wtorek, 30 lipca 2019

Od Tetsu CD Kise

Kise wyszedł z pomieszczenia, a ja czułem, że coś planuje, nie wiedziałem co mam o tym myśleć, pokręciłem głową, skupiając swoją uwagę na siostrze, która przez cały czas coś do mnie mówiła, wciąż mocno mnie tuląc. No cóż, nie ma ona nikogo prócz mnie, co prawda nasi rodzice nie umarli, zamiast tego nie mieli dla nas czasu nawet, teraz gdy Toshi jest pod moją opieką, nawet jej nie szukając, tak jak by nic dla nich nie znaczyła, a przecież to ich córka. Nie, żebym sam synem ich nie był, jednak mnie od początku traktowali jak darmową siłę roboczą, która nic dla nich nie znaczy.
Cóż nie ma co narzekać dzięki Kise mamy nowe życie i jestem mu za to strasznie wdzięczny, tylko martwię się, że zrobi najgłupszą rzecz swojego życia.
Westchnąłem cicho, gdy mała Toshi zmęczona płacze i ciągłym mówieniem położyła się obok mnie, zasypiając w moich ramionach, ucałowałem ją delikatnie w głowę, również zamykając oczy, nie spałem, trwałem jedynie w milczeniu, przy mojej ukochanej gwiazdce. Która jest moją radością i zawsze będę dla niej żył, nawet jeśli będę miał dość, pamiętam o niej i nigdy jej nie opuszczę, przysięgam.
Nawet jeśli umrę, wrócę jako duch, by chronić ją przed wszelkim złem.
Leżąc tak bez ruchu, słuchałem rozmowy do koła, do innych pacjentów też ktoś przyszedł, starając się rozmawiać jak najciszej, mimo to moja głowa nieprzyjemnie pulsowała, gdy tylko powiedziało się coś głośniej, prawie tak jak bym migreny przechodził, tylko ona głowy mi do krwi nie rozwala. Westchnąłem cicho, nagle słysząc otwierające się drzwi, uchyliłem delikatnie powieki, odwracając głowę w tamtą stronę, uśmiechając się delikatnie na widok Kise. Już do nas wrócił, cieszyłem się, a jednocześnie martwiłem. Nie wiedząc, gdzie się podział mając niestety pewne przeczucia. Mam tylko nadzieję, że się mylę a on nie poszedł do wampira.
- Byłeś u niego prawda? - Spytałem, widziałem w końcu jego spojrzenie, może i jestem głupim dzieciakiem, ale widzę i wiem więcej niż małe dziecko i na pewno nie dam się nabrać na jego sztuczki, nieważne co powie, ja wiem, że będzie kłamał lub może będzie ze mną szczery i powie gdzie i po co był.
Kise przystanął na chwilę, tak jakby chciał, zapytać skąd to wiem, cóż to proste znam go już trochę i wiem, że bez powodu by nas nie zostawił na dwie godziny, dobrze odróżnia rzeczy ważne i ważniejsze i oboje o tym wiem, tak więc wykręty nie mają sensu. I oboje o tym wiemy, nie potrafimy się okłamywać.
Kise usiadł spokojnie na krześle, nic nie mówiąc, to już dało mi do myślenia, jednakowo zmusiło do tego, aby więcej o to nie pytać, nie chciał o tym rozmawiać i okej do niczego nie będę go zmuszał miałem, tylko nadzieję, że nie zrobił głupek niczego, za co wampir będzie chciał się zemścić. A dobrze wiem o tym, że nie odpuści sobie zemsty.
- Nie wiem, o czym mówisz - Odparł, w końcu kręcąc nosem, bez zainteresowania tematem. Cóż to całkiem dobry pomysł olać, tym samym ominąć temat.
Kiwnąłem głową, odpuszczając sobie na razie rozmowę z nim o wampirze, jednakże jeszcze do tego wrócę niech sobie nie myśli, że tak szybko mnie spławi.
- Dostałem zwolnienie na dwa tygodnie, nie mogę chodzić do pracy ani do szkoły. Mam siedzieć w domu i zgłaszać im gorszy stan, jeżeli taki by nagle się stał - Odparłem, skoro nie o tamtym to pogadamy o tym i już. W końcu i tak musiałbym prędzej czy później mu o tym powiedzieć. Aby nie był tym faktem zaskoczony.
- Dobrze, na razie musisz odpoczywać - Zauważył, uśmiechając się do mnie tak radośnie, uwielbiam go za to, ma mnóstwo radości, której ja w sobie nie mam, chciałbym choć raz cieszyć się z każdej drobnostki. Tak jak właśnie on to robił.
- Będę musiał, jutro zanieś to zwolnienie do szkoły i pracy - Szepnąłem, przymykając powoli oczy, odczuwając zmęczenie, a do tego bolesna pulsacja głowy w niczym mi nie pomagała. Wręcz przeciwnie powodowała moją lekką irytację otoczeniem.
- Pójdę z tobą - Szepnął, widząc, że powoli zasypiam, nie chcąc walczyć z własnym zmęczeniem. Dzięki niemu szybciej wyzdrowieję, gdy porządnie się wyśpię.

***

W nocy budziłem się kilka razy, uświadamiając sobie, że jestem tu zupełnie sam, cóż nic dziwne, Kise musiał zabrać małą Toshi do domu, by ta mogła się normalnie wyspać i pójść z rana do szkoły. Nie, tłumacząc się, wizytą u mnie.
Nad ranem natomiast gdy obudziłem się, zastałem blondyna siedzącego na moim łóżku, od razu, gdy go zobaczyłem, ucieszyłem się i to nie na żarty po prostu nie chcą być tu samemu. Może i nic mi nie grozi, jednak całą noc śniły mi się koszmary mam już naprawdę dość tego miejsca. Nie chce tu w najbliższym czasie wracać..
- O to pański wypis - Medyk, wchodząc do pomieszczenia, nie dał mi nawet przywitać się z Kise, czy też ze sobą porozmawiać szyb ko uciekając, mówiąc, że ma dużo pracy na głowie. Nic nie odparłem, w duchu po prostu ciesząc się, że to już koniec.
- Chodźmy od razu do szkoły, zaniosę papiery i będę miał to z głowy - Stwierdziłem, wychodząc ze szpitala, wciągając do płuc świeże powietrze.
- Jasne jak wolisz - Mój towarzysz ciągle uśmiechając się, szedł obok mnie, patrząc gdzieś przed siebie. Ciesząc się, nie wiadomo z czego i po co.
- Więc powiesz mi, co się wczoraj wydarzyło, gdy wyszedłeś na chwile ze szpitala czy wciąż będziemy unikać tematu? - Zapytałem, oczywiście nie chcąc naciskać, jeśli mi nie powie, trudno jakoś to przeżyje. Naciskanie nigdy nie wnosi niczego dobrego, wiem to z własnego doświadczenia. Nie lubię, gdy zmusza mnie ktoś do mówienia to straszne. 

<Kise? xD >
910

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz