wtorek, 9 lipca 2019

Od Keyi CD Samuela

Powoli uniosłam powieki, ale szybko ponownie opadły napotykając ostre promienie słoneczne. Było mi niewygodnie, ale zarazem na tyle dobrze, że nie miałam ochoty się poruszyć. 
Dopiero po dłuższej chwili przekręciłam się na drugi bok, unikając spotkania ze strużkami światła i napotykając potworny ból głowy. Ostrożnie otworzyłam oczy, które przez chwilę przyzwyczaiły się do jasności w pomieszczeniu. Próbowałam przypomnieć sobie dlaczego tak właściwie śpię i nic nie pamiętam. Dopiero moment później zorientowałam się, że to wcale nie moje łóżko. I nie mój dom! 
W panice wstałam na równe nogi i poczułam odrażający odór. Niestety należał on do mnie. Zapach piwa i taniego motelu zmieszały się ze sobą i nie dało się tym oddychać. Natychmiast otworzyłam okno, wpuszczając przyjemny powiew powietrza. 
Przetarłam twarz, siadając na krańcu łóżka. Wspomnienia wczorajszego wieczoru były teraz wyraźne i niesamowicie żenujące. Nie powinnam w ogóle rozpoczynać rozmowy, kiedy mam zamiar się upić. Albo nie pić, zamierzając rozmawiać. Tylko, że mogłam myśleć o tym wczoraj. Teraz wyszłam na totalnego menela i do tego sprawiłam nieznajomej osobie kłopot. 
Mój wzrok zatrzymał się, kiedy tylko napotkał kawałek papieru i szklaną butelkę z wodą. Wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo chce mi się pić. 
Momentalnie sięgnęła po karteczkę i napój. Opróżniłam naczynie, czytając zapisaną wiadomość. Wedy fala zażenowania ogarnęła mnie jeszcze bardziej. Biedny Samuel, musiał się ze mną męczyć, a na dodatek opłacił mój pokój. Nawet jeśli to nie duże pieniądze, wciąż czułam zakłopotanie. 
Z drugiej strony dziękowałam mu w duchu, że nie zostawił mnie samą. Na pewno uniknęłam dzięki temu kłopotów. 
Według słońca, które było już całkiem wysoko, postanowiłam wrócić do swojego domu. Schowałam kartkę w bezpieczne miejsce, aby zachować adres i ruszyłam do wyjścia. 
Czekało mnie jeszcze spotkanie z recepcjonistką, którego nie chciałam. Ból głowy i rozdrażnienie było nie do zniesienia, a kiedy dojdzie jej oceniający wzrok – zwariuję. A wystarczyło tylko nie pić, głupia Keyo. 
- Miałaś szczęście, że trafiłaś na tak miłego młodzieńca. – pouczyła mnie, kiedy odebrała pęk kluczy.
Chwilę zajęła mi analiza jej słów, ale posłałam jej koślawy uśmiech.
- Prawdziwy rarytas. – zaśmiałam się żałośnie, widząc odbicie w szybce szafki. 
Chciałam jak najszybciej schować się przed światem. Miałam ochotę usiąść i rozbeczeć się jak małe dziecko. Nagle zapragnęłam schować się w czyichś ramionach i móc się wypłakać. 
Pożegnałam się najbardziej przyjaźnie jak tylko mogłam na ten stan i rozpędziłam od siebie wszelkie uczucia. Tak właśnie wyglądał mój kac. Moje użalanie się nad sobą sięgało niewiarygodnych rozmiarów, a nie działało to pozytywnie na odbiór rzeczywistości. Z jednej strony wiedziałam, że upijanie się nie ma sensu, bo potem zawsze jest tak samo, ale nie potrafiłam się temu oprzeć. Tej chwili uniesienia i tracenia kontaktu. Pomimo świadomości, że to jedno wielkie bagno. Samuel pewnie powiedział by, że na bagnach można znaleźć ciekawe okazy roślin. 
Muszę go odwiedzić i podziękować, ale na pewno nie dzisiaj. Nie w tym stanie, z tym poczuciem beznadziejności. 
W drodze do domu nie spotkałam nikogo, kto mógłby wpłynąć na pogorszenie mojego samopoczucia. Tylko niektórzy rzucali spojrzenia pełne obrzydzenia. Zastanawiałam się po prostu źle wyglądam, czy może dzieje się coś na moim ciele jeszcze gorszego. Ból głowy nadal jednak nie przechodził, wręcz miałam wrażenie, że staje się mocniejszy.
W domu dorwałam kolejne kilka butelek z czystą i upragnioną wodą. Następnie wzięłam gorący prysznic, który pozwolił na chwilę wyciszenia, no i pozwolił pozbyć się okropnego zapachu. Starałam się więcej nie myśleć i tylko skupić na tym co robię. Pozwoliłam sobie na poświęcenie większej ilości czasu dla włosów. Tak jak i ja, potrzebowały regeneracji i dobrej pielęgnacji.
Potem zajęłam się jedzeniem i bezsensownym leżeniem w łóżku. Ból głowy ustępował, ale humor nadal pozostawał nie taki jaki być powinien. Czas leciał powoli i miałam wrażenie, że zaraz się zatrzyma. Miałam ochotę coś ze sobą zrobić, ale jednocześnie pozostać w miejscu. 
Ostatecznie przespałam niemal całą noc i dopiero rano poczułam się tak jak należy. Podczas snu męczyły mnie koszmary i nieprzyjemne wspomnienia. Na szczęście nie odbiło się to na mnie jakoś bardzo. 
Po zjedzeniu odpowiedniego śniadania i podstawowych czynności łazienkowych, zdecydowałam odwiedzić Zielarza. Wzięłam spodnie, w których schowałam karteczkę, dokładnie przeszukując każdą kieszeń. Byłam pewna, że ją gdzieś wsadzałam, ale nie mogłam jej znaleźć. 
Na szczęście zapamiętałam co nieco i byłam w stanie mniej więcej odnaleźć cel. Dojście do zakładu Samuela nie zajęło mi dużo czasu. Więcej poświęciłam na staniu przed drzwiami i zastanawianiu się, czy na pewno nie będzie czuł się ze mną nieswojo. Nadal czułam mocne zażenowanie własnym zachowaniem.
Kiedy chciałam zapukać, drzwi się otwarły, a w nich pojawił się brązowowłosy. Wyglądał na zaskoczonego, ale jego twarz ozdabiał uśmiech, który oczywiście odpowiedziałam.
- Cześć. – czułam się skrępowana i ciężko było mi utrzymać kontakt wzrokowy. – Jestem Ci winna wielkie podziękowania i jeszcze większe przeprosiny. 
Jego usta wygięły się jeszcze bardziej wskazując na przyjęcie mojego korzenia się. 
- Już myślałem, że coś Ci się jednak stało. – zaśmiał się, wskazując ręką, abym weszła. – Nigdy nie odmawiam pomocy, a ty naprawdę jej potrzebowałaś.
Przygryzłam wargę i wślizgnęłam się do pomieszczenia. Od razu poczułam cudowny zapach wymieszanych ziół i zobaczyłam, że mają tutaj istną kolekcję roślin. 
- Dziękuję. Masz u mnie dług wdzięczności, więc gdybyś czegoś potrzebował jestem do usług. 
Rozluźniłam się, widząc, że chłopak nie jest na mnie zły. Albo po prostu tego nie pokazywał. 
- Zapamiętam. – odpowiedział. – Mogę Ci zaproponować mój napar, który sam opracowałem. Dodałem tam parę ciekawych ziół, ale wcale nie jest niesmaczne. 
- Skoro to twoja receptura to chętnie spróbuję. – podeszłam do dziwnie wyglądającej butelki, ale nie odważyłam się jej dotknąć. – Zwracam pieniądze i jeszcze raz dziękuję.
Wyciągnęłam rękę, w której trzymałam małą sakiewkę z odpowiednią sumą.
- Pani recepcjonistka bardzo Cię wychwalała. Jakie zioła jej podałeś? – zaśmiałam się, przypominając sobie jej zadowolony wyraz twarzy. – Jestem pewna, że to były jakieś roślinki, które powodują zmiany w mózgu. 

Samuel? ;;

Liczba słów: 939

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz