wtorek, 30 lipca 2019

Od Samuela CD Lucid'a

 - …W ten sposób możemy cofnąć spowodowane chorobą zmiany w ciele pacjenta. W naturalny sposób, niemalże nieinwazyjnie. Nie jest to łatwe, wymaga też dużego nakładu pracy, ale najbardziej wytrwali dzięki temu sposobowi ratowali setki, jak nie tysiące istnień. Opowiadał mi o tym pewien handlarz z zachodu, który dostarcza do naszego zakładu niektóre z orientalnych składników, które są nam niezbędne do codziennego funkcjonowania. Zresztą, mówił mi też o tym, jak to je-
     - Samuel, słuchasz mnie? – usłyszałem dochodzący z góry głos Lucida. Momentalnie oderwałem się od jednostronnej rozmowy z królem, urywając swój monolog. Podniosłem wzrok, odchylając głowę do tyłu. Stojący nade mną mężczyzna nie wyglądał zbyt groźnie – prędzej powiedziałbym, że mimo swoich zapewnień, jest zdecydowanie przemęczony. 
     - Szczerze mówiąc, niespecjalnie. Król nie miał czym zająć myśli, więc postanowiłem opowiedzieć mu nieco o zielarstwie i medycynie naturalnej – odparłem, ostrożnie podnosząc się do pozycji pionowej. Zmęczony wzrok króla przez krótką chwilę za mną podążył, jednak ostatecznie władca przymknął powieki, tym samym wyłączając się z rozmowy. Uznałem to za ciche zezwolenie na to, żebym całkowicie skupił się na słowach młodszego mężczyzny.
     - Mówiłem o tym, jak dotrzemy na miejsce – rozpoczął Lucid po raz kolejny, przeczesując dłonią nieco splątane włosy. Jego twarz była jeszcze bledsza nisz zwykle. Wydarzenia minionej nocy widocznie nie wpłynęły pozytywnie na jego ogólne samopoczucie. – Musimy przejść pieszo jeszcze jeden dzień. Powinniśmy pokonać przewidzianą trasę zanim zapadnie zmrok. Na noc zatrzymamy się w małej wsi na wschodzie Mamy zaznajomionego z sytuacją barmana, który już szykuje dla nas pokoje. Z rana wyruszymy konno. Jazda zajmie nam około trzech, do czterech dni, wliczając w to każdego rodzaju postoje. Po tym czasie dotrzemy do zagajnika. Flora jest tam na tyle bujna, żebyśmy nie dali rady przejechać konno, dlatego  resztę trasy będziemy musieli pokonać piechotą. Końmi zajmie się zaprzyjaźniony handlarz mieszkający niedaleko. Kolejna doba, najprawdopodobniej, zejdzie nam się na marszu. Później dotrzemy tam, gdzie mieszka Szamanka – mężczyzna zakończył swój wywód, spoglądając na mnie. 
     - Jasne – odparłem niemrawo, nie mogąc oderwać wzroku od zmęczonego wyrazu twarzy towarzysza. Przez chwilę milczałem, dokładnie analizując słowa kompana. – W jaki sposób będziemy przemieszczać się konno? Skoro Jego Wysokość jest niemalże w stanie agonalnym, na pewno nie da rady pojechać siodłem. 
Lucid westchnął, nerwowo pocierając nasadę nosa.
     -Myślałem, że ta kwestia jest najbardziej oczywista… Król pojedzie karetą – wytłumaczył zrezygnowanym głosem. - Znajomy zaopatrzy nas w pojazd na tyle mały, żebyśmy nie ugrzęźli po środku lasu. Oczywiście, będzie on zaprzęgany tylko w jednego konia. Mimo to, żeby nie było żadnych wątpliwości, weźmiemy ze sobą dwa. Droga jest ciężka, większość prowadzi pod górę, a my nie mamy ani czasu, żeby robić postoje co godzinę, ani chęci, żeby musieć użerać się z ewentualnym padnięciem wyczerpanego zwierzęcia… 
     - Lucid, my… ktoś będzie z nami jechał, prawda? – spytałem niepewnie, wchodząc mężczyźnie w słowo.  
     - Oczywiście, że nie – westchnął oburzony. – Im mniej osób jest w to zaangażowanych, tym lepiej dla Królewskich interesów – mówiąc to, zmarszczył nieznacznie brwi. – Potrafisz poprowadzić karetę, prawda? 
     - Nie – odparłem zgodnie z prawdą, niemalże czując na sobie zirytowany wzrok Lucida. – Będąc szczerym, nigdy nawet nie jechałem żadną. Na oczy widziałem tylko kilka, kiedy miałem okazję być na miejskim rynku głównym – policzki piekły mnie z zażenowania.
     - Zaklinam. Jeśli powiesz, że konno też nie potrafisz jeździć, ukręcę ci kark tu i teraz – warknął. 
     - Od kilku lat tego nie robiłem – jęknąłem, jednak widząc morderczy wzrok mężczyzny, szybko poprawiłem się. – Ale myślę, że takich rzeczy się nie zapomina. 
     - Dobrze, w takim razie pojedziesz przodem. Będziesz badał teren, za tobą będę jechał ja, prowadząc karotę. A teraz zbieramy się. Słońce już wschodzi, musimy ruszyć jak najszybciej!

(?)

Liczba słów: 578

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz