środa, 24 lipca 2019

Od Victora CD Yuri'ego

Odebrałem list od Yuri'ego przez chwilę nie mogąc go otworzyć, to znaczy fizycznie tak, byłem w stanie to zrobić, jednak psychicznie na chwile zatrzymałem się, jak by w miejscu myśląc, czy chce to przeczytać, czy powinienem zajrzeć do listu. Koniec końców nie wytrzymałem i otworzyłem pierwszy z listów, czytając go bardzo powoli by niczego nie pominąć. Przez moje lekkie roztrzepanie i skołowanie całym tym wyjazdem i nadmierną nauką, która psychicznie trochę mnie wykańczała.
Dokładnie przeanalizowałem pierwszy lis, zabierając się za drugi lis, który jak się okazało, był znacznie przyjemniejszy do czytania niż ten pierwszy. Aż kamie spadł mi z serca, gdy zakończyłam czytanie listu. Nie rozumiejąc, tylko jak do tego doszło, w końcu nic nie zrobiłem, a nawet jeśli zrobiłem, to nie wiem co.
- Dobrze mi to słyszeć - Odparłem, czując na sercu kamień, który lekko się skruszył, pozostawiają mi mniej problemów, jeno zdałem, jeszcze tylko dwa mam nadzieję, że się uda, ponadto nie chce mieć nowego problemu, na głowie woląc nie narobić kolejnych głupot, aby potem się nimi przejmować. Za młody jestem na takie problemy.
Yuri uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, gdy oddałem mu listy, które mi przekazał. Sam uśmiechałem się delikatnie, odwracając wzrok, tak by spojrzeć w niebo, światło słoneczne jednak trochę mi to utrudniło, co spowodowało zamknięcie moich oczu, aby uchronić je przed blaskiem jaśniejącego na niebie słońca.
W milczeniu oboje siedzieliśmy, zajmując się tak po prostu sobą, ja myślami byłem w domu a Yuri, tego nie wiedziałem, nie chciałem nawet pytać, nie chciałem mu przeszkadzać. Wyjazd tutaj trochę mnie nauczył, nie jest on jakiś długi, więc niewiele mu zawdzięczam, jednak nauczył mnie, że mimo tego, kim jestem nie muszę się bać i choć czuje strach, muszę wsiąść się za siebie, by zawalczyć o swoje lepsze życie, jakiekolwiek by ono nie było. I co najważniejsze nie jestem z tym wszystkim sam.
- Powinniśmy wracać - Yuri przerwał tą jakże przyjemną ciszę, kładąc mi dłoń na ramieniu, westchnąłem cicho, doskonale wiedząc, że ma racje, powinienem już wrócić do cioci, jednakże tak bardzo nie chciałem, miałem dość nauki na dzisiejszy dzień. A myśl o niej wywoływała w mojej głowie mętlik i gniew, który starałem się kontrolować.
Wiedząc, że tu nikt nie chce dla mnie źle, wręcz przeciwnie jestem tu po to, by mi pomogli. Bez nich nie dam rady sam opanować swoich mocy.
- Victor - Głos mojej cioci zmusił mnie bym, odwrócił głowę, wpatrując się w jej twarz - Pora już wracać do naszych zajęć - Dodała, nie podobało mi się, ba miałem już dość mogłaby dać mi dziś spokój. Naprawdę mam już tego wszystkie dosyć.
- Nie chce - Mruknąłem, pusząc policzki jak małe dziecko, któremu zabrało się lizaka.
Moja ciocia nagle Zaśmiała się, ale bardzo cicho ręką tłumiąc swój śmiech, tak jakby się go wstydziła, choć nie wiem czemu, bo był naprawdę piękny.
- Przypominasz mi swoją mamę, ona też była taka uparta i czasem zachowywała się jak małe dziecko - Odpowiedziała, przecierając łzę rozbawienia która spłynęła jej po policzku.
- Naprawdę Opowiesz mi coś o niej. Tak bardzo chciałbym czegoś się o niej dowiedzieć, tato Nigdy nie opowiadał mi, o mamie, Przez co nie miałem nigdy szans, wyobrazić sobie jak mogłaby wyglądać - Odparłem, zawsze pragnąc dowiedzieć się czegoś o mamie, choć nigdy nie mogę z tego na głos.
Ciocia zrobiła, poważną minę podchodząc do nas, na ławkę siadając obok, wpatrując się gdzieś daleko, przed siebie widząc, coś, czego my nie dostrzegamy, nie wiedząc co Tak bardzo kusi Jej wzrok.
- Twoja mama, cóż była wspaniałą kobietą, zawsze uśmiechniętą szczerą i taką Łagodna, nawet gdy twój dziadek złapał ją, by zabić, nie powiedziała ani słowa Pamiętam, że błagała tylko by za wszelką cenę chronić cię, nawet przed swoją śmiercią myślała tylko i wyłącznie o tobie - Gdy to mówiła, czułem, radość poznając, w jaki sposób mamy, a jednocześnie czułem straszny Gniew, gdy dowiedziałem się, że to mój dziadek zabił moją mamę.
- Dlaczego on to zrobił, czemu czym zawiniła? - Spytałem, nie mogąc, uwierzyć w to, co powiedziała mi moja ciocia, oczywiście dobrze wiedziałem. Mój dziadek nienawidzi wygnańców, ale to przecież była moja matka i ukochana jego syna, czy z tego powodu nie mógł zrobić wyjątku, choć ten jeden raz dla własnego szczęścia, to dlatego mój ojciec nic nie mówił o mamie, dlatego też wysłał mnie tu by ktoś inny, byleby nie On powiedział, mi co stało się z mamą, pewnie bał się, że gdy poznam, prawdę wścieknę się i przez przypadek przestanę kontrolować swoje moce, fakt jestem zły i fakt najchętniej zmusiłbym dziadka, by zapłacił, za to, co zrobił, jednak dobrze wiedziałem, że nie mogłem, to nie moja sprawa albo nie ja mogłem o tym decydować cud, że mi pozwolił żyć tak naprawdę i mnie mógł, zabić nie wiedząc, czy na pewno w przyszłości nie będę nad naturalnym.
- Twój dziadek bał się, a jednocześnie Nienawidził wygnańców, wszystko przez twojego przodka, który tak naprawdę wszystko zapoczątkował, pewnie znasz historię prawda? - Spytała, na co pokiwałem głową, dając jej do zrozumienia, że mój tato przedstawił mi historię naszego ludu.
- Bał się, że gdy wygnańcy wrócą, zabiją, was wszystkich przyjmując jego tron, który jest przecież dla niego najważniejsze, to dlatego nawet twój ojciec nie może zostać królem nie dopóki twój dziadek żyje - Im więcej moja ciocia opowiadała mi o mojej mamie o moim tacie i o moim dziadku, tym bardziej zacząłem, rozumieć co tak naprawdę wokół mnie się dzieje, dopiero teraz dostrzegam rzeczy, których nie dostrzegał wcześniej i wiem, że muszę wszystko naprawić. Jako pół człowiek pół bóg jestem w stanie, naprawić to, czego nie była w stanie naprawić moja matka. I zrobię wszystko by tego dokonać.
- Może kiedyś czasy się zmieniają i znowu wrócimy, gdy twój ojciec lub ty zostaniecie królami - dodała, czochrać mnie po włosach wstając z ławki. - Nie siedźcie za długo mamy jeszcze dużo pracy - Odpowiedziała, wracając do domu, dając mi jeszcze kilka minut odpoczynku.
- Nigdy nie myślałem, że mój dziadek to taki zimny drań, tato powtarzał, że mama zmarła a tak naprawdę została zabita przez tego potwora, śmie się nazywać królem, Choć tak naprawdę jest gorszy od samych wygnańców, Podziwiam cię, że zgodziłeś się, na to, by zostać, w królestwie wiedząc, że to podły tyran - W tej chwili zwróciłem się do mojego Czarnowłosego towarzysza, naprawdę w duchu podziwiając jego wytrwałość przy mnie, jak i przy tym draniu.
- Gdy zostanę królem, to wszystko się zmieni kiedyś, ten tyran zapłaci, za to, co zrobił mojej mamie - Odparłem trochę zły za te kłamstwa, którymi karmili mnie od dziecka za to, że nigdy nie odważyli się powiedzieć mi prawdy. Od zawsze wiedziałem, że coś jest nie tak, ale nigdy nie podejrzewałem, że kryje się za tym tak Mroczna tajemnica.

< Yuri? XD>
1085

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz