Nie spodziewałam się czegoś tak dobrego. Ten smak przypadł mi do gustu, a do tego napar miał bardzo interesujące zastosowania. Widząc tak zaangażowanego chłopaka, poczułam uczucie zazdrości. Nigdy nie potrafiłam całkowicie się poświęcić i coś pokochać. On wyglądał, jakby tylko pasja była u potrzebna, aby być szczęśliwym. Zastanawiało mnie czy to cecha wrodzona, bo jeśli tak -nie ma dla mnie ratunku.
- Co o tym myślisz? – zapytał z widocznymi iskierkami w oczach.
Uniosłam kubek z zawartością do góry i przymrużyłam oczy, oceniając go z każdej strony.
- Zacnie niespotykany smak. Właściwości napoju na pewno pomogą wielu ludziom, zdobędziesz sławę. – pokiwałam z uznaniem głową. – Musisz to opatentować i zacząć jakąś stałą produkcję. Jestem pewna, że ludzie z chęcią będą to kupować.
- Jeszcze nie skończyłem badać wszystkich możliwości, ale chyba tak zrobię.
Jego szczery uśmiech rozgrzewał moją duszę. Czułam uczucie nostalgii, kiedy tylko płynęła od niego ta dziwna energia pozytywności i chęci do życia. Przypominał mi coś, czego nie potrafiłam sobie przypomnieć.
- Mam do Ciebie prośbę. Myślisz, że masz coś przeciwbólowego dla zwierzaka? – zapytałam, patrząc w jego ciemne oczy.
Przymrużył nieznacznie oczy i powiódł gdzieś wzrokiem.
- Na pewno trzeba dostosować dawkę, ale coś się znajdzie. – rozpromienił się i momentalnie ruszył w kierunku wielkiej półki z fiolkami.
Podniósł kilka z nich i coś czytał, czasami mrucząc pod nosem. Wyglądał zabawnie, ale w bardzo pozytywny sposób. Kiedy zdecydował co wybrać, wrócił na miejsce i postawił naprzeciwko mnie przeźroczystą fiolkę, wypełnioną suszoną zieleniną.
- Ma delikatne działanie i jest bezpieczna dla żołądka. Może powodować senność, ale skutecznie zwalcza ból. Poprawia również krążenie, więc trzeba uważać na jakieś rany otwarte. – wymieniał z pasją w oczach. – Co to za zwierzę?
Przeniósł wzrok na mnie, oczekując odpowiedzi.
- Przychodzi do mnie starszy kocur. Dokarmiam go i pozwalam wchodzić do domu. Ale ostatnio nie daje dotykać tylnej łapki. Nie wyczuwam złamania, nie ma też opuchlizny. – przygryzłam wargę, marszcząc jednocześnie czoło. – Nie lubię patrzeć na cierpienie zwierząt. Nie mam wystarczającej wiedzy, a ciężko o kogoś kto zechce leczyć zwykłego szarego kota.
- Może ktoś go uderzył, albo został ugryziony. – pokiwał głową, jakby chcąc przekazać, że rozumie.- Na pewno mu to nie zaszkodzi. Możesz też zrobić okład z Wilczej Kory, akurat niedawno była świeża dostawa. Idealnie wspomoże stawy.
Znikł na chwilę, wracając z woreczkiem. W środku znajdowały się drobne kawałeczki jasnej kory. Wyglądało to trochę jak trzcina cukrowa, kiedy się ją przeżuje.
- Ratujesz mnie i Czarnuszka. – odetchnęłam z ulgą. – Miałbyś może ochotę wpaść do mnie i obejrzeć kotka? Oczywiście, jeśli będziesz miał czas i ochotę.
Schowałam nieznacznie oczy za włosami, przygryzając nerwowo wargę. Dawno nikogo o nic nie prosiłam. Przychodziło mi to z trudem. Prośba to jak okazanie słabości i pokazanie, że nie jesteś na tyle silna, żeby poradzić sobie samemu. Nie miałam innego wyjścia, robię to dla dobra niewinnej istoty.
- Z chęcią! – ucieszył się. - Mam uczulenie, ale znajdę jakieś zioła, które złagodzą alergię. Na pewno ta chwilka nic mi groźnego nie zrobi.
Poczułam jak kamień spada mi z serca. Wydałam z siebie jęk zadowolenia i złapałam za policzki.
- Za wszystko zapłacę, więc…
- Zapłatą będzie móc patrzeć jak pomagam zwierzakowi. Naprawdę nie musisz się tym przejmować.
Czułam jak na moje policzki wpływają czerwone rumieńce. Głównie przez wcześniej wypity napój, ale i przez podekscytowanie. Być może Czarnuszek w końcu będzie mógł powrócić do dawnej sprawności.
Poprosiłam o karteczkę, którą zaraz otrzymałam i zapisałam na niej dokładny adres. Jednocześnie przypomniałam sobie, że przecież Loren interesował się kiedyś roślinami. Na pewno nie obrazi się, jeśli podaruję kilka ksiąg człowiekowi, który na pewno dobrze je wykorzysta. Tym bardziej, że staruszek ostatnio zrobił się aż nazbyt emocjonalny i współczujący.
- Mam inną propozycję. – uśmiechnęłam się. – W zamian zabiorę Cię do biblioteki mojego znajomego. Ma tam wiele książek różnego rodzaju. Niektóre są naprawdę rzadkie, może akurat wpadnie Ci coś w oko.
Zaproponowałam z przekonaniem.
<Samuel?>
Liczba słów: 621
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz