czwartek, 18 czerwca 2020

Od Mikleo CD Soreya

Chwila milczenia potrzebna do zastanowienia się pozwoliła mi spokojnie zebrać myśli.
Podniosłem się z koca, otrzepując swoje ubranie z drobnych kwiatów lawendy, odwracając głowę w stronę przyjaciela.
- Może tak, może nie, kto to wie - Uśmiechnąłem się do niego tajemniczo, nie chcąc zdradzać żadnych szczegółów, gdy już tam wejdziemy, wszystko zobaczy na własne oczy. Poza tym chciałem zrobić mu troszeczkę na złość. Przez niego musiałem zgodzić się na kwiaty we włosach, a przecież to zabawa dla dziewcząt tak przynajmniej mi się wydaje.
- Miki - Burknął, podnosząc się na równe nogi. Jak niewiele trzeba, aby zmusić go, do wstanie.
- Słucham? - Udając głupiego, wziąłem koc, który ładnie złożyłem, chowając do plecaka, podając go przyjacielowi, który patrzył na mnie z widocznym obudzeniem wymalowanym na twarzy. - Chodźmy, wszystko ci pokaże - Obiecałem, ciągnąc go za rękę w stronę ruin, Yuki czekając przed wejściem do ruin, przebierał nogami, tylko czekając na nas.
- To nie fer - Słysząc, ciche burkniecie Soreya, jedynie mnie rozbawiło, choć nie pokazałem tego po sobie, wciągnąłem go do środka ruin, puszczając jego dłoń, teraz gdy nastał już dzień, miałem szansę, zobaczyć wszytko to, co interesowało mnie najbardziej. Nigdy tu nie byłem, jednak dzięki księdze wielu rzeczy mogłem się po prostu spodziewać, co nie oznaczało, że tracę dobrą zabawę.
Unikając pułapek, które mógłby nas skrzywdzić, szedłem powoli przed siebie, w ciszy obserwując otoczenie.
Muszę przyznać, było tu naprawdę pięknie, jak na stare ruiny wyglądały interesująco, nie tylko ja tak z resztą uważałem, Sorey i Yuki uważnie wszystkiemu się przyglądali, chodź raz, słuchając mnie uważnie, gdy tylko opowiadałem o starych ruinach i ciekawostkach znajdujących się w księdze.
Największe jednak zainteresowanie wzbudził posąg uniesionych wysoko dłoni, z których płynęła czyta woda, odbijając swój blask na ściany.
Wyglądała naprawdę interesująco, czytałem o tym, ale nie spodziewałem się aż takiego widoku.
Nie myśląc za wiele, postanowiłem podejść bliżej, aby dokładniej przyjrzeć się danemu obiektowi, oczywiście wszystko ostrożnie i z rozwagą przynajmniej na tyle ile potrafiłem.
- Ale super - Yuki'ego poniosła trochę ekscytacja, nie mogąc się powstrzymać, zaczął biec w moją stronę, nie zdążyłem zareagować, gdy chłopiec postawił nogę na jednej z pułapek.
Ziemia pod moimi nogami zaczęła się trząść, straciłem gruntu pod nogami, całkowicie na chwilę zastygając.
- Mikleo - Usłyszałem głos przyjaciela, który w ostatniej chwili złapał moją dłoń, uniosłem głowę ku górze delikatnie przerażony tą pułapką.
- Sorey zaczekaj - Chciałem go powstrzymać przed wciągnięciem mnie do góry, zauważając pękającą pod jego ciałem ziemię, na niewiele zdały się moje słowa, nim chłopak zdążył jakkolwiek zareagować, ziemia pod nim zapadła się, a my oboje spadaliśmy.
Tym razem nie mogłem zrobić zupełnie nic, przepaść była zbyt wąska, nie mogłem rozłożyć skrzydeł, aby unieść nas w powietrze, spadając na sam dół do wody.
Oboje wynurzyliśmy się spod tafli wody, patrząc w górę, przepaść była dosyć spora i wąska nie było mowy, aby wyjść z niej górą.
- Mikleo, Sorey nic wam nie jest? - Z góry dochodził do nad krzyk chłopca, znajdował się bardzo blisko przepaści, mógł spaść, co było bardzo możliwe. Musieliśmy go uspokoić, aby przypadkiem i on nie wpadł do pułapki, a bezpiecznie czekał na nas na zewnątrz, nie było pewności przecież, że uda nam się wydostać stąd zbyt szybko.
- Ty i te twoje mapy - Burknąłem, dotykając ścian, starając się w jakikolwiek sposób wydostać się z pułapki.
- To nie wina mapy tylko pułapki - Słysząc głos przyjaciela, odwróciłem się w jego stronę, już wiedząc, że jest źle, woda była bardzo zimna, nie robiło mi to zbyt wielkiej różnicy, ale dla niego mogło być to wręcz śmiertelne, przybliżyłem się do jego twarzy, kładąc swoją dłoń na jego policzkach, był cały zmarznięty, nie wytrzyma tu za długo. Zmartwiony nie na żarty musiałem zanurkować, aby sprawdzić, co kryje się pod wodą, musieliśmy się jakoś stąd wydostać.
- Pod wodą trochę dalej jest jaskinia, po przepłynięciu jej wydostaniemy się z pułapki, dasz radę? - Po odnalezieniu jednej jedynej drogo ucieczki z więzienia, w którym się znajdowaliśmy, poinstruowałem mojego przyjaciela, jak możemy się stąd wydostać, mając tylko cichą nadzieję, że da sobie radę, w razie czego podzielę się tlenem, poprzez pocałunek w ostateczności nawet stanę się z nim jednością, jeśli nie da rady płynąć sam. Woda jest naprawdę zimna, a druga do przebycia nie za krótka, musi dać radę, musi a raczej musimy się stąd wydostać, na górze czeka na nas Yuki tu na dole na mojego przyjaciela pewna śmierć, choć i dla mnie zimno w pewnym stopniu ma znaczenie jest ono natomiast mniejsze niż to jak on i jego ciało reaguję na nie. - Nie odlatuj mi - Upomniałem go, zauważając to zmęczenie i brak siły, krótki sen i lodowata woda robiły swoje, jeszcze tego mi tu brakuje, aby mi odleciał, musimy się jak najszybciej stąd wydostać, im dłużej tu jest, tym większe ryzyko, nigdy więcej wypraw z małym dzieckiem to kończy się naprawdę źle.
A miało być tak miło, jak zawsze coś musiało iść nie tak.

<Sorey?C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz