Nigdy nie zrozumiem mojego męża, dlaczego on nigdy nie spyta mnie o to, co ja myślę? Dlaczego zawsze sam wyciąga wnioski bez wcześniejszego skontaktowania tego ze mną? Nie chce się narzucać ani nie oczekuje od niego mówienia mi o wszystkim, jest przecież wolną istotą, wolałbym jednak, żeby nie decydował za mną, to nigdy nie wyszło mu na dobre, nie jestem nim, nie myślę tymi samymi kategoriami. Rany znamy się od zawsze, a on wciąż tego nie rozumie.
- Nigdy nie powiedziałem, że mi to przeszkadza - Zauważyłem, podchodząc do męża, opuszkami palców dotykając jego delikatnego na tę chwilę zarostu.
- Podoba mi się - Po wypowiedzeniu tych słów ucałowałem jeden z jego policzków, nie okłamując go, to naprawdę mi nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie bardzo mi się podobało, zazdrościłem mu tego, sam chciałbym dojrzewać w ten sam sposób, chciałbym się starzeć a w przyszłości godnie umrzeć, nawet nie wie, ile szczęścia ma, nie widzi tego, jak cudownie los go pobłogosławił, widzi, oddycha, żyje. Nie warto zwracać uwagi na drobnostki, to tylko zarost w niczym nam nie przeszkadza.
- Podoba się? - Zaskoczony uniósł brew, patrząc na mnie z niedowierzaniem, chyba myśląc, że tylko udaje, aby poprawić mu nastrój, absolutnie nie byłbym do tego zdolny.
- Tak, podoba mi się, dzięki niemu wyglądasz, jak mężczyzna, dojrzewasz i to chyba jest najwspanialsze w życiu człowieka, zmieniasz się stajesz się coraz starszy coraz to przystojniejszy już nie jesteś dzieckiem - Wyjaśniłem swój punkt widzenia, mam oczywiście świadomość, że mój mąż tego nie popiera, on myśli, że starzenie się jest złe, naprawdę powinien zacząć bardziej doceniać życie.
- Starzeje się - Westchnął ciężko, patrząc w moje oczy. Chyba wiem, co siedzi mu w głowie, może mi tego nie powie, ale ja już doskonale go znam. Wiem, co sobie wmówił. Mistrz czarnych scenariuszy.
- Głuptasie doceń to, osiągasz dojrzałość, twoje ciało z roku na rok się zmienia, kiedyś odejdziesz z tego świata i będziesz wolny. Wiele bym dał, aby być człowiekiem najwspanialszy okres mojego życia. Bycie wiecznie młodym i nieśmiertelnym nie jest fajne. Świat się zmienia, ludzie odchodzą, czasy mijają, a my zostajemy na ziemi jak jej więźniowie, naprawdę powinieneś przestać przejmować się zarostem, lubię go tak samo, jak każdą część twojego ciała - Połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku ciesząc się z wypowiedzianych przeze mnie słów może dzięki temu zmieni myślenie, przestanie przejmować się takimi drobnymi szczegółami. Przestanie się przejmować tym, co ja pomyśle. Naprawdę mam język i potrafię mówić, gdyby coś było nie tak, na pewno bym mu o tym powiedział.
Sorey milczał, analizując moje słowa, jeśli po tym, co mu powiedziałem, wciąż będzie twierdził, że goli się dla mnie, to naprawdę przysięgam walne go w ten głupi łeb.
- Połóż się, ja sobie poradzę - Nie dałem mu wyboru, miał odpoczywać i koniec kropka wystarczająco się już namęczył, pilnując nas w nocy, teraz ja zadbam o jego bezpieczeństwo i spokojny sen ani myśląc budzić go w nocy, ma spać, a nie wartować. Oczywiście musiałem mu obiecać, że go obudzę, choć nie miałem takiego zamiaru, powiedziałem to tylko po to, aby odpuścił i poszedł spać.
Sorey wreszcie zasnął, a ja zająłem się całą resztą, położyłem dziecko spać, nakarmiłem zwierzaki, okryłem porządniej ciało męża i Yuki'ego wychodząc z jaskini, świeże powietrze było bardzo przyjemne, chętnie spędziłem na nim całą noc, wpatrując się w gwiazdy. Pierwszy raz od dawna bez żadnych obaw relaksowałem się na trawie, szukając gwiazd tworzących wzory.
Czas płynął, a ja nawet nie czułem zmęczenia, było przyjemnie i tak spokojnie, przynajmniej do momentu, w którym to mój mąż się nie obudził. Tak podejrzewałem, że będzie miał do mnie pretensje o nieobudzenie go na czas. Cóż nie było takiej potrzeby, nie byłem senny więc w czym problem?
- Daj spokój nic się nie stało - Stwierdziłem, bo niby co stać się miało? Nie umarłem od nieprzespanej noc tak jak i on nie umarł od przespanej, powinien bardziej wyluzować.
- Przeze mnie będzie teraz zmęczony - Usiadł obok ciężko wzdychając, no i dostał za to w łeb nie za mocno, ale dostał.
- Nie przez ciebie jasne? Nie chciało i nie chce mi się spać. Sam zdecydowałem, aby cię nie budzić, nie obwiniaj się o wszystko, niby dorosły a czasem wciąż jak dziecko się zachowuje - Westchnąłem, kręcąc głową dorosły facet, mężczyzna a umysł dziecka no naprawdę. Czasem się zastanawiam gdzie w tym wszystkim podział się mój dawny mąż? Moja śmierć strasznie go zmieniła i choć bardzo się staram i uczę się wszystkiego, on nie staje się dawnym sobą. Udaje, ale to wciąż nie on, może to już nigdy nie będzie on? Nie przeszkadza mi to, wszystko się zmienia, czasem chciałbym, tylko aby był bardziej radosny, a nie tylko takiego udawał.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz