Westchnąłem cicho, mając nieprzyjemne wrażenie, że czasem rozmawiam z dzieckiem, chcę być dojrzałym mężczyzną, a mimo to zachowuje się jak pięciolatek.
- Właśnie widzę - Przyglądałem mu się uważnie, czekając spokojnie, aż zje swoją porcję, oczywiście obiecałem, że zjem z nim, jednak zrobię to, dopiero gdy talerz będzie pusty do połowy, nie odpuszczę mu, musi jeść i wracać do zdrowia.
Sorey mieszał w talerzu, troszkę jedząc, troszkę się bawiąc, naprawdę przypadkiem minął mi dziecko, kiedyś w sumie zachowywał się podobnie, gdy nie miał apetytu z taką różnicą, że wtedy miał on zdecydowanie mniej lat.
- Miałaś jeść ze mną - Burknął, podnosząc swoją głowę znad talerza, widziałem już, że nie chce jeść i nie jestem w stanie zmusić go do tego, to znaczy jestem w stanie, ale czy chce? Jeśli on sam nie będzie chciał znów wrócić do normalności, stanie się słaby a dla świata bezużyteczny.
- Tak, wiem. Zjedz, tyle ile umiesz, resztę zjem ja - Tym razem mu odpuszczę, naprawdę mógłby mi wszystko ułatwić, co takiego mu zrobiłem, aby się na mnie w taki sposób mścił? A może to nie chodzi o mnie, może to ma być kara? Kara na sobie samym za zdradę? Jeśli tak to głupie posunięcie, mógłby sobie odpuścić, bo ja naprawdę nie wiem, jak mam to odebrać jestem jego aniołem, a on nie jest świadom, tego, co robi, swoim zachowaniem, krzywdzi siebie, bo nie chce jeść i mnie, bo czuję się winien wszystkiemu, co się stało. Zastanawiam się, czy tak już będzie zawsze? Będę musiał się nim opiekować i zmuszać do jedzenia? Trudno będzie, gdy pokonamy złego pana, to wszystko jest trudne, a ja jak zwykłe nie powiem, tego na głos milcząc jak grób, dopiero gdy nie wytrzyma już tego, wszystkiego wybuchnę, a przecież wiadomo, że nie chce, mówienie czegoś, co mogłoby skrzywdzić kogokolwiek oprócz mnie, byłoby straszne, już raz to zrobiłem, nie chce tego powtarzać, muszę zachować spokój, aby nikogo nie urazić.
Przyjaciel przyglądał mi się w milczeniu przez kilka dobrych chwil, nic nie mówiąc, również nie jedząc, a przecież miał jeść, dlaczego nie je? Znów coś jest nie tak? - Powinieneś już przestać - Zacząłem, naprawdę bardzo się o niego martwiąc. Czując, że muszę zacząć reagować, jeśli ja tego nie zrobię, to nikt tego nie uczyni. Sorey rzucił mi niezrozumiałe spojrzenie, nic nie rozumiejąc - Wciąż się zadręczasz prawda? - Dodałem, bez słowa rozumiejąc jego uczucia, pewnie już sobie wmawia lub wmawiał, że nie jest wart tej dobroci i miłości, którą mi daje.
- Nie zasłużyłem na twoje wybaczenie - Wyszeptał, a ja już wiedziałem, że mam rację, właśnie w tym tkwi problem, poczucie winy zjada go od środka i najwidoczniej tylko ja mogę mu z tym pomóc.
Wstałem z miejsca, podchodząc do przyjaciela, odsuwając go na chwilę od jedzenia, siadając okrakiem na jego kolanach.
- Może i nie zasłużyłeś, ale ci wybaczyłem, to nic nie da, jeśli sam sobie wreszcie nie wybaczysz - Głaszcząc policzek chłopaka, uśmiechałem się delikatnie, starając się „podnieść z kolan” osobę, bez której nie chce już żyć.
- Wciąż nie rozumiem twojej dobroci - Szepnął cicho, co ledwo usłyszałem, będąc blisko niego.
- Nie próbuj zrozumieć, dla ludzi to zawsze będzie za wiele - Przyznałem, powoli zaczynając rozumieć logikę ludzi. To naprawdę interesujące stworzenia, którym zawsze tak chętnie się przyglądałem, trzymając jednocześnie z daleka, mając przy sobie jednego jedynego człowieka, którego nie chciałbym zmienić za żadne skarby świata.
Gładziłem delikatnie jego policzek, zbliżając swoje usta do jego ust, pragnąc jego bliskości, bez względu na to, co się stało przedtem, to nie było już ważne, odeszło w niepamięć, liczyło się teraz i tu aż do utraty tchu.
Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku, mój mózg całkowicie puścił, wszelakie hamulce pragnąc bliskość swojego człowieka. Popchnąłem go na łóżko, nachylając się nad nim, aby ponownie ucałować jego usta. - A teraz zjedz obiad, kto wie może jeśli będziesz dobrym chłopcem, czekać cię będzie nagroda - Dodałem, głaszcząc jego policzek, pragnąc zobaczyć radość na jego twarzy, bo tylko wtedy będę wiedział, że wszystko z nim w porządku, tak bardzo chciałbym, aby znów było jak dawniej, brakuje mi tego, to poczucie winy, które odczuwa martwi mnie bardzo, naprawdę niech już będzie wszystko jak dawniej, tylko tego pragnę.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz