Przytuliłem go do siebie mocniej, pozwalając mu się wypłakać w moją koszulę i czując, jak za każdym jego słowem moje serce ściskało się z bólu. Co on wygaduje? Przecież nie zrobił nic złego, miał prawo zdenerwować się za moje beznadziejne zachowanie, zachowałem się jak idiota, co ja w ogóle chciałem zrobić temu helionowi? Przecież teraz nic nie mogę zrobić przeciw takim stworom. I jeszcze to stwierdzenie, że nie powinien był wracać… Skąd mu się to w ogóle wzięło?
- Nawet tak nie mów – wyszeptałem cicho, zaczynając gładzić jego cudownie miękkie włosy. Musiałem go uspokoić i zapewnić, że nic złego nie zrobił, a jego powrót to najlepsze, co mnie w ostatnim czasie spotkało. – Cieszę się, że do nas wróciłeś, Yuki też się cieszy. Nigdy nie powinieneś myśleć inaczej – dodałem i pocałowałem go w czoło.
- Zanim się pojawiłem, czułeś się lepiej – odparł lekko zachrypniętym głosem, uparcie trzymając przy swoim.
- Nauczyłem się ukrywać niektóre emocje, aby nie niepokoić Yuki’ego, ale to nie znaczy, że było ze mną lepiej – wyjaśniłem mu, nie przestając głaskać go po głowie. – Nigdy nie pomyślałem o tym, abyś odszedł. I nigdy tak nie pomyślę.
Mikleo już nic nie powiedział, a jedynie bez słowa wtulał się w moją klatkę piersiową. Czułem, jak powoli się uspokaja i normuje oddech, dlatego ciągle głaskałem go po głowie, wiedząc, że te gest pozwala mu się wyciszyć. Cierpliwie czekałem, jak mój mąż się uspokoi, ciesząc się w duchu, ze choć trochę udało się nam porozmawiać, chociaż to nadal za mało. Nadal musieliśmy porozmawiać o zmianach, jakie spowodowało w nim zerwanie paktu. Jego samopoczucie było ważne, o ile nie najważniejsze, a ja spektakularnie sprawiłem, że przeze mnie ciepli. Jak mógłbym to naprawić? Zawrzeć z nim pakt na owo? Na nowo go zniewolić… Nie chciałbym tego. Żołądek ściska mnie na samą myśl o tym, że znów mógłby podłożyć się pod ostrze, które było skierowane w moje serce. Jednak gdyby nie było innego wyjścia… zgodziłbym się dla niego. Musiałbym bardziej uważać na siebie, aby nie dopuścić do podobnej sytuacji.
Chociaż zmieniam zdanie, to beznadziejny pomysł. Co pomyślałby o mnie mój mąż? Ze jestem głupim, rozpuszczonym dzieciakiem, który co rusz zmienia zdanie. Przecież pakt to nie zabawa, a ja ewidentnie to tak traktuje. Mój Boże, co mam zrobić, aby mój mąż poczuł się lepiej?
W końcu mój mąż odsunął się ode mnie i od razu zauważyłem, że jego cudna, ale i zarazem beznamiętna twarz lśniła od łez. Położyłem mu dłonie na policzkach i otarłem je łagodnie, posyłając mu najserdeczniejszy uśmiech, na jaki było mnie w tamtej chwili stać. Jestem naprawdę beznadziejnym partnerem, skoro doprowadzam go do takiego stanu.
- Kocham cię, najbardziej na świecie i chciałbym, abyś o tym pamiętał – powiedziałem cicho i po chwili złożyłem na jego ustach delikatny pocałunek, będąc już pewnym, że mnie nie odsunie.
Chłopak uśmiechnął się do mnie smutno, ale w jego lawendowych tęczówkach nie dostrzegłem żadnych emocji. Czyżby jednak źle coś zinterpretował…? Nie, stop, przestań tak myśleć. Zamiast wątpić w prawdziwość jego słów i użalać się nad sobą i swoją beznadziejnością, powinienem mu pomóc, aby na nowo nauczył się okazać emocje. Tak, jak kiedyś. Już raz się udało, czemu nie mogło to się udać po raz kolejny?
- Czemu nie poprosiłeś mnie o pomoc? – spytałem cicho, delikatnie gładząc jego chłodny policzek.
- Nie chciałem cię narażać… - zaczął, a ja pokręciłem głową. Nie o tę sytuację mi chodziło, ale i tak grzecznie z tego wybrnął. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że w walce z helionem jedyne, jak mogłem pomóc, to zrobić za przynętę, takim jestem beznadziejnym pomocnikiem.
- Nie o to pytałem. Chodziło mi o emocje. Zwróciłeś się do Yuki’ego, więc czemu i nie do mnie? Czemu nie poprosiłeś mnie o pomoc? Przecież pomógłbym ci, najlepiej jak potrafię – mówiłem, nie przestając gładzić jego policzka, ciągle zastanawiając się nad jego postępowaniem. Może mi nie ufał…? Nie, stop, muszę zmienić swoje postępowanie. Przede wszystkim muszę zacząć ufać jego słowom, tak, jak dawniej, i nie wydawać zbyt wczesnych osądów, a czekać, aż sam powie, o co chodzi. W przeciwnym wypadku nasza relacja będzie się tylko pogarszać.
<Mikleo? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz