czwartek, 25 czerwca 2020

Od Soreya CD Mikleo

Westchnąłem ciężko na jego słowa i napuszyłem obrażony policzki. Naprawdę musiał w takiej chwili o to pytać? Nie mógłby choć troszkę zaczekać? Przecież nie stałoby się nic złego, gdyby zapytał mnie o te rzeczy troszkę później. W dodatku czułem, że nie mówi mi całej prawdy: ruiny nie były głównym tematem rozmowy między nim, a Lailah. Miałem podejrzenia, że spytał ją o pasterza ciemności, w końcu to on go najbardziej przeraża i zajmuje aktualnie jego umysł. Sądząc po tym, jak długo go nie było, dowiedział się czegoś nowego o tym potworze. Czemu zatem mi tego nie mówi? Postanowiłem nie naciskać i poczekać, może kiedyś powie mi prawdę, w końcu musi być jakiś powód, dla którego mi jej nie mówi.
Wysunąłem dłonie spod jego koszuli i przytuliłem się do niego, tym razem kładąc ręce na materiale jego ubrania. Skoro chce iść do biblioteki koniecznie w tym momencie, pewnie nie ma ochoty na chwilę zbliżenia. Nie będę go do tego zmuszał, poczekam, aż sam będzie dawał mi jasne sygnały.
- Więcej pytań nie mogłeś na raz zadać? – burknąłem, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Zaraz mogę jeszcze coś wymyślić – wymruczał, zaczynając głaskać mnie po włosach.
- Nie, tyle mi wystarczy – odsunąłem się od niego, aby uważnie się mu przyjrzeć. – Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Patrz – podwinąłem rękaw koszuli, ukazując tym samym na swoim nadgarstku nie jedną, a dwie czarne gumki. – Siadaj, uczeszę cię.
Chłopak wydawał się bardzo zadowolony z takiej wiadomości. Nim zszedł z moich kolan, uśmiechnął się do mnie uroczo i złożył na moich ustach krótki pocałunek. Wziąłem z szafki nocnej wcześniej przygotowany dla niego grzebień. Co prawda, chciałem powiedzieć chłopakowi o gumkach i użyć grzebienia dużo później, ale skoro za moment ruszamy do biblioteki lepiej, aby jego włosy były ogarnięte i mu nie przeszkadzały.
- Więc, jak możesz się domyślać, byłem u Alishi. I zjadłem śniadanie wraz z nią, więc może potwierdzić. Mam też dostęp do biblioteki, o to się martwić nie musisz. Tak właściwie… - i zacząłem opowiadać o wszystkim, o czym rozmawiałem z księżniczką.
Mówiłem mu, jak przebiegała odnowa zniszczonych części miasta oraz o tym, że sytuacja z wojną powoli się zaczyna się uspokajać. Co do tego drugiego chłopak nie był przekonany, z czym się ze mną podzielił, a ja popierałem jego zdanie. Miałem jednak cichą nadzieję, że uda mi się oczyścić złego pana zanim wojna ponownie przybierze na sile. Oczywiście podczas mojej wcześniejszej rozmowy z księżniczką przedstawiłem jej swoje obawy; lepiej, aby była przygotowana na najgorsze. Nie mówiłem także chłopakowi na temat występków Aleksandra, przez które ten został wtrącony do lochów na jedną noc; w końcu nie stało się nic złego, a po jednonocnym areszcie czarnowłosy uspokoił się i od tamtego czasu nie wychylał.
- Skończyłem! – obwieściłem zadowolony, przyglądając się swojemu dziełu. Ot, zwyczajny warkocz pleciony z boku i zakończony kucykiem, ale tęskniłem za tą zabawą jego włosami. – Możemy teraz iść do biblioteki.
- Chcesz tego? – spytał lekko zaskoczony Mikleo, odwracając się w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niego szeroko, nie za bardzo rozumiejąc jego szoku. Może wcześniej byłem nastawiony na inny sposób spędzenia wspólnego czasu, ale przecież to może poczekać.
- Spędzenie kilku godzin na żmudnym przeglądaniu ksiąg brzmi naprawdę podniecająco – wymruczałem, a następnie ucałowałem czubek jego nosa. – Chodźmy, nie traćmy czasu –  dodałem, chwytając jego nadgarstek i ciągnąc go w stronę biblioteki.
Droga do pomieszczenia pełnego ksiąg nie była specjalnie skomplikowana. Alisha wcześniej mi ją wytłumaczyła, ale poprosiłem ją jeszcze o pokazanie. Znając mnie, sam opis nie wystarczyłby mi i pewne zgubiłbym się, pomimo prostych i jasnych wskazówek.
Kiedy chłopak wszedł do biblioteki, był oniemiały. Doskonale znałem to uczucie, sam byłem zszokowany wielkością pomieszczenia i ilością znajdujących się w nim książek. Uśmiechnąłem się do wcześniej poznanego bibliotekarza, a następnie pociągnąłem chłopaka do jednego z dalszych stolików, w końcu nie chcieliśmy być na widoku. Następnie powoli zaczęliśmy poszukiwania książek, w których może znajdziemy odpowiedzi. Po dłuższym czasie na stole zajmowanym przez nas pojawiło się sześć sporych wież stworzonych z książek mówiących o legendach, ruinach czy też historii.
- Może pójdziesz potrenować z Lailah, a ja to przejrzę… - zaczął niepewnie Mikleo, widząc stosy książek. Uśmiechnąłem się do przyjaciela, a następnie pocałowałem go w policzek i usiadłem przy stole.
- Nie zostawię cię z tym samego. Poza tym, ten pasterz dotyczy troszkę i mnie – powiedziałem, biorąc do ręki jedną z książek. – Ale dasz mi znać, jeżeli coś znajdziesz? – spytałem, kiedy chłopak usiadł naprzeciwko mnie. Nie chciałem pozostać w tyle z informacjami, a sądząc po jego wcześniejszym kłamstwie, już byłem. Jeżeli miałem mu pomóc, musiałem być na bieżąco z faktami nieważne, jak straszne by one nie były.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz