poniedziałek, 29 lipca 2019

Od Keitha CD Kousuke

Byłem przerażony tym co zrobił, wściekły na niego za to co zrobił i jednocześnie odczuwałem dziwne zmęczenie. Każda komórka mojego ciała przeraźliwie mnie bolała, nie byłem tak właściwie pewien, co on mi zrobił. Nogi trzęsły mi się jak galareta, dlatego musiałem oprzeć się o stół, by nie zaliczyć bolesnego spotkania z podłogą. Oficjalnie, to był najgorszy pocałunek w całym moim życiu. 
- Co ty mi zrobiłeś? – wymamrotałem, patrząc na niego spode łba tylko dlatego, że nie miałem siły, aby dumnie unieść głowę. Wierzchem dłoni raz jeszcze wytarłem usta, jakby miało mi to pomóc pozbyć się uczucia jego warg.
- Posmakowałem twojej duszy – powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy, jakby był naprawdę z siebie zadowolony. – Przyznam, że jest naprawdę przepyszna.
Posmakował. Tylko posmakował. Skoro samo spróbowanie sprawiło, że mam problem z utrzymaniem się w pionie, to jaki będzie skutek, kiedy demon pożre ją całą? W duchu jęknąłem ze zrezygnowaniem. Jeżeli istnieje jakaś siła wyższa, która nami steruje, musi mieć niezły ubaw z mojego życia. Czemu z wszystkich ludzi to mnie musiał sobie upatrzeć. 
- I zrobiłem to z konkretnego powodu – ciągnął dalej chłopak, podchodząc do mnie. Złapał mój podbródek i uniósł go tak, bym na niego patrzył. – Żeby do ciebie dotarło, że ja tu rządzę. I nie toleruję żadnego sprzeciwu z twojej strony.
Doskonale rozumiałem, czego ode mnie oczekiwał w tym momencie – gorących zapewnień, że będę posłuszny i żeby mnie już więcej nie krzywdził. To postępowanie wydawało się całkiem sensowne z perspektywy kogoś, kto chciałby przeżyć. Dla mnie było to zbyt uwłaczające dla mnie. Nawet jeżeli bardzo bym się starał wypełniać każde jego polecenie, są rzeczy, do których zrobienia w życiu bym się nie zniżył, bez względu na jakąkolwiek karę. W niektórych momentach duma nie jest wcale tak dobą cechą, na jaką ją kreują. 
- Porwałeś mnie, uwięziłeś, a teraz każesz sobie jeszcze lizać buty – powiedziałem z pewnym trudem, patrząc mu w oczy. Swoim zachowaniem kopię sobie grób, doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, a mimo to nie potrafię przestać. – Nie zmusisz mnie do całkowitego posłuszeństwa.
Kousuke westchnął jakby ze zrezygnowaniem. Moja postawa musiała go zirytować. Albo rozbawić. Coraz trudniej było mi określić jego emocje. Czasem się zastanawiałem, czy on sam miał pojęcie, co mu chodzi po głowie. Momentami na to nie wyglądało. 
- To się okaże – wymruczał. – Poza tym, wiesz, że sam sobie robisz na złość? Ja nie będę narzekał – wreszcie puścił mój podbródek i skierował się w stronę wyjścia z kuchni. – Chwilę odpocznij, żebyś nie wykitował – dodał, wychodząc z pomieszczenia.
Nie wykituję, pomyślałem momentalnie. Przeżyję to piekło i będę patrzył, jak na kark zakładają ci stryczek.
Usiadłem na krześle, oddychając ciężko. Ból minął, teraz pozostało zmęczenie. Czułem się tak, jakbym nie spał przez co najmniej kilka dni. Odsunąłem miskę z zupą, naprawdę starałem się, by to jedzenie było zjadliwe, a ten tak po prostu zignorował moje starania. Położyłem głowę na stole, która na ten moment wydawała mi się niezwykle ciężka. Przymknąłem oczy, powtarzając sobie, że to tylko na chwilę. Uważałem, że to wrażenie zmęczenia zaraz zniknie, albo przynajmniej będzie troszkę słabsze, a wtedy po prostu wrócę do pokoju. 

***

Gwałtownie podniosłem głowę i niepewnie rozejrzałem się po pomieszczeniu. A jednak zasnąłem, na stole w kuchni. I nawet po tym nie czułem się lepiej. Przetarłem oczy, powoli się rozbudzając. Dopiero po dłuższej zorientowałem się, że Kousuke stoi sobie oparty o framugę drzwi i przygląda mi się z wymalowaną odrazą na twarzy.
- Żałosne - wysyczał, podczas kiedy ja podnosiłem się z krzesła, nadal będą jeszcze lekko otępiały. 
Przeczesałem dłonią włosy jednocześnie starając się nie przejmować za bardzo obecnością demona. Słońce wisiało nisko nad horyzontem, czyli trochę sobie pospałem ale przynajmniej mogłem już normalnie ustać na nogach. Pytanie brzmiało, czy demon stał w tych drzwiach przez dłuższy czas i się na mnie gapił, czy po prostu przyszedł niedawno.
- Chcesz czegoś? – w końcu zwróciłem się do pana domu, spodziewając się, że znów przydzieli mi jakieś zadanie, mniej lub bardziej ciężkie. 

<Kousuke? XD>

Liczba słów: 640

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz