środa, 28 października 2020

Od Yra'i CD Keya

Kolorowe liście tańczyły na chłodnym wietrze, spadając powoli z gałęzi drzew. Przemierzając leśną ścieżkę, przez moją głowę przebiegały tysiące myśli. Dźwięcznie śpiewające ptaki budziły powoli każdego mieszkańca kniei, a ja oddychałam rześkim powietrzem unoszącym się wśród lasu, stawiając powoli krok za krokiem. Bose stopy stykały się z okrutnie zimną ziemią, jednak przyzwyczajona do takich warunków, nie zwracałam na to uwagi. Poszukiwania jakiegokolwiek posiłku nie należały do najłatwiejszych, już wiele razy przekonałam się, że nawet po długim czasie mogą zakończyć się fiaskiem. Dziś byłam zdeterminowana i miałam pełno nadziei, że jednak uda mi się cokolwiek znaleźć. Idąc i rozglądając się na boki, nagle do moich nozdrzy dotarł drażniący, ale subtelny zapach. To z pewnością nie było żadne znane mi zwierzęcie, ta woń wyróżniała się wśród innych odorów - doskonale wiedziałam, że należy do człowieka. Nutka rumianku, szałwii, może i również melisy. To połączenie polnych ziół nie wzbudziło we mnie niepokoju, wręcz przeciwnie. Choć może tylko dlatego, że miałam z nimi do czynienia na co dzień?...

Odgłos dudniących o twardą glebę kopyt był coraz głośniejszy i jakby bliższy. Niedługo potem, zgodnie z moimi przypuszczeniami, ukazała mi się kobieca sylwetka, dumnie zasiadająca siwego rumaka. Najchętniej zerwałabym się i uciekła, ale coś podpowiadało mi, żebym pozostała w miejscu. Mętlik w głowie i lekki strach przyćmił na chwilę mój umysł, jednak szybko zganiłam się w myślach za swoje tchórzostwo - jeśli można to tak w ogóle nazwać.
- Zejdź mi z drogi. Chyba, że masz do mnie jakiś interes to masz jedyną szansę na rozmowę. Trochę mi się śpieszy - rzekła z uśmiechem, ale obie doskonale wyczuwałyśmy tę gęstą atmosferę, ciążącą wokół nas. Cóż, było dość niezręcznie.
- Wybacz - z moich ust wypłynęły ciche słowa. Jej błękitne niczym morze oczy, ogniste włosy oraz nic nie zdradzający wyraz twarzy tworzyły wrażenie obojętności i chłodu. Musiała dostrzec mój dociekliwy wzrok, ponieważ również na mnie zerknęła. Zerwałam szybko kontakt wzrokowy i skierowałam swoje spojrzenie na czworonożnego kompana rudowłosej dziewczyny - Piękny koń. Pasujecie do siebie - zagaiłam, ale bardziej pod wpływem niezręcznej ciszy. Podniosłam lekko kąciki ust, a ona westchnęła ciężko, choć cicho.
- To tyle? Myślałam, że masz coś ciekawszego do powiedzenia... - stwierdziła szczerze. Już miała odjeżdżać, gdy zatrzymały ją moje słowa.
- Może... Mogłabym poprosić cię o pomoc? Wiesz czy są tu gdzieś jeżyny? - jej koń prychnął, niecierpliwiąc się i sam nie wiedział czy ma stać, czy jechać dalej.
- Dlaczego miałabym ci zaufać? Wybrałaś się do lasu i nie wiesz co, gdzie znaleźć? - nie była przekonana co do mojej prośby. Po krótkim namyśle rzekła jednak, iż znajdują się około dwieście metrów stąd. Podziękowałam jej szczerze i ukłoniłam się delikatnie. - A więc jedziesz gdzieś konkretnie? - zagaiłam rozmowę. W tej dziewczynie było coś enigmatycznego, jakby wiedziała o czymś, o czym niekoniecznie wszyscy mają pojęcie - Ach, jestem Yra - uśmiechnęłam się, ocierając moją bosą stopą o drugą. Miałam nadzieję, że ta kobieta nie odprawi mnie z kwitkiem - naprawdę mnie zaintrygowała. No i pomogła, jako pierwsza.

<Keya? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz