sobota, 27 lipca 2019

Od Kise CD Tetsu

Patrzyłem na chłopaka wciąż trochę niepomnym wzrokiem. Czy on całkowicie oszalał, czy mnie z wiekiem się pogarsza? Nie ma takiej opcji, by wracał z siostrą do domu. Co tam na niego czeka? Nic i nikt tam na niego nie czeka, taka jest prawda i on sam dobrze o ty, wie, mimo to i tak mówi takie bzdury. Nie chcę żeby odchodził, ale jednocześnie nie wiem, jak mam zaakceptować tą jego przyjaźń z wampirem, która na pewno nie wyjdzie mu na dobre. Skąd to wiem? Po prostu coś tak przeczuwam. Jednak jeśli tylko to sprawi, że nie odjedzie, to chyba jakoś dam radę się z tym pogodzić. Może z czasem zrozumie przed czym chciałem go ustrzec. A może okaże się, że to ja się myliłem? Nie wiem, czas pokaże.
Jak na razie stałem lekko wstrząśnięty i zraniony jego słowami, zastanawiając się, co mam mu teraz powiedzieć. Chciałem spokojnie porozmawiać o ostatnich wydarzeniach, a nasza rozmowa przeszła na dość nieprzyjemne tory. Mimo to nadal czułem w swoim wnętrzu złość, jednak w tym momencie starałem się ją opanować, aby znowu nie skrzywdzić chłopaka. Nie chciałem być, jak jego ojciec, a jednak dałem się ponieść emocjom i zagalopowałem się za daleko. Wstyd mi za siebie i wiem, że powinienem przeprosić go jeszcze raz...
- Nie - odpowiedziałem, po znacznie dłuższej chwili niż planowałem. Zdjąłem jego dłoń z mojego ramienia i spojrzałem spokojnie w jego oczy.
- Rób co chcesz, tylko nie wracaj tam - dodałem po chwili, wzdychając przy tym ciężko. - Kupiłem ten dom głównie dla was i teraz to jest wasze miejsce, gdzie macie być bezpieczni i żyć przynajmniej trochę szczęśliwie. Nie musicie odchodzić, jakoś postaram się nie wtrącać w wasze, a szczególnie w twoje życie. Tak, jak powiedziałem wcześniej rób, co chcesz.
Niebieskowłosy patrzył na mnie w ciszy, chyba trochę zaskoczony po mojej wypowiedzi. Być może nie spodziewał się, takiej odpowiedzi z mojej strony. Fakt ciężko mi to przeszło przez usta, ale nie chcę ich stracić. Jest to odrobinę samolubne, ale tak to jest, gdy większość życia spędziło się w osamotnieniu.
- Jeśli będzie taka potrzeba, to ja mogę zniknąć z waszego życia. Wy nie macie dokąd pójść, a ja zawsze mogę sobie poradzić, a wy będziecie sobie tutaj żyć spokojnie, mając zaspokojone wszystkie potrzeby - odparłem nieco przyciszonym głosem, spuszczając wzrok na podłogę. Jeśli ktokolwiek z nas miałby odejść, to byłbym tylko i wyłącznie ja. Od zawsze byłem wygnańcem, więc w sumie dużej różnicy by mi to nie zrobiło.
- Przemyśl to, Tetsu... Tutaj macie przyszłość i zastanów się, czy chcecie mnie w tej przyszłości - spojrzałem na niego ostatni raz, po czym odwróciłem się na pięcie, idąc w stronę drzwi.
- Kise... - zatrzymałem się na dźwięk swojego imienia, ale mimo to nie zostałem tu ani chwili dłużej. Chciałem dać im czas. Chłopak miał rację, mówiąc, że nie zawsze będę mógł przy nich być. Jednak chcę pozostać przy nich tak długo, jak tylko oni będą chcieli.
W obecnym momencie opuściłem dom, nie mówiąc ani słowa dziewczynce, która obserwowała mnie z huśtawki. Krzyczała coś, jednak ja postanowiłem ją zignorować i podążyć za tłumem ludzi, którzy krążyli bez celu po drodze. Chciałem dobrze, ale jakoś sam to wszystko spieprzyłem. Najwyraźniej moim przeznaczeniem jest włóczenie się po tym świecie samotnie. No cóż taki los mi niebiosa wybrały, więc muszę się z tym pogodzić.

~~*~~

Nie pamiętam tej całej drogi, którą pokonałem przez ostatnią godzinę. Gdy tylko zebrałem swoje myśli do kupy, zauważyłem, że znajduję się lesie. Bardzo podejrzanie cichym lesie. Zatrzymałem się od razu i spojrzałem w korony drzew, chcąc poznać powód tej śmiertelnej ciszy, która nie powinna panować w tym miejscu. Gdzie się podziały wszystkie ptaki? Chociaż jedne powinien dawać oznaki życia, ale tutaj nic zupełnie nie słychać. Jedynie bicie mojego serca i ciężki oddech, zakłócały bierność całego otoczenia.
Nie wiedziałem czy mam zawrócić, czy może iść dalej. Na pewno ta cisza nie wróżyła nic dobrego. W lesie nigdy nie jest do końca cicho, więc skąd się to bierze?
Po chwili jednak ruszyłem dalej, stąpając po ziemi dość niepewnie, skupiając wszystkie swoje zmysły na wychwyceniu czegokolwiek między tymi drzewami.
Z każdym krokiem, czułem się jakbym wpadał w jakąś paranoję. W końcu tego nie wytrzymałem i nagle zacząłem biec przed siebie, ile miałem tylko sił w nogach. Nawet nie wiem kiedy przemieniłem się w moją smoczą formę i wzbiłem się wysoko w powietrze, łamiąc przy tym kilka drzew, przez swoje wielkie cielsko. Na szczęście byłem wystarczająco daleko od miasteczka, aby nikt mnie nie zobaczył. Potrzebowałem chociaż kilka minut, aby sobie poszybować, nie martwiąc się przy tym zupełnie niczym. Przypomniały mi się dawne czasy, kiedy my smoki mogliśmy bez żadnego strachu latać po niebie, które było naszym królestwem. Jednak ludzie odebrali nam też nieboskłon i już nigdzie nie możemy czuć się bezpiecznie. Mimo to nie przeszkadzało mi to w wracaniu wspominaniami do przeszłości, gdzie razem z moimi braćmi i siostrami, władaliśmy przestworzami. 
Zamknąłem oczy i pozwoliłem się nieść wiatrowi, przynajmniej na ten moment nie przejmując się teraźniejszą i przyszłością. Chciałbym, aby ta chwila mogła trwać dłużej, ale obrazy przeszłości zaczęły się rozmazywać, a ja zostałem znowu wciągnięty w otaczającą mnie rzeczywistość. otworzyłem powieki i spojrzałem na roztaczający się pode mną las. Oddalałem się coraz bardziej od miasteczka, a przecież nie chciałem zostawić Tetsu i Toshi samych, dopóki sami nie zadecydują co dalej. Dlatego wnet zawróciłem i zacząłem powoli lecieć z powrotem, zastanawiając się czy rzeczywiście będę musiał od nich odejść, czy może będą mnie chcieli przy sobie. Nie miałem zamiaru jeszcze wracać do domu. Wciąż i ja i oni potrzebowaliśmy czasu an przemyślenie tych wszystkich spraw. Z tego też powodu wylądowałem na polanie, na której ostatnio zaprowadziłem rodzeństwo i pozwoliłem im polatać na moim grzbiecie. Zamruczałem cicho pod nosem, trochę czując nostalgię, przebywając w tym miejscu. Nie wiedząc co ze sobą teraz zrobić, wciąż w smoczej formie, położyłem się na środku polany, mając nadzieję, że chociaż przez jakiś czas będę tu miał spokój. Znowu zamknąłem oczy i tym razem w mojej głowie pojawił się obraz dwójki rodzeństwa, którzy tak dużo wnieśli dobrego do mojego życia. Bałem się ich stracić, ale jednocześnie nie chciałem ich skrzywdzić. Chciałem, aby mogli sobie żyć godnie i spokojnie, a także szczęśliwie. Dlatego nie wiem czy jest dla mnie miejsce przy nich.

<Tetsu? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz