wtorek, 2 lipca 2019

Od Kise CD Tetsu

Zaskoczony wpatrywałem się w tego chłopaka, zastanawiając się jednocześnie nad jego zaskakującymi słowami. Zawsze myślałem, że młodzi ludzie potrzebują do prawidłowego rozwoju swoich rówieśników lub kogoś zbliżonego do swojego wieku. Ludzie ponoć są gatunkiem społecznym i muszą utrzymywać ze sobą kontakt. Sam jako smok potrzebowałem czasem z kimś porozmawiać i zawsze sobie wyobrażałem, że ludzkie dzieci czas nauki spędzają na poznawaniu nowych osób, zawieraniu znajomości na nawet całe życie. Może się myliłem i po prostu wszystko źle zrozumiałem? A może po prostu Kuroko nie ma ochoty na kontakt ze swoimi kolegami z klasy, co jest mimo wszystko trochę dla mnie dziwne. Fakt nie wygląda na rozrywkowego nastolatka, ale myślałem, że znajdzie sobie jakiś znajomych. Przecież powinien znaleźć czas dla siebie poza zajmowaniem się domem, swoją siostrą, nauką i na przykład spędzić go z innymi ludźmi. Wiem, że gra w koszykówkę, ale jak dla mnie to nie jest wystarczające.
- Myślę, że przyjaciele mogą naprawdę być dobrą odskocznią od codziennego życia. Wciąż jesteś młody i powinieneś mieć czas na zabawę - odpowiedziałem spokojnie, obserwując, jak niebieskowłosy powoli kończy obierać ogórki.
- Mam czas na zabawę - odetchnął cicho i zaczął wyciągać z szafek różne narzędzia, których przeznaczenia nawet nie znałem. - Gram w koszykówkę, to mi wystarcza - dodał po chwili wkładając wszystkie te ogórki do miseczki.
- Nie o to mi chodzi - podrapałem się po głowie, nie wiedząc, jak mam mu wytłumaczyć, że chcę, żeby miał trochę z życia, a nie prawie całe dnie spędza w domu. Nie chcę, żeby myślał, że nie nie ma prawa do zabawy, bo musi zająć się wszystkim wokół.
Tetsu przerwał na moment robienie obiadu i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Skurczyłem się trochę w sobie i uśmiechnąłem się głupkowato, aby jakoś rozładować napięcie. Wolałem już nie przesadzać, gdyż pamiętam jak ostatnio zareagował na to, że załatwiłem mu szkołę. Dalej nie wiem, o co tak naprawdę mu wtedy chodziło, ale nie chciałem go drażnić ani zdenerwować. Chcę po prostu dla niego i jego siostry jak najlepiej.
- Nieważne - odparłem pospiesznie i opuściłem kuchnię, idąc prosto do salonu. Tam sobie usiadłem w fotelu i zacząłem rozmyślać, nad tym, jak przekonać chłopaka do zawarcia nowych znajomości. Jestem niemalże pewien, że Toshi już znalazła sobie przyjaciół, gdyż jej buzia często się nie zamyka i potrafi godzinami mówić, o tym co działo się w przedszkolu. Chciałem też, żeby Tetsu miał swoich znajomych, może nie od razu przyjaciół, ale na przykład kolegów. Jestem świadom tego, że powód jego niechęci do nowych znajomości może leżeć w jego naturze, ale myślę, że jakoś można temu poradzić.
Siedziałem tak i siedziałem, że nawet nie zauważyłem, jak ten czas szybko zleciał. Nim się obejrzałem Kuroko zawołał mnie i młodą na obiad. Bez słowa usiadłem grzecznie przy stole, mając już w głowie zarys swojego planu. Po chwili dołączyła do nas Toshi i Tetsu zaczął podawać posiłek. Zadowolony zjadłem pyszną zupę ogórkową. Na początku nie wiedziałem, co to za zupa, ale dziewczynka wytłumaczyła mi, że robi się ją z ogórków i stąd też taka jej nazwa. No cóż nie znam zbyt wielu ludzkich potraw, ze względu na to, że nie muszę aż tak dużo jeść, ale skoro dają to z chęcią skosztuję.
- Masz na jutro dużo nauki do szkoły? - zapytałem w pewnym momencie, patrząc na chłopaka znad miski zupy. Chciałem powoli przejść do realizacji mojego planu, który ma na celu dostarczyć trochę rozrywki tej dwójce, a szczególnie Tetsu.
- Nie zupełnie - odpowiedział po krótkim namyśle i znowu spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, chyba domyślając się, że coś kombinuję. - Co ty knujesz? - kiedy z jego ust padło to pytanie, uśmiechnąłem się niewinnie i wepchnąłem do ust kolejną łyżkę zupy.
- Nic, pomyślałem tylko, że moglibyśmy pójść całą trójką na spacer do lasu - wymruczałem z łyżką w buzi, na co Kuroko spiorunował mnie wzrokiem, jakby karcił małe dziecko. Wyciągnąłem przedmiot z ust i włożyłem go do pustej już miski.
- A co z Nigou? - zapytała młoda, a ja przypomniałem sobie o tym psie, który zbytnio za mną nie przepada, a ja w sumie do niego też miłością nie pałam. No ale skoro rodzeństwo go kocha i traktuje, jak członka rodziny, to nie mam wyboru i muszę go jakoś znosić. 
- Niestety, ale będzie musiał zostać w domu - odparłem z udawanym smutkiem. Gdyby nie mój plan to pewnie moglibyśmy go wziąć ze sobą, jednak w moim planie nie ma dla niego miejsca. Bardzo mi przykro. Toshi naburmuszyła się, ale po chwili jej przeszło i zamiast dokończyć zupę, zaczęła się ekscytować prawdopodobnym spacerem.
- To co? Idziemy? - zapytałem, uśmiechając się do chłopaka, który widząc entuzjazm swojej siostry chyba nawet jeśli by nie chciał, to nie miałby wyboru.
- Dobrze, dobrze tylko pozmywam - westchnął cicho i wstał od stołu, chcąc już pozbierać naczynia, lecz w porę go zatrzymałem.
- Nie ma na to czasu, idziemy teraz - oznajmiłem wesoło, a zaskoczony chłopaka, tylko patrzył na mnie, jak na człowieka z problemami psychicznymi. Zaciągnąłem tę dwójkę pod same drzwi i dopilnowałem, żeby ubrali się porządnie. Po tym wypędziłem ich na dwór i ruszyliśmy spokojnym tempem w stronę lasu. Zależało mi na tym, aby nikt obcy się tam nie kręcił. Nie chciałem, żeby ktoś mnie nakrył na tym, co mam zaraz zamiar zrobić. Dlatego przez jakiś czas szliśmy głęboko w las, aż miałem pewność, że nikt nam nie przeszkodzi. 
- Okej, zatrzymajmy się przez chwilę - oznajmiłem do tej dwójki, która przez chwilę szła przede mną i świetnie się bawiła, rozróżniając różne gatunki kwiatów. Przyjemnie było tak na nich patrzeć. Byłem ciekaw czy spodoba im się, to co dla nich wymyśliłem.
- Coś nie tak? - Kuroko spojrzał na mnie, a ja pokręciłem głową, dając mu znać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Jasne, po prostu pomyślałem, że przyda wam się trochę rozrywki - przyznałem z wesołym uśmiechem i po chwili wszedłem w krzaki, wychodząc na oświetloną przez słońce polanę. - Chodźcie! - zawołałem do moich towarzyszy, którzy doszli do mnie po kilkunastu sekundach. 
- Wiedziałem, że coś planujesz - stwierdził Tetsu, uśmiechając się leciutko pod nosem. No cóż miał rację, nie wiem, jak on to robi, ale potrafi mnie rozszyfrować. Po chwili bez słowa stanąłem na środku polany i spojrzałem w niebo, zamykając swoje powieki. Pozwoliłem sobie na chwilowe wyciszenie i skupienie swoich wszystkich zmysłów. Czas jakby wokół mnie zwolnił. Potrafiłem usłyszeć w oddali spowolniony trzepot ptasich skrzydeł i delikatny szum wiatru, czy też strumyka. Czułem, że moje ciało się zmienia, a kiedy znowu otworzyłem oczy, stałem na polanie w swojej smoczej formie. Położyłem się na ziemi, aby umożliwić Tetsu i Toshi wejście na mnie, jeśli zgodzą się na moją propozycję. 
- Gotowi na lot życia? - zapytałem stojącą obok mnie dwójkę, która teraz wydawała się naprawdę mała w porównaniu z moim ciałem. Bardzo chciałem im pokazać niebo, po którym niegdyś mogłem latać spokojnie, nie obawiając się niczego i nikogo. 

<Tetsu? c:>

Liczba słów: 1102

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz