sobota, 6 lipca 2019

Od Victora CD Yuri'ego

Patrzyłem ze spokojem na mojego sługę, byłem zaskoczony, szczerze mówiąc, myślałem, że nic o sobie jednak mi nie powie, a tu proszę, zaufał mi.
- Nie Martw się, dopóki opiekujesz się tym złośliwym gościem nikt cię nie tknie nie pozwolę na to - Odparłem, chcąc, aby wiedział, że choć nigdy mu tego nie mówię, to i tak bardzo go potrzebuję. Wprost mu tego nigdy, przenigdy nie powiem.
 Yuri zaskoczony moimi słowami zamrugał kilka razy oczami, przez chwile nie wiedząc, chyba czemu powiedziałem mu coś takiego no cóż, wypadło mi z ust, z resztą niech myśli co chce, tłumaczyć mu się nie będę i tak już zrobiłem z siebie głupa.
- Co przed chwilą powiedziałeś? - Zaskoczony, patrzył na mnie jak na kosmitę.
- Nic - Mruknąłem, wzruszając ramionami, przewracając się na drugi bok, wtulając twarz w poduszkę, nie chciało mi się spać, jednak również nie chciałem spotkać jego spojrzenia, następnym razem muszę ugryźć się w język, zanim powiem mu coś, ten potwór wszystko zapamiętuje i od dziecka to wykorzystuje, a ja głupi wiedząc o tym, za każdym razem daje się nabrać. Cóż jakkolwiekby na to nie patrzeć jest starszy o wiele tysięcy lat więc i bardziej potrafi, mnie podejść tak naprawdę nawet za bardzo się nie starając. Naiwnie wierze mu w każde słowo i wiem, że dobrze robię, jednakże czasem mówię za dużo i dobrze to wiem. Kiedyś ta szczerość w stosunku do niego zgubi mnie. Dla tego właśnie muszę trzymać go cały czas przy sobie i nigdy nie dać mu odejść, jeśli jednak nadejdzie, kiedyś taki moment będę musiał, go zabić wiedząc, że i tak wie już za dużo. Dla tego jest moim największym przyjacielem, a jednocześnie największym wrogiem. Muszę go pilnować, a jednocześnie dbać o to by był przy mnie.
 - Nad czym się tak zastanawiasz?- Yuri zauważył mój ślepy wzrok wpatrujący się w przestrzeń. Od razu odwróciłem głowę w stronę czarnowłosego, uśmiechając się do niego złośliwie, ukazując przed nim swoją złośliwą stronę.
- Myślę, w jakim sposób cię zabić - Odparłem, zgodnie z prawdą w końcu o tym myślałem, jednakże tylko pod warunkiem odejścia lub zdrady.
- Mnie? Dlaczego? Zrobiłem coś nie tak? - Zdumiony czekał, na moją odpowiedz, która przez dłuższy moment nie nadchodziła. Wolałem znów położyć się na poduszkę, wtulając w nią twarz miast od razu odpowiedzieć mu na pytanie.
- Zabije cię, jeśli mnie zdradzisz lub odejdziesz - Mruknąłem, niezadowolony z udzielania tej odpowiedzi sam powinien się domyślić, dlaczego chce go zabić, a raczej, dlaczego bym go zabił, w końcu zawsze był przy mnie, gdy mój dziadek wbijał mi do głowy, aby zabijać zdrajców, tak też zrobię, zabije w końcu, jeśli odejdzie, już nim będzie. A jego wyjaśnień już słuchać wtedy nie będę.
 Nie będzie wart nawet spojrzenia na niego. Mam więc nadzieję, że nigdy tego nie zrobi, wie jak smakuje, zdradza. W końcu zakosztował tego na własnej skórze, tym razem kara byłaby ostrzejsza niż wtedy gdy jeszcze nawet mnie nie znał, co ja mówię, nawet pewnie nie byłem, wtedy w planach pomijając fakt, że nigdy mnie nie planowano.
Pociesza mnie jednak fakt, iż mimo nieplanowanego dziecka jestem wychowywany i nawet trochę kochany przez swojego ojca, co prawda ten nie potrafi tego za bardzo okazywać, mimo to jestem mu wdzięczny, że nie dał mnie zabić i wychował na choć trochę normalnego chłopaka. Z dużym ego, ale to normalne u bogów tak przynajmniej ostatnio rzekł ojciec. A ja nie mam powodu, by nie wierzyć.
  Yuri zaśmiał się na dźwięk moich niecodziennych słów, które wypowiedziałem, aby ostrzec go przed pomysłem zdradzenia mnie, co za gnój jeszcze się śmieje, powinienem za to go zbesztać, ale nie chce, mi się tego robić poza tym jestem, poza domem wciąż nie czuje się tu za dobrze. Niby jestem, w kręgach rodzinnych a mimo to wciąż myślę, o którego domu nawet trochę mi brakuje przez wzgląd na kilometry, jakie mam do pokonania, by zobaczyć, chociażby ojca. Plus jest jednak taki, że nie widzę ani dziadka, ani narzeczonej tego widoku bym nie zniósł, obojga bym wyrzucił ze swojego życia. Niestety to moja rodzina i muszę ich szanować, a przynajmniej dziadka narzeczonej się pozbędę prędzej czy później.
- Spokojnie mój panie - Yuri przerwał moje przemyślenia, głaszcząc mnie po głowie jak typowe dziecko. - Nigdy bym tego nie uczynił, będę z tobą aż do dnia, w którym sam będziesz chciałbym odszedł - Przysiąg, więc albo kłamie mi prosto w oczy i jest tego świadom, albo mówi prawdę i nigdy mnie nie opuści, sam jeszcze do końca nie za bardzo wiem, jak jest. Ale mu uwierzę, niech stracę.
- Nie ciesz się gnojku ostrzegam cię to nie przelewki - Odtrąciłem jego dłoń, zachowując się trochę jak młody gówniarz no cóż, nic na to nie poradzę dwadzieścia, a już prawie dwadzieścia jeden lat to nie za wiele więc wciąż mogę się fochać i zachowywać jak dziecko i tak wiem, mówi się, że facet jest wycofany o cztery lata a kobieta dojrzalsza od niego o cztery, jednak wciąż uważam, że to jakieś oszczerstwa w stosunku do mężczyzn kobiety lubią, uważać się za lepsze dlatego tak oczerniają facetów, by ci czuli się przy nich gorsi, dzięki bogu nie mam siostry, chyba zagryzłbym ją przy najbliższej okazji, wystarczy jeden rozpuszczony księże, drugiego dziecka z krwi ojca nam nie potrzeba nie zgadzam się na to.
- Spokojnie Victor przecież wiem - Westchnął, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Dobrze - Ziewnąłem, w tej chwili czując nadchodzące zmęczenie. - Pójdę, odpocząć możesz odejść, wróć, gdy cię zawołam - Dodałem, wypraszając go z pokoju.

< Yuri? Słabe ale na więcej nie mam czasu xd >

Liczba słów: 887

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz