niedziela, 7 lipca 2019

Od Kise CD Tetsu

Nieco zdezorientowany potrzebowałem chwili na zrozumienie tego, co do mnie powiedział. Nie spodziewałem się po nim, że będzie skory do opuszczenia lekcji, biorąc pod uwagę, że to ja płacę za tą szkołę, ale to nie jest ważne. Bardziej martwiłbym się tym, że opuści się w nauce, a bardzo nie chciałbym, żeby skończył, jak większość społeczeństwa, która po prostu nic nie wie o świecie wokół. Może za bardzo to wyolbrzymiam? Może chciał rzeczywiście odpocząć i trochę wyluzować? Potrafię to zrozumieć, jednak nie będę tego tolerował, jeśli będzie się to powtarzało w przyszłości. Z drugiej strony nie jestem jego ojcem, a nikim innym ważnym, żeby mówić mu, co ma robić. To jego życie i to od niego zależy, co wybierze i jak będzie postępował.
- Nie wiem czy to takie dobre wyjście, by opuszczać zajęcia - odetchnąłem cicho i złapałem się za boku, patrząc spokojnym wzrokiem na chłopaka, stojącego przede mną. - Cieszę się, że poznałeś nowego chłopaka, ale pamiętaj, że nauka też jest ważna... I nie wiem czy to taki dobry pomysł bym poszedł z wami na boisko...
Niebieskowłosy nawet nie skrzywił się, patrząc na mnie przez cały czas z niezmiennym wyrazem twarzy. Cała ta radość, z którą wrócił do domu, zaczynała jakby powoli z niego ulatywać. Nie chciałem go zasmucić, czy też zdenerwować. Jak dla mnie to po prostu podzieliłem się z nim moim zdaniem i to od niego zależy, co z tym zrobi. Nie mogę mu niczego zabronić, ani niczego nakazać.
- Dlaczego nie możesz z nami zagrać? - zapytał wprost, a ja w odpowiedzi wzruszyłem ramionami. Jakoś nie widziałem siebie biegającego z piłką, razem z dwoma nastolatkami. Jestem za stary na takie zabawy, poza tym po co im tam moja obecność? Powinni zająć się sobą, a nie jeszcze mnie zapraszać do towarzystwa.
- Po prostu w pewnym wieku, trzeba sobie odpuścić pewne czynności - uśmiechnąłem się pod nosem i podrapałem się po karku. Kilka razy zdarzyło mi się rozegrać mecz z tej dyscypliny, ale nie byłem jakiś wybitnym graczem. To było bardzo dawno temu i pewnie bardzo dużo się pozmieniało.
- Szkoda - odparł cicho chłopak i stanął przy blacie kuchennym, pewnie chcąc się wziąć za to co zwykle, czyli zrobienie jedzenia lub jakieś tam porządki. Zauważyłem, że próbuje ukryć rozczarowanie, choć nie byłem tego taki pewien. W końcu czemu miałby być zwiedziony tym, że nie zagram z nimi w koszykówkę? Eh... Czasami chyba za bardzo chcę zadowolić ludzi wokół siebie. Ciekawe czy w przyszłości ta moja przypadłość nie odbije się na mnie.
- Dobra, co mi szkodzi... Zagram z tobą i tym twoim kolegą - oznajmiłem i nawet już nie patrząc na młodzieńca wróciłem do salonu, gdzie zająłem swoje standardowe miejsce na kanapie. Wciąż była wczesna godzina. Tetsu był już w domu, ale Toshi wciąż była w szkole i trzeba będzie po nią podejść, gdyż nie ma opcji, by wracała sama. Jednak na to jeszcze jest czas. Pójdę po nią za dwie godziny. Właśnie wtedy powinna skończyć z klasą lekcje. Przy okazji wykorzystam to jako wymówkę, aby przejść się gdzieś i trochę pooddychać świeżym powietrzem.

~~*~~

Nim się obejrzałem nastał kolejny dzień. Po tylu tysiącach lat powinienem się przyzwyczaić się do prędkości z jaką cały ten czas mknie do przodu, jednak nawet teraz to zjawisko mnie zaskakuje. No cóż, myślę że nigdy tak naprawdę nie można się do tego przyzwyczaić.
- Koło południa przyjdę po Toshi, a potem poczekam z nią na ciebie i twojego kolegę - odparłem do niebieskowłosego, który szykował się już wraz z siostrą do wyjścia z domu. Mam tylko nadzieję, że dzisiaj już pójdzie na lekcje, choć nie mam prawa go do tego zmuszać i pewnie i tak zrobi, jak będzie chciał.
- Dobrze, do zobaczenia - skinął delikatnie głową, a ja uśmiechnąłem się do rodzeństwa promiennie, życząc im w myślach, udanego dnia w szkole.
Kiedy zostałem całkowicie sam w domu uznałem, że nie mogę kolejnego dnia przeznaczyć na wylegiwanie się w salonie. Muszę się za coś wziąć inaczej stanę się leniwym staruchem. Postanowiłem dlatego zrobić w końcu w ogródku huśtawkę, którą tak obiecywałem małej dziewczynce. W sumie nie tylko ona będzie mogła z niej korzystać. Powieszę ją na bardzo mocnej gałęzi, dzięki czemu nawet ja mógłbym spokojnie się na niej pohuśtać. Nim jednak wziąłem się do majsterkowania, musiałem pozyskać odpowiednie materiały do tego. Potrzebna mi była solidna deska i równie dobrej jakości sznur. To wszystko z pewnością zajmie mój czas do samego południa, więc na nudę nie będę mógł narzekać. Z szerokim uśmiechem na ustach, stanąłem w ogrodzie, patrząc zadumanym wzrokiem na potężne drzewo stojące na środku podwórka. Już miałem wizję tego, co chciałem wykonać i już mogę powiedzieć, że słyszę w uszach zadowolony śmiech małej Toshi, a przed oczami widzę uśmiechniętego Tetsu.

~~*~~

Dumny z siebie po południu odebrałem młodą z przedszkola, po czym razem z nią poszliśmy pod klasę Tetsu, czekając cierpliwie aż jego klasa skończy zajęcia na dzisiaj. Ulżyło mi, kiedy zauważyłem go w tłumie innych uczniów wychodzących z klasy lekcyjnej. Oznaczało to, że dzisiaj już nie zrobił sobie wolnego od szkoły, co mnie bardzo ucieszyło.
- Jak tam? - zagadnąłem, kiedy na korytarzu zrobiło się nieco ciszej, a dzieciaki porozchodziły się w swoje strony.
- Tak jak zwykle - odpowiedział z cichym westchnięciem, po czym skierował się w stronę wyjścia z budynku. Razem z dziewczynką, podążyliśmy za nim, wiedząc, że idzie pewnie w stronę boiska, którego położenia specjalnie oboje nie znamy. 
- To twój kolega? - zapytałem, dostrzegając już w oddali zarys jakiejś sylwetki, która należała do młodego chłopaka. 
- Tak - niebieskowłosy potwierdził i uśmiechnął się lekko na widok znajomego. Poczułem dziwne ukłucie w piersi, ale postanowiłem je zignorować i skupić się, na chłopaka, którego twarz stawała się coraz wyraźniejsza. Dopiero gdy podeszliśmy bliżej, wyczułem od niego dziwną aurę. Miałem wrażenie, że już kiedyś z czymś takim się spotkałem, jednak nie potrafiłem sobie przypomnieć, ani powiązać ze sobą faktów. 
- Kise, to jest Jack, Jack to jest Kise - Tetsu przedstawił nas sobie, a także zaznajomił chłopaka ze swoją siostrą. Ja przez cały czas patrzyłem na tego człowieka podejrzliwym wzrokiem. Zastanawiałem się kim tak naprawdę jest i jakie ma zamiary, bo na pewno nie był on zwykłym człowiekiem.
- To co? Gramy? - zapytałem z delikatnym uśmiechem na twarzy, rozprostowując swoje kończyny. Skoro już mam taką okazję to chętnie wykorzystam sytuację i przypomnę sobie parę rzeczy. Przy okazji odświeżę swoją umiejętność kopiowania innych osób, gdyż dawno nie miałem żadnej okazji do użycia jej.

<Tetsu? XD>

Liczba słów: 1037

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz