Ta zabawa była, naprawdę przyjemna jak dla mnie mogłaby trwać i trwać w nieskończoność. Tak mam świadomość, że mój gość mnie nienawidzi i wkurza się na mnie jak nikt inny w tej chwili, ale nic mnie to nie obchodziło może i przesadzałem, ale bardzo chciałem, pokazać mu kto tu rządzi. Mając już dość jego zachowania. Mimo że nawet trochę się mnie boi wciąż mi się stawia, a to bardzo mnie denerwuje, musi w końcu się nauczyć. A może inaczej musi w końcu zrozumieć, że nie jestem jego kolegą a żądną krwi istotą, która pozwala mu żyć tylko ze względu na własne plany, które są z nim związane. Powinien w końcu ruszyć głową i to zauważyć w innym wypadku pozbawię go nie tylko życia tu na ziemi, ale i życia poza nią, z czym problemu najmniejszego mieć nie będę w końcu często kiedyś zdarzało mi się to robić.
- Oj mój biedaczku ty chyba nie wierz, w co Ty grasz - Wyszeptałem, głaszcząc go po policzku z szerokim uśmiechem, który pojawił się na moich ustach.
Chłopak wycofał, się jednak wciąż był bardzo blisko, nie mogąc za daleko odejść przez fakt ciągłego trzymania go przy sobie. Chyba bał się, że ujawnię zaraz, swoją drugą twarz a wtedy mogłoby być z nim naprawdę źle, jednakże obawiać się nie musi, nie mam zamiaru mu nic strasznego zrobić. Przynajmniej w najbliższej chwili, jeszcze nie będę mu robił aż tak dziwnych lub brutalnych rzeczy, jakich nigdy nie zaznał, w końcu wyrywanie duszy to poczucie kilkugodzinnego płonięcia w żywym ogniu, zależy wszystkie od tego, jak długo demon bawi się swoją ofiarą, dlatego lepiej niech mnie nie wkurza. Więc nie wnerwiaj mnie, bo będzie, dym a wtedy pożałuje, że się urodził.
- Zostaw mnie, proszę - Wydusił, zaciskając swoje dłonie, na mojej ręce próbując się uwolnić. Jednak ja zacisnąłem, rękę na jego karku uśmiechając się szeroko.
Pokiwałem, przecząco głową nie mając, zamiaru się ugiąć nie żebym chciał go skrzywdzić, po prostu chce go trochę pomęczyć, równocześnie sprawdzając, jak długo jest w stanie wytrzymać, już od jakiegoś czasu widziałem, że jest na skraju wytrzymałości. Jeszcze trochę i chyba dam mu spokój by mi tu przypadkiem nie wykitował jeszcze, ciało będę musiał zbierać, a tego byłoby za wiele.
Zbliżyłem głowę czarnowłosego, bliżej siebie całując delikatnie jego usta, aby wyssać choć trochę jego duszy, aby poczuł, jak bardzo boli odbieranie przez demona dusze.
Chłopak zamarł, na chwilę nie wiedząc, co się dzieje, dopiero po chwili zaczął się szarpać, chcąc się uwolnić z mojego pocałunku śmierci.
Nie chciałem zrobić mu krzywdy, chciałem, po prostu pokazać mu co go czeka, jeśli przegnie pałkę. Znałem umiar w robieniu komuś krzywdy, dlatego wiedziałem, kiedy go puścić odpychając od siebie, musząc uspokoić zmysły, aby przypadkiem nie pożreć jego duszy w całości. Co mogłoby się przypadkiem zdarzyć.
- Ty..Ty jesteś chory - Krzyknął na mnie, przecierając dłonią szybko swoją twarz.
Uśmiechnąłem się szeroko, obligując swoje wargi z zadowoleniem wypisanym na twarzy. Z której nawet nie chciał zejść, mimo uświadomienia sobie co zrobiłem.
- Jak dobrze, że ty jesteś zdrowy - Zadrwiłem patrząc w jego przestraszone, a jednocześnie zmęczone moim czynem oczy.
<Milusiński? xD>
- Oj mój biedaczku ty chyba nie wierz, w co Ty grasz - Wyszeptałem, głaszcząc go po policzku z szerokim uśmiechem, który pojawił się na moich ustach.
Chłopak wycofał, się jednak wciąż był bardzo blisko, nie mogąc za daleko odejść przez fakt ciągłego trzymania go przy sobie. Chyba bał się, że ujawnię zaraz, swoją drugą twarz a wtedy mogłoby być z nim naprawdę źle, jednakże obawiać się nie musi, nie mam zamiaru mu nic strasznego zrobić. Przynajmniej w najbliższej chwili, jeszcze nie będę mu robił aż tak dziwnych lub brutalnych rzeczy, jakich nigdy nie zaznał, w końcu wyrywanie duszy to poczucie kilkugodzinnego płonięcia w żywym ogniu, zależy wszystkie od tego, jak długo demon bawi się swoją ofiarą, dlatego lepiej niech mnie nie wkurza. Więc nie wnerwiaj mnie, bo będzie, dym a wtedy pożałuje, że się urodził.
- Zostaw mnie, proszę - Wydusił, zaciskając swoje dłonie, na mojej ręce próbując się uwolnić. Jednak ja zacisnąłem, rękę na jego karku uśmiechając się szeroko.
Pokiwałem, przecząco głową nie mając, zamiaru się ugiąć nie żebym chciał go skrzywdzić, po prostu chce go trochę pomęczyć, równocześnie sprawdzając, jak długo jest w stanie wytrzymać, już od jakiegoś czasu widziałem, że jest na skraju wytrzymałości. Jeszcze trochę i chyba dam mu spokój by mi tu przypadkiem nie wykitował jeszcze, ciało będę musiał zbierać, a tego byłoby za wiele.
Zbliżyłem głowę czarnowłosego, bliżej siebie całując delikatnie jego usta, aby wyssać choć trochę jego duszy, aby poczuł, jak bardzo boli odbieranie przez demona dusze.
Chłopak zamarł, na chwilę nie wiedząc, co się dzieje, dopiero po chwili zaczął się szarpać, chcąc się uwolnić z mojego pocałunku śmierci.
Nie chciałem zrobić mu krzywdy, chciałem, po prostu pokazać mu co go czeka, jeśli przegnie pałkę. Znałem umiar w robieniu komuś krzywdy, dlatego wiedziałem, kiedy go puścić odpychając od siebie, musząc uspokoić zmysły, aby przypadkiem nie pożreć jego duszy w całości. Co mogłoby się przypadkiem zdarzyć.
- Ty..Ty jesteś chory - Krzyknął na mnie, przecierając dłonią szybko swoją twarz.
Uśmiechnąłem się szeroko, obligując swoje wargi z zadowoleniem wypisanym na twarzy. Z której nawet nie chciał zejść, mimo uświadomienia sobie co zrobiłem.
- Jak dobrze, że ty jesteś zdrowy - Zadrwiłem patrząc w jego przestraszone, a jednocześnie zmęczone moim czynem oczy.
<Milusiński? xD>
Liczba słów: 507
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz