Odetchnąłem cicho i skłoniłem głowę przed Księciem, wstając z jego łóżka. No cóż czas już opuścić tą komnatę i udać się na spoczynek, aby następnego dnia dalej móc służyć mojemu panu. Nie powiem trochę mi ulżyło, kiedy opowiedziałem mu pokrótce swoją historię. Nie wiem czemu tak się czuję, ale po prostu lżej mi na duszy po tym wszystkim. Na dodatek bardzo zaskoczył mnie temat naszej rozmowy o zdradzie. Nie spodziewałem się po nim czegoś takiego, ale jakby nie patrzeć wychował się w środowisku, jakim się wychował i nic tu nie mogę zaradzić. Będę mu wierny do końca swojego życia i to już postanowiłem bardzo dawno temu. Może mi nie wierzyć, ale ja dotrzymuję słowa, nieważne co by się nie działo.
- W takim razie, dobranoc – uśmiechnąłem się do niego delikatnie, stojąc już przy drzwiach. Otrzymałem w odpowiedzi ciche mruknięcie stłumione zapewne przez poduszkę. Prychnąłem cicho rozbawiony i pozostawiłem już mężczyznę w spokoju, opuszczając jego pokój, a sam udałem się do swojej tymczasowej kwatery.
Gdy już przechodziłem przez swój pokoik, w oczy rzucił mi się leżący na stoliczku list. Zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem uważnie na leżący skrawek papieru. Był to oczywiście list, który otrzymałem od Josepha. Muszę go niedługo pokazać go Victor'owi. Czy jutro będzie odpowiedni moment? Sam nie wiem... Zadecyduję o tym rano.
Postanowiłem wpierw wziąć małą kąpiel, aby zmyć z siebie brud z całego dnia. Po tym nie mając już nic do roboty, położyłem się w łóżku, przed snem rozmyślając nad rozmową, którą przeprowadziłem z Księciem. Dała mi trochę do myślenia i poczułem się... ważny? Nie wiem czy dobrze to interpretuję czy może to jest właśnie moja nadinterpretacja. No cóż kiedyś może się dowiem jak to jest naprawdę. Na obecną chwilę zamknąłem swoje powieki i zacząłem powoli odpływać, oczyszczając swój umysł z myśli. Ogarnęła mnie przyjemna cisza i na ten moment odprężyłem się w obcym łóżku, dając ciału w końcu odpocząć.
~~*~~
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Dotarły do moich oczu przez powieki i nieprzyjemnie mnie drażniły. Rozciągnąłem się leniwie, rozkopując kołdrę na wszystkie strony. Czas było wstawać i rozpocząć nowy i jakże ekscytujący dzień.
Podniosłem się powoli z łóżka i znowu powiodłem wzrokiem w stronę stolika, gdzie znajdował się list. Dzisiaj wieczorem mu powiem... Chcę żeby wiedział, nawet jeśli zrobi mu to w głowie mały bałagan.
Ubrałem się w czyste ubrania, zjadłem kromkę chleba i ruszyłem do komnaty mojego pana, który zapewne jeszcze sobie smacznie spał. Jednak zdziwiłem się, kiedy zastałem go w pełni rozbudzonego. Z zaskoczenia aż otworzyłem szeroko oczy.
- Dzień dobry – wydusiłem z siebie, wchodząc niepewnie do komnaty. - Nie spodziewałem się ciebie na nogach o tej porze, panie – odparłem, zauważając, że nawet jest już ubrany i gotowy na cały dzień. Może to ja zawiodłem i przyszedłem za późno? Ale przecież on zawsze lubił sobie pospać troszkę dłużej, więc skąd w nim taka zmiana.
- Chciałem po prostu rozpocząć swój dzień wcześniej – oznajmił, odsuwając się od okna, przesuwając wzrok w moją stronę. Skinąłem lekko głową, całkowicie rozumiejąc, to co powiedział. Mimo wszystko i tak zaskoczył mnie tym.
- W takim razie, może chodźmy od razu na śniadanie? - zaproponowałem, nie widząc co innego mógłbym zasugerować w obecnej sytuacji.
- Tak będzie najlepiej – odparł spokojnie i od razu ruszył do drzwi. Podążyłem za nim, nic się nawet słowem nie odzywając, co do naszej wczorajszej rozmowy. Wolałem nie zabierać na ten temat głosu, bo jeszcze bym zniszczy spokojny nastrój tego poranka.
Gdy dotarliśmy do jadalni, okazało się, że już wszyscy na nas czekali. W sumie to wszystko potem wyglądało zupełnie tak samo, jak wczoraj, tylko dzisiaj Claudia przekazywała swojemu siostrzeńcowi zupełnie inne informacje. Najwyraźniej trzeba było kontynuować naukę teorii w bibliotece, zanim mężczyzna mógłby przejść do poskramiania swoich mocy. To chyba będzie najbardziej wyczekiwany przez nas wszystkich moment, w końcu to właśnie głównie dlatego tutaj przybyliśmy. Victor musi nauczyć się kontrolować swoje moce, aby móc przeżyć w królestwie swoich przodków. Jednak jeszcze mamy trochę czasu na to, a ważne jest również to by mężczyzna dowiedział się jak najwięcej o tym kim jest i na czym polega jego moc. Musi też zaakceptować fakt, że nie jest on człowiekiem, tylko istotą nadnaturalną i nasze życie zupełnie się różni od życia zwykłych śmiertelników. Mimo to mam nadzieję, że uda mu się to wszystko zrozumieć. W sumie to nie wątpię w to, ale mimo wszystko gdzieś tam z tyłu głowy coś mi mówi, że wcale tak łatwo nie będzie. Eh... Yuri Katsuki miej więcej wiary w tego mężczyznę!
Podczas gdy Victor dalej słuchał swojej ciotki, ja na chwilkę poszedłem do swojego pokoju, aby wziąć list, który następnie pokaże mężczyźnie. Gdy właśnie stałem w pomieszczeniu, składając dokładnie kartkę papieru, którą następnie włożyłem do kieszeni, nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Oczywiście otworzyłem i o dziwo odebrałem od służącej kolejny list zaadresowany do mnie. Nietrudno było się domyślić, że to pewnie Joseph napisał, aby zdać mi relacje z tego, co dzieje się w królestwie.
Otworzyłem starannie kopertę i z lekko drżącymi palcami, rozłożyłem zgięty na pół list. W ciszy zacząłem czytać w myślach list, wzrokiem ogarniając każdy pojedynczy wyraz. Po przeczytaniu całości na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Zadowolony schowałem też i ten list do kieszeni, po czym opuściłem swój pokój. Dowiedziałem się właśnie, że w królestwie znowu jest woda i ludzie mogą w końcu ugasić swoje pragnienie. Wciąż nie jest zbyt ciekawie, ale to oznacza, że Victor rzeczywiście zdał swoją pierwszą próbę. Pozostały w takim razie jeszcze dwie.
Wróciłem do biblioteki z lepszym humorem, niż wtedy gdy stąd wychodziłem. Victor spojrzał wraz ze swoją ciotką spojrzeli na mnie nieco zdziwieni. Od razu pozbyłem się uśmiechu z moich ust i cicho sobie usiadłem w kącie, wracając do czytania książki. Wolałem chociaż na tę chwilę sprawiać pozory, że nic się nie stało.
Na szczęście następne kilka godzin upłynęło mi dość szybko, dopóki nie usłyszałem trzasku. Zaskoczony skierowałem wzrok na jasnowłosego, który wyglądał na jakiegoś zdenerwowanego.
Potrzebuję przerwy – mruknął, zaciskając dłonie w pięści. Wymaszerował z pomieszczenia od razu po ogłoszeniu swojej wypowiedzi. Jego ciotka spojrzała na mnie również troszkę zaskoczona, ale jednak chyba bardziej orientowała się w sytuacji.
- Chyba za bardzo go to wszystko przytłoczyło – przyznała, a ja pokiwałem z namysłem głową. To mogło mieć sens, w końcu w bardzo krótkim czasie musi przyswoić bardzo wiele rzeczy. Każdy normalny w pewnym momencie by się sfrustrował.
- Porozmawiam z nim – oznajmiłem nagle i wstałem z fotela, po czym podążyłem za mężczyzną, który z tego co zauważyłem to wyszedł na ogródek. Nie trudził się, żeby się gdzieś schować czy coś. Po prostu usiadł sobie na ławce i z odchyloną głową do tyłu, patrzył w niebo. Podszedłem do niego spokojnie i zająłem miejsce tuż obok niego.
- To wszystko jest takie skomplikowane... Co jeśli nie dam rady? Nie dość, że pewnie skrzywdziłem ludzi tą całą klątwą to jeszcze moja moc może być naprawdę niebezpieczna – mruknął pod nosem, nie odwracając wzrok od nieboskłonu. Potrafiłem zrozumieć jego obawy, gdyż sam je czasem odczuwałem.
- Spokojnie nikt cię nie pospiesza – zacząłem spokojnie, ujmując delikatnie jego dłoń. - Twoja moc może być niebezpieczna, jeśli nad nią nie panujesz, dlatego głównie po to tu przyjechaliśmy. Jak nauczysz się jak kontrolować swoją moc, to poczujesz się zupełnie inaczej, uwierz mi na słowo. A jeśli chodzi o klątwę, to myślę, że zdałeś już pierwszą próbę – mężczyzna spojrzał na mnie z lekko uniesioną brwią do góry. Ja na to wyciągnąłem z kieszeni dwa listy, które następnie wręczyłem mu do dłoni, chcąc aby je przeczytał. Nie miałem przed nim nic do ukrycia, dlatego też daję mu te listy. Może ten drugi jakoś go po części po cieszy. Mam tylko nadzieję, że nie straci zapału i dalej będzie chciał dowiedzieć się czegoś nowego o sobie.
<Victor? XD>
Liczba słów: 1258
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz