A więc będzie zabawnie, gdy Shōyō przyjedzie ze mną na spotkanie, jest osobą niepełnoletnią, ale to nie powód, aby nie napić się odrobinki alkoholu,
będę go w razie czego pilnował nic złego mu się nie stanie, jestem
tylko ciekaw co stanie się później mam tu na myśli to, co stanie się,
gdy chłopak wypije za dużo. Jedno po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu
zachowują się agresywne, inni łapią doła, a jeszcze inni włączają tryb,
kocham cały świat, ciekaw więc jestem jak on się zachowa miło będzie to
zobaczyć na własne oczy..- W takim razie może być ciekawie
- Przyznałem, nie ukrywając rozbawienia, które rozbrzmiewało w moim głosie, czym lekko zakończyłem chłopaka.
- To znaczy? Co cię tak bawi? - Przyjrzał mi się z wielką uwagą, czekając na konkretne wyjaśnienie mojego zachowania, o jak bardzo się zdziwił, kiedy to wzruszyłem lekko ramionami, nie dając mu żadnej konkretnej odpowiedzi, podchodząc do torby, która leżała na ławce czekając, aż wrócę z nią do domu.
- Idziesz? - Spytałem, przerywając ciszę, która panowała wokół nas. Chłopak wciąż czekał na odpowiedź, więc nic nie mówił, a ja nie odpowiedziałem, tak bezczelnie zmieniając temat ach, jaki ja okrutny zły i podły.
- Gdzie chcesz iść? - Karotka uniósł brew z lekkim zaciekawieniem, którego nie potrafił ukryć, oczy błyszczały mu jak dwa ogniki, zabawnie to wygląda, gdy ktoś wyobraża sobie nie wiadomo co. Może nie on to grzeczne dziecko jednak jego oczy i tak mnie bawiły, może pomyślał, że chce zabrać go na spacer? W sumie tak można to nazwać idziemy do mnie, można to chyba zaliczyć do spaceru.
- Do mnie, nie chcesz chyba wracać do domu co? - Chłopak pokiwał przecząco głową, cicho wzdychając, no tak czas mijał, a on pewnie wciąż nie miał lekko z ojcem, gdzie w tym wszystkim jest matka? Wspominał mi kiedyś o niej? Nie pamiętam, mam pamięć złotej rybki nie wiele pamiętam z tego, co pamiętać powinienem, za to wszelakie głupoty zapamiętuje nawet bez zbędnego wysilania się.
Nim zdążyłem pomyśleć o tym, jaki czasem głupi jestem, mój młodszy towarzysz stanął obok mnie, wpatrując się we mnie wyczekująco.
- Idziemy? - Spytał w końcu, przerywając ciszę, na co kiwnąłem głową, w końcu sam chciałem wracać, musiałem wziąć kąpiel, aby się odświeżyć, musiałem się przebrać w coś świeżego, aby jakoś wyglądać i może coś zjeść, aby nie paść tam z powodu picia na pusty żołądek.
Ruszyliśmy więc do domu gdzie jak zwykle była ciocia, kobieta bardzo ucieszyła się widząc Marcheweczke dotrzymując mu towarzystwa, gdy ja zniknąłem za drzwiami łazienki, potrzebując trochę czasu, aby wyglądać dobrze.
Z tego ci zauważyłem, gdy tylko wróciłem ogarnięty do kuchni Shōyō świetnie się dogadywał z moją ciocią nie musiałem się niczym przejmować, gdy spokojnie się ogarniałem, chłopak miał co robić, co więcej, postanowił nawet pomóc cioci, przy obiedzie miło z jego strony widziałem, jak cieszyło to kobietę.
Po obiedzie przyszła pora na ostatnie poprawki, uczesanie włosów i inne drobne rzeczy, które pomagały wyglądać doskonale, udało mi się nawet ogarnąć włosy karotki, nie był do tego optymistycznie nastawiony, ale dał mi szanse, czego nie pożałował, gdy porządnie spięta grzywka przestała wpadać mu do oczu.
- No i jest - Podałem mu lustro pokazując jak ładnie jego włosy prezentują się, gdy są spięte. - Skoro już dobrze wyglądały możemy iść - Poprawiłem swoją kurtkę uśmiechając się do chłopaka podchodząc do drzwi czekając tylko na niego.
- No chodź wyglądasz świetnie - Ponagliłem go zerkając na zegarek powinniśmy już wychodzić, jeśli chcemy zdążyć nie wypada się spóźnić przynajmniej ja tego nie lubię..
- Przyznałem, nie ukrywając rozbawienia, które rozbrzmiewało w moim głosie, czym lekko zakończyłem chłopaka.
- To znaczy? Co cię tak bawi? - Przyjrzał mi się z wielką uwagą, czekając na konkretne wyjaśnienie mojego zachowania, o jak bardzo się zdziwił, kiedy to wzruszyłem lekko ramionami, nie dając mu żadnej konkretnej odpowiedzi, podchodząc do torby, która leżała na ławce czekając, aż wrócę z nią do domu.
- Idziesz? - Spytałem, przerywając ciszę, która panowała wokół nas. Chłopak wciąż czekał na odpowiedź, więc nic nie mówił, a ja nie odpowiedziałem, tak bezczelnie zmieniając temat ach, jaki ja okrutny zły i podły.
- Gdzie chcesz iść? - Karotka uniósł brew z lekkim zaciekawieniem, którego nie potrafił ukryć, oczy błyszczały mu jak dwa ogniki, zabawnie to wygląda, gdy ktoś wyobraża sobie nie wiadomo co. Może nie on to grzeczne dziecko jednak jego oczy i tak mnie bawiły, może pomyślał, że chce zabrać go na spacer? W sumie tak można to nazwać idziemy do mnie, można to chyba zaliczyć do spaceru.
- Do mnie, nie chcesz chyba wracać do domu co? - Chłopak pokiwał przecząco głową, cicho wzdychając, no tak czas mijał, a on pewnie wciąż nie miał lekko z ojcem, gdzie w tym wszystkim jest matka? Wspominał mi kiedyś o niej? Nie pamiętam, mam pamięć złotej rybki nie wiele pamiętam z tego, co pamiętać powinienem, za to wszelakie głupoty zapamiętuje nawet bez zbędnego wysilania się.
Nim zdążyłem pomyśleć o tym, jaki czasem głupi jestem, mój młodszy towarzysz stanął obok mnie, wpatrując się we mnie wyczekująco.
- Idziemy? - Spytał w końcu, przerywając ciszę, na co kiwnąłem głową, w końcu sam chciałem wracać, musiałem wziąć kąpiel, aby się odświeżyć, musiałem się przebrać w coś świeżego, aby jakoś wyglądać i może coś zjeść, aby nie paść tam z powodu picia na pusty żołądek.
Ruszyliśmy więc do domu gdzie jak zwykle była ciocia, kobieta bardzo ucieszyła się widząc Marcheweczke dotrzymując mu towarzystwa, gdy ja zniknąłem za drzwiami łazienki, potrzebując trochę czasu, aby wyglądać dobrze.
Z tego ci zauważyłem, gdy tylko wróciłem ogarnięty do kuchni Shōyō świetnie się dogadywał z moją ciocią nie musiałem się niczym przejmować, gdy spokojnie się ogarniałem, chłopak miał co robić, co więcej, postanowił nawet pomóc cioci, przy obiedzie miło z jego strony widziałem, jak cieszyło to kobietę.
Po obiedzie przyszła pora na ostatnie poprawki, uczesanie włosów i inne drobne rzeczy, które pomagały wyglądać doskonale, udało mi się nawet ogarnąć włosy karotki, nie był do tego optymistycznie nastawiony, ale dał mi szanse, czego nie pożałował, gdy porządnie spięta grzywka przestała wpadać mu do oczu.
- No i jest - Podałem mu lustro pokazując jak ładnie jego włosy prezentują się, gdy są spięte. - Skoro już dobrze wyglądały możemy iść - Poprawiłem swoją kurtkę uśmiechając się do chłopaka podchodząc do drzwi czekając tylko na niego.
- No chodź wyglądasz świetnie - Ponagliłem go zerkając na zegarek powinniśmy już wychodzić, jeśli chcemy zdążyć nie wypada się spóźnić przynajmniej ja tego nie lubię..
<Karotka? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz