Westchnąłem cicho na jego słowa, wpatrując się w parę unoszącą się z kubka z gorącą herbatą. Trochę mocniej zacisnąłem palce na naczyniu, grzejąc tym samym skostniałe dłonie. Domyślałem się, że Taiki wkrótce zapytałby o coś podobnego i teraz to właśnie się ziściło. Nie byłem pewien, czy chciałbym mu się zwierzać ze swoich problemów, już i tak wystarczająco mu się naprzykrzałem. Co, jeżeli poczuje się winny tego wszystkiego? Nie powinien, on nie zrobił niczego złego, a wręcz przeciwnie, to moja ciocia zachowała się nie w porządku.
- Nie, gdyby to zrobiła, oboje mielibyśmy kłopoty – przyznałem cicho, po czym wziąłem łyk tego cudownie gorącego napoju. Zaraz poczułem wewnątrz mnie przyjemne ciepło i dopiero wtedy zorientowałem się, jak bardzo zmarznąłem tam na zewnątrz. Już zacząłem tęsknić za wiosną oraz latem, i ciepłymi promieniami słońca, i za cudownie długimi dniami. – Zabroniła mi się z tobą spotykać, bo jest przekonana, że kiedyś zrobisz mi krzywdę, ale ja tak nie uważam – dodałem , tym razem spoglądając na jego twarz. Chciałem, aby znał moje stanowisko w tej sprawie i tak długo, jak będę mógł i będę miał siłę, będę walczył o tę znajomość.
- Nie chciałbym stanąć pomiędzy tobą, a twoją ciocią – powiedział z zakłopotaniem, a ja od razu się do niego ładnie uśmiechnąłem. Niepotrzebnie czuł się winny, zawdzięczam mu naprawdę wiele.
- Nie jesteś złą osobą i nie robisz mi niczego złego – od razu przystąpiłem do tłumaczenia, chcąc wszystko wyprostować. – Naprawdę bardzo cię lubię i nie chcę zrezygnować z tej znajomości. Wcale nie uważam, że… że jesteś symbolem śmierci i przynosisz nieszczęście… ponieważ to nieprawda. Chciałbym, aby moja ciocia chociaż zaakceptowała fakt, że jesteś moim przyjacielem – wszystko to mówiłem z determinacją, będąc bardzo pewien swoich słów. Nie za bardzo nawet zastanawiałem się nad tym, co mówię, po prostu mówiłem to, co czułem w sercu. Ostatnio przy chłopaku czułem się zbyt swobodnie, nie zastanawiałem się nad swoimi wypowiedziami oraz zachowaniem, i miałem nadzieję, że wkrótce to nie zostanie to obrócone przeciwko mnie. Nie przeszkadzały mi jego wady, w końcu każdy je ma – a te jego wcale nie były tak rażące, nie to co moje – ani przeszłość, a przynajmniej ta mała część, z której pod lekkim przymusem zwierzył mi się tamtego wieczoru, kiedy odprowadził mnie i Natsu do domu.
Przez chwilę panowała między nami cisza, którą przerwało parsknięcie śmiechem Taiki’ego. Nie wiem, czego się po nim spodziewałem, ale nie tego. Zmarszczyłem brwi na ten gest i przechyliłem głowę, niczym zaciekawiony szczeniaczek, wpatrując się w niego z niezrozumieniem. Czy ja powiedziałem coś śmiesznego…? Nie, nie wydaje mi się, poruszałem przecież bardzo ważne rzeczy, ani sobie nie żartowałem, ani nie używałem żadnego śmiesznego słowa. Więc o co może mu chodzić? Zaraz poczułem, jak Taiki po raz drugi tego dnia kładzie dłoń na mojej głowie i czochra moje włosy, powodując jeszcze większy bałagan, niż był tam wcześniej.
- Jesteś strasznie uroczy – powiedział z figlarnym uśmiechem na ustach, dalej czochrając moje kosmyki. Napuszyłem policzki, które zaraz zapłonęły brzydkim rumieńcem. Odsunąłem się od niego, prychając cicho i wbijając wzrok w kubek.
- Nie jestem uroczy, tylko… delikatnie zbudowany – wyburczałem, czując straszne zawstydzenie. Takie stwierdzenie nawet nie ma prawa bytu, przecież chłopak nie może być słodki. Skąd mu to w ogóle przyszło do głowy?
- Ależ oczywiście – odparł, a ja miałem wrażenie, że swoją odpowiedzią tylko rozbawiłem go bardziej. – Naprawdę mi miło, że tak uważasz – dodał szybko, chyba nie chcąc, abym czuł się nieswobodnie. – Twoja ciocia nie będzie zła, że późno wrócisz?
Na jego pytanie wzruszyłem ramionami. Chyba po raz pierwszy byłem tak bardzo obojętny na to, jak będzie czuła się moja ciocia. Mimo moich najlepszych starań i przeprosin prze te kilkanaście dni nie zaszczyciła mnie nawet spojrzeniem, więc czemu miałbym teraz czuć się winny.
- Pewnie będzie, ale… nie chcę na razie wracać do domu. Czuję się tam niepotrzebny i niechciany – dodałem cicho i znowu skupiłem się na swoim cudownie ciepłym napoju. Miałem się mu nie zwierzać i nie obarczać swoimi problemami, a co właśnie robię? Westchnąłem cicho i nałożyłem na twarz łagodny uśmiech, aby mu pokazać, że wszystko jest w porządku, chociaż wcale tak nie było. – Dziękuję, że mnie zaprosiłeś, tam na dworze chyba powoli zaczynałem się zamieniać w kostkę lodu – dodałem z lekkim rozbawieniem, chcąc całkowicie odwieść go od tamtego tematu i nieco rozluźnić atmosferę. Nie jestem nikim ważnym, aby się mną przejmować, z czasem wszystko się ułoży, tak jak zawsze zresztą.
<Taiki? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz