poniedziałek, 29 lipca 2019

Od Kise CD Tetsu

Zamrugałem kilka razy powiekami, samemu zastanawiając się na jego pytanie. Na chwilę dostałem laga mózgu i kompletnie nie ogarniałem co się wokół mnie dzieje. Jednocześnie ulżyło mi, gdy tylko chłopak otworzył oczy, jednak nie spodobało mi się, że tak jawnie skłamał mi prosto w oczy. Nie muszę nawet pytać, kto mu to zrobił. Jak tylko tu przybyłem to śmierdział metaliczną krwią i odorem tego gnojka. Jak go tylko dorwę to połamię mu wszystkie kości, a potem wbiję kołek w to jego zasrane serce. Nie będzie gość krzywdził mojej rodziny, a jeśli będzie miał duże szczęście to jakoś przeżyje spotkanie ze mną.
- Toshi dosłownie przed chwilą wyszła do toalety, powinna zaraz wrócić - uspokoiłem go, dostrzegając, że zaczął się martwić o swoją małą siostrzyczkę. Oczywiście nie mógłbym zostawić jej całkowicie samej bez opieki. Tutaj nie powinno jej się nic jej stać, dlatego puściłem ją samą, poza tym wątpię czy pozwoliłaby mi stać nad nią, kiedy oddawałaby swoją potrzebę.
Chłopakowi chyba trochę ulżyło, a wywnioskowałem to po jego cichym westchnięciu. Uśmiechnąłem się lekko spychając tym razem złość i strach o chłopaka na boczne tory. Teraz chciałem mu pokazać, że nie jest w tym sam. Żałowałem tylko, że nie mogę zabrać od niego tego całego bólu.
- Kiedy byłem nieprzytomny rozpłakała się aż trzy razy - zachichotałem cicho, chcąc rozluźnić atmosferę panującą w pomieszczeniu. Jednak mimo wszystko zachowywałem się względnie cicho, mając na uwadze innych pacjentów, leżących na sali.
- Nieprawda - nagle usłyszałem fuknięcie dochodzące z boku. Razem z niebieskowłosym spojrzeliśmy w stronę stała w drzwiach, a w jej oczach znowu pojawiły się łzy. Patrzyła na swojego brata z szeroko otwartymi oczami, a przed płaczem dzieliło ją może tylko kilka sekund. Pokręciłem głową z lekka rozbawiony jej zaprzeczeniem tak oczywistej rzeczy.
- Płacz to nic złego - przyznałem i ruchem ręki, dałem jej znać, aby podeszła bliżej łóżka, gdyż przez ten cały czas stała w miejscu, jakby się bała podejść bliżej. A przecież nic ją przed tym nie powstrzymywało. Toshi trochę niepewnie zbliżyła się do nas i nagle przytuliła się do swojego brata, zaczynając po raz czwarty dzisiaj płakać. Rozczulony obserwowałem, jak Tetsu delikatnie przytula do siebie mniejsze ciało swojej siostry. Również nabrałem ochoty na przytulenie się do nich, jednak wolałem dać im tą chwilę dla siebie. Teraz na szczęście już było w porządku i musimy tylko poczekać na to, co medyk nam powie na temat stanu zdrowia Kuroko.
- Bałam się, że się już nie obudzisz - młoda załkała, a Tetsu poklepał ją delikatnie po plecach, starając się jakoś ją uspokoić. To był dla nas wszystkich stresujący dzień, ale ja miałem jeszcze pewną sprawę do załatwienia. Na razie jeszcze zostanę z tą dwójką tutaj i poczekamy wspólnie na medyka, a później... No cóż będę musiał ich na jakiś czas ich opuścić. Nie wiem ile mi to zajmie, ale mam nadzieję, że szybko załatwię to co mam zrobić i będę mógł do nich wrócić.
Także jak na razie siedziałem przy rodzeństwie. Kuroko chwilę się przysnęło, ale nikt do niego pretensji nie miał, w końcu mógł mieć poważny uraz głowy. Tetsu dopiero się przebudził, gdy lekarz przyszedł do naszej sali, w której się akurat znajdowaliśmy. Wpierw podszedł do łóżka niebieskowłosego i zaczął nam wszystko na spokojnie tłumaczyć, co i jak. Okazało się, że na szczęście nie stała się chłopakowi bardzo poważna krzywda i jutro będzie mógł wrócić do domu, jednak w domu musi dużo odpoczywać. Dla mnie to było oczywiste i nawet nie kłóciłem się z medykiem, który miał większą o wiedzę w pomaganiu ludziom, niż ja sam.
- Muszę was na razie zostawić - oznajmiłem gdy tylko mężczyzna podszedł do następnego łóżka.
- Gdzie idziesz? - zapytał chłopak lekko zaniepokojony, a ja posłałem w jego stronę łagodny uśmiech.
- Przypomniało mi się, że mam pewną sprawę do załatwienia, postaram się wrócić, jak najszybciej - nachyliłem się i pocałowałem chłopaka delikatnie w policzek, a młodą cmoknąłem w głowę. Już bez zbędnego gadania opuściłem salę i skierowałem się do wyjścia, w głowie układając sobie powoli plan działania.

~~*~~

Starałem się myśleć racjonalnie, kiedy rozpocząłem poszukiwania tego gnojka. Nietrudno było dla mnie go znaleźć, gdyż bardzo dobrze już znałem jego zapach. Wystarczyło trochę powęszyć i po może godzince, stanąłem przed skromną chatką, która aż cuchnęła, tą okropną istotą. Nie mówię, że wszystkie wampiry są okropne, ale ten tutaj osobnik, na pewno nie jest potulny. Poza tym te wampiry, które spotkałem w przeszłości, też jakoś przyjaźnie do mnie nastawione nie były. No cóż zwalmy to na mój pech. 
Nie zagłębiając się zbytnio w te dziwne rozmyślenia, pokonałem powoli drewniane schodki, prowadzące prosto do drzwi. Zapukałem jak na razie spokojnie w drzwi, nie chcąc na dzień dobry, wyzywać się na niczemu winnych drzwiach. 
Usłyszałem ruch po drugiej stronie i po chwili stanąłem twarzą w twarz z chłopakiem, który śmiał dotknąć Tetsu. Gdy tylko mnie zobaczył zmarszczył brwi, a w jego oczach zapaliła się niebezpieczna iskierka. Ja za to spiąłem się cały i już czułem, jak wściekłość rośnie w moim ciele z każdą sekundą jak na niego patrzę. 
- Potrzebujesz czegoś? - wypluł z tych brudnych ust, a ja zdołałem zauważyć jego wampirze kły. Kły którymi zranił Kuroko. Kły które zraniły mojego członka rodziny. Be słowa chwyciłem tego śmiecia za szyję, na co zaskoczony zachłysnął się powietrzem, patrząc na mnie nienawistnym spojrzeniem. Warknąłem pod nosem i jednym sprawnym ruchem zrzuciłem go ze schodów. Na szczęście domek ten znajdował się głęboko w lesie, więc przynajmniej nie będziemy mieć żadnej widowni. 
- Przyszedłem cię ostrzec - oznajmiłem po chwili i nim zdążył się podnieść z ziemi, kopnąłem go w brzuch, obserwując z zadowoleniem, jak zwija się z bólu. Jednak nie było to dla mnie satysfakcjonujące... On jest wampirem, więc nawet jeśli połamałbym mu żebra, to szybko się z tego drań wyliże. 
Nagle przemieniłem się w swoją smoczą formę i spojrzałem na chłopaka wściekłym wzrokiem. Postanowiłem się troszkę z nim zabawić. Może go nie zabiję, ale przynajmniej sprawię, że regeneracja zajmie mu troszkę dłużej niż zazwyczaj. Także przystąpiłem do częściowego zmasakrowania jego ciała swoimi kłami. Nie był to przyjemny widok, a ten też z kolei ciągle się darł, co mnie tylko drażnił. Mimo wszystko to miało boleć, więc nie przestawałem, póki wampir nie został całkowicie pokryty w swojej własnej krwi. 
Kiedy już poczułem się usatysfakcjonowany, przemieniłem się z powrotem i ze złośliwym uśmieszkiem, spojrzałem na ledwo zipiącego chłopaka. Widać było na pierwszy rzut oka, że jest świeżakiem...
- Jeśli zbliżysz się choćby na krok do mojej rodziny to wtedy nasze następne spotkanie nie będzie już takie przyjemne... - oznajmiłem śmiertelnie poważnym głosem, po czym zacząłem wracać do miasteczka. Nie chciałem już patrzeć na tego śmiecia. Pragnąłem jedynie wrócić do Tetsu i Toshi, aby sprawdzić czy wszystko z nimi w porządku. 

<Tetsu? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz