czwartek, 8 października 2020

Od Mikleo CD Soreya

 Trochę mi zajęło, nim jego słowa dotarły do mnie, on nie pamięta, nie bierze pod uwagę tego, czym był dla nas ten pakt. Zapomniał, jak bardzo chciał mi pomóc. Więc te słowa były nic niewarte? Edna zawsze mówiła mi, że ludzie to istoty zdradzieckie a ja broniłem go za wszelką cenę. Wciąż bronię, do końca nie uwierzę w to, że mógłby zapomnieć, on po prostu się martwi, rozumiem go, a jednocześnie czuje ból, nie tego się spodziewałem pewnie, gdyby nie pierścionek i przysięga mu złożona na dobre i złe od razu po zerwaniu paktu odszedłbym, bo właśnie to znaczy zerwanie paktu. Nie tylko wolność słowna, ale i całkowita nie będę mu już potrzebny, to prawie tak jakby powiedział mi: Odejdź, już cię nie chce, wciąż mam jednak nadzieję, że tak nie jest, że mnie kocha i nie będzie kazał odejść, gdy tylko znów poczuje się lepiej, moje serce pęknie, a ja nie będę czuł sensu, aby żyć na ziemi...
~ Ty mi nie ufasz - Pomyślałem, bo jak inaczej mam odebrać jego słowa? Nie zasługuje na mnie? Przecież mówiłem mu, że go kocham, nie wierzy mi i to chyba naprawdę boli, mój mózg nie pamięta emocji, ale serce cierpi to wszystko, co mówi, nigdy nie dowie się, jak bardzo krzywdzące jest jego zachowanie. Nie wiara w anioła powinno się wspierać, chęć zerwania paktu w oczach anioła wygląda inaczej, chce mi pomóc, a nieświadomie krzywdzi jeszcze bardziej. Muszę dać sobie radę, jeśli mój mąż tego chce, zrobię wszystko, aby był szczęśliwy i bezpieczny nie musząc jednocześnie już nigdy walczyć w mojej obronie. Po zerwaniu paktu nie będzie miał żadnych zobowiązań wobec mnie, może tak właśnie będzie lepiej i dla niego i dla mnie.
Milczałem dłuższy czas, nim wstałem z ziemi, chcąc to już zakończyć im szybciej zerwie ze mnie pakt, tym lepiej się poczuje, będzie wolny od ciężaru, który musi nosić z mojej winy, a ja muszę na nowo nauczyć się z nim żyć.
- Znasz zasady zrób to - Moja twarz nie ukazywała żadnych uczyć i choć serce szybko biło, posłusznie przyjąłem rozkaz, zerwania paktu godząc się z ciężarem, który uderzył we mnie z podwójną siłą, zwracając uwagę jedynie na Soreya który upadł na ziemię, widząc to, od razu zapomniałem o całym świecie, zwracając całkowicie uwagę na chłopaka, który stracił przytomność. Najwidoczniej jego ciało nie wytrzymało, a ja musiałem zająć się nim zanim wróci nie tylko mu świadomość, ale i do czasu powrotu do zdrowia sam nie dba o siebie, wiec ja zadbamy o niego.
***
Sorey spał trzy dni, najwidoczniej jego ciało było na granicy i potrzebowało znacznie więcej czasu na regenerację.
W tym czasie zająłem się wszystkim. Pilnowałem, aby jego temperatura nie spadła, codziennie zmieniałem okłady, jednoczenie zajmując się dzieckiem i zwierzakami. A w czasie nieświadomości męża dużo rozmawiałem z Yukim którego nawet poprosiłem o pomoc w nauczaniu się kontrolowania i rozpoznawania emocji. Co prawda nie chciałem na początku go w to mieszać to przecież tylko dziecko, nie miałem jednak wybory musiałem to zrobić tylko on był w stanie mi pomóc Sorey nawet nie potrafił trzeźwo myśleć a co dopiero mi pomóc cala nadzieja w chłopcu, który poczuł się bardzo potrzebny, gdy poprosiłem go o pomoc...
Tak właściwie trzy dni pozwoliły mi odnowić relacje z dzieckiem, poczułem się znów potrzebny, choć zmęczony bardziej niż dotychczas zerwany pakt zrobił swoje, a mimo to nie pokazywał tego po sobie cóż, nawet gdybym chciał, nie potrafiłem tego zrobić przede mną daleka droga, ale nie poddam się nie teraz gdy jestem najbardziej potrzebny tej dwójce.
Yuki zasnął zmęczony po całym dniu, tuląc się do psa, który grzecznie trwał przy chłopcu, chroniąc go od wszelakiego zła. Ten widok wywołał uśmiech na moich ustach, zrobiłem to nieświadomie i gdy tylko się zorientowałem co robię, odruchowo dotknąłem swoich warg, ja naprawdę się uśmiecham. Zaskoczony i chyba jednocześnie zadowolony zerknąłem w stronę męża, słysząc ruchy z jego strony. Sorey zdążył już otworzyć oczy, przeglądając mi się w milczeniu.
- Jak się czujesz? - Wstając z ziemi, podszedłem do chłopaka, siadając przy nim na kawałku koca, sprawdzając jego czoło, zdejmując przednio okład, wciąż delikatnie się uśmiechając, podczas jego braku świadomości dużo ćwiczyłem, aby moje oczy i usta znów, choć na chwilę wyglądały jak dawniej, udało mi się, gdy patrzyłem w jego oczy, choć
na chwile mogłem dostrzec jego zaskoczenie na widok mojego uśmiechu, tak bardzo chciałem go uszczęśliwić, zapominając zupełnie o sobie.
- Trochę lepiej? - Odpowiedział mi, bardziej chyba pytając, wciąż nie mogąc chyba uwierzyć w emocje na mojej twarzy, które zdążyły już wygasnąć. Były tylko przez chwilę ja jednak będę się starał, aby pojawiały się coraz to częściej, nauczę się ich, przysięgam. - Ile spałem? - Dodał, po chwili podnosząc się do siadu.
- Trzy dni, twoje cało było naprawdę wykończone musisz zacząć o siebie dbać Yuki bardzo się o ciebie martwił nie może stracić swojego taty przez głupotę - Pogładziłem policzek męża patrząc na jego twarz, zachowując się, tak jak gdyby nigdy nic się nie stało, zerwał pakt i zrezygnował z pomagania mi, a ja mimo to staram się zachowywać normalnie, przecież tego chciał, nie będę się za to obrażał, już się z tym faktem pogodziłem.- Połóż się odpocznij jeszcze - Martwiłem się o niego doskonale wiedząc i widząc jak jest z nim źle, muszę szybko nauczyć się okazywania emocji, aby przestał się obwiniać, to nie jego wina, tak bardzo chciałbym, aby to zrozumiał. Oddałbym wszystko dla jego szczęścia bez względu na to, jak wiele by mnie to kosztowało. Gdyby tylko był ktoś, kto zrozumiałby go lepiej ode mnie.. Chwileczkę Aliaha może to dobry moment, aby zaproponować mu spotkanie z Alishą, człowiek człowieka lepiej zrozumiem. Tak to dobry pomysł jutro z nim porozmawiam, dziś niech jeszcze odpocznie. Będę ich pilnował jak ostatnie trzy dni i noce i tak nie mogę spać. Martwię się o Soreya, a jednocześnie pragnę jego bliskość, jak wiele zniszczyłem umierając, może gdybym nie chciał być człowiekiem, wszystko byłoby inaczej, teraz na to za późno czasu nie cofnę, a blizny muszą się zagoić dam mu czas tak wiele, jak tylko będzie go potrzebował. 

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz