czwartek, 11 czerwca 2020

Od Soreya CD Mikleo

Napuszyłem policzki lekko niezadowolony z jego słów. Jedyne, na co miałem ochotę, to położyć się w raz z nim na łóżku i przeleżeć z nim tak cały dzień. Byłem nawet w stanie zrezygnować ze śniadania i treningu dla tak leniwego dnia. Szkoda, że to nie było możliwe, w ostatnich czas bardzo zaniedbaliśmy Yuki’ego i trzeba było to odrobić. Poza tym byłem przekonany, że chłopiec wbiegnie do naszego pokoju i będzie nas pospieszał na trening.
- Może założę jakąś inną koszulę… - wymruczałem, przenosząc dłonie na biodra chłopaka i przysuwając go bliżej siebie. Prawie udało mu się rozpiąć koszulę do końca, co niezbyt mi się podobało.
- Wcale nie wzbudzę sensacji w twoim ubraniu – wyszeptał rozbawiony, łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.
Uśmiechnąłem się delikatnie i kiedy się od siebie oderwaliśmy w celu zaczerpnięcia powietrza, przesunąłem swoje wargi na jego obojczyk, gdzie pozostawiłem po sobie duży, czerwony ślad. Jeden z wielu, jakie zostawiłem mu minionej nocy, ale przynajmniej łatwo będzie mu go zakryć. Niespecjalnie mnie to pocieszało, wolałem zrobić mu malinkę w bardziej widocznym miejscu, ale ze względu na tamtą dwójkę wredot musiałem się powstrzymać.
Z piersi chłopaka wydobyło się głośne westchnięcie. Uśmiechnąłem się do niego niewinnie, kiedy ten posłał mi lekko oburzone spojrzenie. Mikleo zdjął moją koszulę ze swojego ciała i włożył mi ją do rąk.
- Nie wymigasz się od śniadania i treningu – ostrzegł mnie, czochrając moje włosy.
Napuszyłem policzki i pokazałem mu język, słysząc jego wypowiedź. Postąpiłem w końcu według jego słów i pozbierawszy swoje rzeczy udałem się do łazienki. Musieliśmy sobie zrobić kiedyś dzień wolny, ale nie teraz. Walka z samym władcą nieczystości wisiała w powietrzu i musieliśmy skupić się na treningach. Dopiero po oczyszczeniu tego potwora będziemy mogli odetchnąć z ulgą.
Kiedy wróciłem z łazienki, Mikleo już było. Niespecjalnie tym pocieszony położyłem się na łóżku, wtuliłem się w poduszkę i przymknąłem oczy. Nie mając swojego anioła blisko siebie nie mogłem zasnąć, dlatego pozwoliłem sobie na chwilę relaksu bez strachu, że przysnę.
Po usłyszeniu, jak Mikleo zamyka za sobą drzwi, natychmiast otworzyłem oczy i podniosłem się do pionu. Jęknąłem w duchu zauważając porażającą ilość jedzenia na tacy niesionej przez niego. Może i powoli wracam do normalności, co nie oznacza, że nagle wrócił mi apetyt. Spojrzałem na niego ze smutkiem licząc, że wzbudzę w nim litość, ale zauważywszy jego sceptyczny wzrok, natychmiast tego zaprzestałem.
- Nie zjem tego wszystkiego – burknąłem, przysuwając się bliżej stolika nocnego.
- Zjedz tyle, ile będziesz chciał – powiedział, siadając przy mnie. – Tylko jak po dwóch kęsach powiesz, że już jesteś najedzony, to przysięgam, że cię trzepnę w ten pusty łeb.
Uśmiechnąłem się szeroko, pokiwałem energicznie głową i zaraz zabrałem się do jedzenia. To nie tak, że nie odczuwałem głodu w ogóle, a wręcz przeciwnie; naprawdę miałem apetyt. Teraz, kiedy byłem już pewny, że chłopak mi wybaczył, a z mojej piersi zniknął ten nieprzyjemny ciężar, zaczęła powracać moja chęć do jedzenia. Miałem jednak swoje limity i byłem przekonany, że nie zjem nawet połowy tego, co mi przyniósł. Na szczęście po kilku minutach chłopak przyłączył się do mnie i jakoś, wspólnymi siłami udało nam się zjeść całe śniadanie.
- Jestem dumny – powiedział Mikleo, kiedy odsunąłem od siebie tackę. Uśmiechnąłem się lekko, kiedy poczułem jego wargi na swoim policzku. Jakby nie patrzeć, dzisiaj rano zjadłem więcej niż przez cały wczorajszy dzień.
- Mogę cię uczesać? – poprosiłem ładnie, przytulając się do niego i kładąc podbródek na jego ramieniu. – Mamy jeszcze trochę czasu, zanim będziemy musieli iść po Yuki’ego.
Chłopak posłał mi rozbawione spojrzenie, ale pokiwał głową. Zadowolony uśmiechnąłem się radośnie i usiadłem za nim, uwalniając jego włosy spod gumki. Wcześniej były one spięte w standardowego kucyka, więc chciałem zrobić mu inną fryzurę. Zdecydowałem się na koka, chociaż miałem obawy, że z powodu braku spinek nie będzie to najlepiej wyglądało. Bardzo się myliłem, jego włosy układały się wręcz idealnie, czego powoli zaczynałem mu zazdrościć. Moje włosy były okropne i każda próba ułożenia ich w jakikolwiek sposób kończyła się niepowodzeniem.
W chwili, w której skończyłem go czesać, wpadł mi do głowy pewien pomysł. Poprosiłem, by siedział jeszcze nieruchomo, a następnie odpiąłem jednej ze swoich kolczyków i przypiąłem go niczemu niespodziewającemu się chłopakowi. Kiedy tylko to zrobiłem, dłoń Mikleo od razu powędrowała do ucha, do którego przyczepiłem pióro. Następnie odwrócił głowę w moim kierunku, a ja zauważywszy jego zaskoczenie i niezrozumienie, delikatnie chwyciłem jego nadgarstek i odciągnąłem od ucha, by móc podziwiać swoje dzieło. Jak dla mnie wyglądał uroczo, ale postanowiłem zatrzymać tę uwagę dla siebie: czułem, że kiedy tylko to powiem, ten może się obrazić i w ramach odwetu nazwać mnie dzieciakiem.
- Idź się przejrzeć w lustrze i daj znać, czy ci się podoba – poprosiłem, patrząc na niego niepewnie. To, że mnie się podobało nie oznaczało, że chłopak będzie podzielać moje zdanie.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz