Słowa dziewczynki nie zaskoczyły mnie ani trochę, nie ona pierwsza nie ostatnia ma mnie za „wielkoluda”, choć przyznam mam w drużynie wyższych ode mnie chłopaków. Sam Ted ma bodajże dwa metry wysokości i jest najwyższym chłopakiem z drużyny, wyższego nie znam przynajmniej w tej chwili.
- To prawda do najniższych nie należę - Przyznałem dziewczynę rację kucając do niej, aby być na jej wysokości. - Miło mi cię poznać księżniczko - Uśmiechnąłem się radośnie do dziecka czym chyba lekko ją onieśmieliłem. Mała, choć odwzajemniła gest, nieśmiało zerkała na mnie, trzymając się za swoim bratem, czym w żadnym wypadku mnie nie zaskakiwała, to małe dziecko ma prawo się bać tym bardziej tego, kim jestem..
Podniosłem się na równe nogi, odwracając głowę w stronę łąki znajdującej się nieopodal nas, najwidoczniej już zbliżali się chłopaki, bo słychać było ich z oddali, nigdy nie potrafili się zachować, a to ja jestem wiecznym dzieckiem ta jasne.
- Jesteś pewnie, że mam z wami grać? - Nim ekipa się pojawiła, chłopak zwrócił moją uwagę, zadając mi jak twierdzę niepotrzebne pytanie przecież to oczywiste, że tego chcę, gdybym nie chciał, nie próbowałbym mu tego prawda? Rany on i te jego pytania nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
- Oczywiście, że jestem tego pewien przecież to tylko gra będziemy się dobrze bawić zapewniam - Rozczochrałem jego włosy odwracając się do chłopaków, którzy już zdążyli podejść do nas witając się z Shōyō i Natsu. Ta mała gwiazda wzbudziła sympatię w chłopaka i już wiedziałem, że ją lubią a ona ich, kto nie lubiłby takiej małej gwiazdy jak ona i kto nie lubiłby takich fajnych chłopaków jak oni? Nie wiem to zdecydowanie grzech.
Jak mogłem przypuszczać karotka do samego końca nie był pewien czy powinien grać, czy nie będzie nam przeszkadzał, czy nie lepiej będzie, jeśli tylko sobie popatrzy. Rany straciłem się już trochę w jego pytaniach, zatrzymałem się na początku czy ktoś w ogóle doszedł do końca jego wypowiedzi czy nie? Jeśli tak to gratuluję, jeśli nie mogę przybić piątkę, czasem za szybko się wyłączam i mam za swoje nie wiem, o czym mowa.
Wiedziałem jedno, nie dam mu nie zagrać niestety lub stety nie ma wyboru musi grać obiecał mi to a ja nie dam mu szansy na wymiganie się z tego..
Chłopak nie mając wyboru, w końcu się zgodził, wchodząc na boisko, gdzie już wszyscy rozgrzewali się do gry, dobra rozgrzewka podstawą do rozpocząć porządnego meczu.
Każdy rozgrzał się na swój sposób, ustawiając się w odpowiednich miejscach na boisku, piłka rzucona gra rozpoczęta.
No i zaczęło się, walka o piłkę i rzut do kosza każdy starał się, aby wygrać chcąc mieć satysfakcję z gry. Nam jednak nie poszło najlepiej Shōyō, choć bardzo się starał, trochę mu jeszcze nie wychodziło, musieliśmy go zrozumieć gra drugi raz i cudu oczekiwać od niego nie możemy. Nikt też z resztą nie specjalnie przejął się przegraną, rany zdarza się i nie ma się co tym przejmować, innym razem na pewno wygramy, jestem tego pewien.
Mecz zakończył się, a każde z nas potrzebowało kilka chwil odpoczynku, aby odetchnąć po wyczerpującym meczu.
- Byłeś super braciszku - Natsu mocno przytuliła się do brata, uśmiechając się do niego, tak słodko aż serce chciało się roztopić. Żałuję, że mój brat zaginął może dzięki niemu i ja byłbym inny, czasem brakuje mnie jego towarzystwa, minęło tyle lat, a ja wciąż pamiętam, jak w nocy przychodził do mnie, bojąc się potworów spod łóżka, a teraz już go nie ma i nie wiem, gdzie może być, zabrali go a pamięć pozostała.
Westchnąłem cicho, patrząc na tę dwójkę, delikatnie się uśmiechając, nie chcąc pokazać po sobie, że choć na chwilę zmienił się mój nastrój.
- To, co idziemy na deser? Ja stawiam - Wyrzucając z głowy złe myśli chciałem zaproponować coś dobrego coś przyjemnego a ponadto bardzo pysznego. - Tylko nie chce słyszeć sprzeciwów - Tym razem zwróciłem się do Karotki. Wiedząc, że zaraz zacznie się sprzeciwiać, a nie ma przecież, po co to nie ma sensu ze mną i tak nie wygra.
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz