sobota, 10 października 2020

Od Mikleo CD Soreya

 Zastanowiłem się chwilę nad jego pytaniem. Co takiego go ominęło? Raczej nic niezwykłego uczyłem się z Yukim okazywania emocji nie specjalnie mi to wychodziło wciąż mam wrażenie, że jestem naprawdę kiepski w te klocki, wręcz mogę przyznać do niczego, nawet głupi uśmiech wydaje się dla mnie tak trudny, a mimo to pojawił się po tak długim czasie bycia już na ziemi, może niepotrzebnie tak się staram. Ludzie poznają emocje, gdy są wśród tych, których kochają, ja odnalazłem dom i rodzinę, to wystarczy, abym odnalazł swoje dawne ja, już kiedyś Yuki obudził we mnie najskrytsze emocje, tym razem znów to robi, choć nie jest tego aż tak świadomy.
- Nic się nie stało, Yuki okazał mi trochę miłości i zrozumienia tyle wystarczy, abym uczył się nowych emocji - Mówiłem spokojnie wpatrując się w odbicie w tafli wody. - Wiedziałeś, że woda zachowuje wspomnienia? - Włożyłem dłoń do wody, cicho wzdychając. Nigdy nie zapomniałem czym była radość, smutek, ból i żal, te emocje we mnie były głęboko w sercu ukryte dopiero teraz zaczynam powoli wszystko sobie układać Yuki naprawdę mi pomaga, gdyby nie on chyba nigdy nie zacząłbym znów się uśmiechać, wciąż martwiąc się o męża. Oczywiste jest to, że ciągle się o niego martwię, nie oznacza to jednak, że nie mogę znów uczyć się śmiać, tak długo byłem sam, radziłem sobie ze wszystkim, że teraz nie mogę się poddać ,muszę uszczęśliwić męża, a tylko nawrót moich emocji na nowo go uszczęśliwi. - Już niedługo będzie jak dawniej obiecuje ci - Ucałowałem jego policzek łagodnie uśmiechając się do Soreya wstając z ziemi chwytając jego dłoń, aby wrócić wraz z nim do obozu gdzie wręczyłem do rąk męża miseczkę z jedzeniem pozwalając mu zjeść ile tylko chce, mogę go wspierać, ale nie będę zmuszać do jedzenia, nawet jeśli bardzo tego przedtem chciałem, nie mogę tego zrobić, pamiętam jak źle to znosiłem nie chce go krzywdzić.
- Na pewno nie chcesz odpocząć? - Spytałem, gdy tylko zakończył jeść swój posiłek, siadając obok, aby oprzeć głowę na jego ramieniu, dopiero teraz czując, jak strasznie boli mnie głowa od braku snu. Nie muszę spać za wiele, co nie oznacza, że nie muszę wcale i dla mnie to męczące co zawsze mimo wszystko starałem się ukryć.
- Tak, teraz ty powinieneś się przespać już wystarczająco się nami zajmowałeś - Zaczął głaskać mnie po głowie chyba pamiętając jak łatwo poddaje się pod wpływem tego gestu.
- Nie powinienem, muszę porozmawiać z tobą jeszcze o powrocie do zamku Alishy, zbliża się zimna, może warto wrócić na te czas do zamku? Alisha sama mi to zaproponowała, gdy u niej byłem - Mówiłem cicho ziewając, czając się wytrwale na odpowiedź męża, która nie nadeszła.. Zasnąłem i tyle byłoby z naszej rozmowy.

***

Przebudziłem się wczesnym rankiem podnosząc głowę z ramienia Soreya jak zasnąłem tak pozostałem może to i dobrze mój mąż miał pewność, że ciągle przy nim jestem, nawet we śnie dbam o to by czół, że jestem blisko.
- Wyspany? - Na to pytanie kiwnąłem głową, rozciągając się leniwie, nie spałem bardzo długo, lecz wystarczająco, aby czuć się dobrze przynajmniej w tej chwili.
- Przepraszam zasnąłem - Było mi trochę głupio naprawdę chciałem z nim porozmawiać o kilku sprawach a wyszło jak wyszło. - Jak się czujesz, coś cię boli? Spałeś jeszcze? - Nagle przypomniałem sobie o wczorajszym wieczerze to Sorey miał jeszcze wypoczywać po zerwaniu paktu osłabł moja aura nie chroni go już przed złem jest znów ludzki i może taki właśnie powinien być. Ludzki i tylko mój.
- Wszystko dobrze czuje się zacznie lepiej - Uśmiechnął się delikatnie co i ja uczyniłem, widząc ten gest. Yuki uczył mnie poprzez narządy wzroku i słuchu to nie takie wcale trudne naśladować gesty rozmówcy może nie jest ze mną aż tak źle, może gdyby jeszcze sam Sorey mi pomógł, byłoby prościej, nie chce jednak prosić go o pomoc nie dlatego, że go nie potrzebuje, bo potrzebuje jak nigdy do tą, ale nie chce go martwić i tak już przeżył tak wiele złego, po moim zniknięciu zasługuje, na którego spokój na pewno mu nie zniszczę.
- A co myślisz o powrocie? Chyba ty i Alisha macie sobie coś do wyjaśnienia nie myślisz? Trochę mi opowiedziała o tym, co się stało, gdy „zmarłem” I może właśnie dzięki niej znów zaczniesz być szczęśliwy tak jak byłeś kiedyś - Gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Myślałem, że daje mu wystarczająco radości, teraz już wiem, że tak nie jest. Radość na pewno da mu ktoś taki jak on, inny człowiek nie ja. Sorey może mnie kochać, ale ja nigdy nie dam mu tego, co da mu inny człowiek.. Zrozumienia, którego czuje, że potrzebuje. Gdy sam byłem człowiekiem, kochałem i nadal kocham mojego męża, jednak chęć spędzania czasu z ludźmi była bardzo wielka, przynosili mi radość zupełnie inną niż mój mąż, to doświadczenie właśnie dało mi do myślenia, ja nigdy nie będę jak tamci ludzie i nie dam mu tak wielkiej radości, której pragnie.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz