nie tak sobie wyobrażałem swój pierwszy pocałunek, szczerze, to jeszcze nigdy o tym nie myślałem. W końcu, jak ktoś mógłby mnie pokochać, skoro nie kochają mnie nawet właśni rodzice. 
Jakie szczęście, że Natsu poświęciła uwagę jakiemuś kociakowi, a nie nam. Mój boże, co ja bym jej powiedział? 
- W porządku? Naprawdę cię przepraszam, ale nie było innego wyjścia – usłyszałem w jego głosie szczerą skruchę, ale to ani trochę mi nie pomagało. Jedynie, czego aktualnie pragnąłem, to po prostu zapomnieć, ale coś czułem, że tak się szybko nie stanie.
- Tak, wszystko jest w jak najlepszym porządku, już o tym nie rozmawiajmy, proszę – wymamrotałem cicho, utkwiwszy wzrok w ziemi. To wszystko było takie żenujące, najpierw z samego rana pokazałem się mu jedynie w samej koszuli, która należała do niego, a teraz jeszcze to. To chyba tylko moja chora wyobraźnia, ale zaczyna mi się wydawać, że nasza relacja robi się coraz to dziwniejsza.
W końcu zatrzymaliśmy się w jakiejś kawiarni na obiecane słodkości, chociaż osobiście jedyne, na co miałem ochotę, to zaszycie się w swoim pokoju i ukrycie się przed całym światem pod kołdrą. Mimo wszystko musiałem założyć na twarz uśmiech, by nie sprawić przykrości siostrze, ona bardzo cieszyła się na możliwość zjedzenia swojej ulubionej słodkości. Zauważyłem także, że bardzo polubiła mojego znajomego, i podczas oczekiwania na przyniesienie deseru gadała z nim jak najęta, podczas kiedy ja siedziałem wyjątkowo cicho i skupiałem się tylko na jednym; aby nie patrzeć na Taiki’ego. Tak, jak zawsze miałem ochotę na słodkości, tak tym razem ciasto było ostatnim, czego w tej chwili chciałem. Finalnie jednak zgodziłem się, nie mając innego wyboru; Natsu oraz Taiki bardzo nalegali, abym cokolwiek zjadł, więc ugiąłem się pod ich naleganiami i poprosiłem o szarlotkę oraz herbatę. Podczas, kiedy ta dwójka wesoło sobie rozmawiała, moje myśli zaczęły krążyć wokół dzisiejszego dziwnego zachowania Taiki’ego. Najpierw to nagłe przerażenie, a później ten chłopak… Skąd wziął się ten strach? I kim był ten chłopak, z którym tak bardzo nie chciał rozmawiać. 
Zamyśliłem się trochę i nie zauważyłem, że upłynęło zdecydowanie za dużo czasu. Nie zorientowałbym się gdyby nie to, że Natsu ziewnęła szeroko, zakrywając piąstką swoje usta. Wieczór powoli się zbliżał, a co za tym idzie – moja siostra padnie, i to dosłownie. Nie ma mowy, że zdążymy dojść do domu przed zachodem słońca, ciocia na pewno będzie zła. Taiki poszedł zapłacić za nasze zamówienia, a ja wziąłem Natsu na ręce zauważając, że zaczyna być coraz bardziej zmęczona. 
- Ale ja nie jestem śpiąca – wymamrotała cicho z napuszonymi, ale mimowolnie oplotła rączki wokół mojej siły i oparła policzek o moje ramię.
- Właśnie widzę – powiedziałem z delikatnym uśmiechem obserwując, jak jej powieki powoli się zamykają. - Dziękuję za zaproszenie, ale teraz będzie lepiej, jak już pójdziemy – odezwałem się do Taiki’ego, który właśnie do nas podszedł. Nawet na ułamek sekundy spojrzałem wprost na niego i uśmiechnąłem się łagodnie, ale zaraz spuściłem wzrok przypominając sobie te wszystkie żenujące sytuacje z dzisiaj.
- Odprowadzę was – zaproponował entuzjastycznie, a ja zmieszałem się lekko.
- Nie trzeba, damy sobie radę – powiedziałem uprzejmie słysząc, jak rytm serca dziewczynki staje się spokojniejszy, a oddech głęboki i regularny.
- Daj spokój, nie mogę wam pozwolić wracać samym po zmroku przez las – odparł, a ja już wiedziałem, że nie przekonam go do swojego zdania. Westchnąłem cicho i pokiwałem głową, chociaż wcale nie czułem się z tym dobrze; niepotrzebnie będę zajmował mu czas, on mieszka zdecydowanie szybciej, lepiej by było gdybyśmy wrócili sami, w końcu co złego mogłoby się nam stać.
Wyszliśmy z miasta i zaczęliśmy kierować się w stronę mojego domu. Tak jak podejrzewałem, między nami zapanowała cisza, która dla mnie była trochę niezręczna. I to milczenie na pewno było moją wina, w końcu Taiki nie widział w tym pocałunku niczego złego, więc to pewnie nie było nic złego, tylko ja coś sobie wymyślam.
- O co chodziło z tą sytuacją w kawiarni? - spytałem w końcu cicho, poprawiając Natsu, która spała w moich ramionach.
- Co? Zrobiłem albo powiedziałem coś nie tak? - spytał Taiki, wyraźnie zaskoczony moim pytaniem. Chyba nie zrozumiał tego, co miałem na myśli.
- Chodzi mi o tę pierwszą sytuację. Byłeś naprawdę przerażony – naprostowałem, nawet nie starając się ukrywać zmartwienia w głosie. Może wpadł w jakieś kłopoty? Jeżeli tak, to chciałbym mu pomóc, on tyle dla mnie zrobił, chciałbym się mu jakoś odwdzięczyć. Tylko już bez całowania, wystarczająco się skompromitowałem w jego oczach.

<Taiki? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz