Czułem się dziwnie wobec chłopaka i nie byłem pewien, jak powinienem go traktować. Starałem się być delikatny i traktować go z lekką rezerwą, by go w żaden sposób nie urazić, ale Mikleo zachowywał się tak, jak gdyby się nic nie stało. Nadal czułem się obrzydzenie wobec swojej osoby i bałem się czynić jakikolwiek ruch ze swojej strony.
Prychnąłem cicho na jego słowa. Nie byłem dzieciakiem i nie potrzebowałem odpoczynku. Owszem, troszeczkę się zmęczyłem, ale to było całkiem normalne. Przez ostatnie dni aż do teraz nie spałem wiele ani nie jadłem za dużo więc naturalnie, że dostałem lekkiej zadyszki. Ale byłem jak najbardziej w formie. I jeżeli kiedykolwiek dojdzie do naszego kolejnego zbliżenia, na pewno nie zawiodę.
- Czuję się świetnie, nie potrzebuję odpoczynku – burknąłem, podnosząc się do siadu. Poczułem lekkie zawroty głowy, ale nie przejąłem się za bardzo nimi przejąłem i zwaliłem wszystko na gwałtowny ruch. Nie dałem po sobie poznać, że źle się poczułem, w końcu to była tylko chwila, a Mikleo nie powinien się mną przejmować. To ja go skrzywdziłem i to ja powinienem zamartwiać się o niego.
- Więc chodź, uparciuchu, podetnę ci te włosy – powiedział anioł, chwytając moje ręce.
Pozwoliłem mu poprowadzić się do łazienki i posadzić się na krześle. Zauważyłem już leżące na umywalce nożyczki i grzebień, czyli Mikleo już był już przygotowany, chociaż wcześniej nie dałem mu pewnej odpowiedzi; po prostu odparłem, że się zastanowię. Mimo tego nie oponowałem, jeżeli chłopak tak bardzo chciał się zająć moimi włosami, niech się zajmuje. Szczerze, ta grzywka już przestała mi tak bardzo przeszkadzać i było mi całkowicie obojętne, czy wpadała mi ona w oczy czy nie.
Siedziałem spokojnie, podczas kiedy Mikleo robił z moimi włosami co tylko chciał. Pozwalałem mu na ich zmoczenie i rozczesywanie, chociaż kompletnie nie rozumiałem, po co to wszystko. Przecież to było zwykłe podcięcie grzywki.
- Nie musisz się tak starać, to tylko podcięcie włosów – burknąłem, zamykając oczy, kiedy po rozczesaniu wilgotnych kosmyków zabrał się do roboty.
- Musisz się prezentować – usłyszałem jego pełen skupienia głos. – Poza tym to normalne, że włosy podcina się, kiedy są mokre.
- Ja tam nigdy tak nie robiłem – burknąłem pod nosem. Po prostu jak uznawałem, że były za długie, brałem ostrze i skracałem przydługie kosmyki, bez wcześniejszego ich moczenia.
- I to wiele tłumaczy – parsknął śmiechem i już więcej nic nie powiedział.
Po kilkunastu minutach w końcu chłopak powiedział, że już skończył. Powoli otworzyłem oczy i odwróciłem się w stronę lustra. Wyglądałem normalnie, jak dla mnie; po prostu grzywka była krótsza i już nie wpadała mi do oczu. A reszta włosów nadal żyła swoim życiem. Odwróciłem głowę w stronę przyjaciela, patrząc na niego pytająco.
- Podoba ci się? – spytałem w końcu z nutką niepewności. Mikleo na moje pytanie jedynie uniósł jedną brew.
- Mnie? To tobie ma się podobać – powiedział z lekkim rozbawieniem i poczochrał moje włosy, powodując na mojej głowie jeszcze większy bałagan. – Ale tak, podoba mi się. I jestem dumny ze swojej pracy – dodał, całując mnie lekko w czubek głowy.
Pokiwałem lekko głową na jego słowa. To bardzo dobrze. Jego zdanie było ważniejsze od mojego. Zaproponowałem, że posprzątam łazienkę, a Mikleo nie oponował. Kiedy tylko skończyłem, zgodnie z wcześniejszymi słowami przyjaciela wyszliśmy na dwór, by potrenować.
Nie szło mi najlepiej głównie z powodu mojego szybkiego męczenia się oraz łatwej dekoncentracji. Mimo, że Mikleo nie mówił tego głośno, ale doskonale wiedziałem, że poszło mi gorzej niż okropnie. W ostatnich dniach byłem naprawdę beznadziejny.
- Chodź na obiad, później jeszcze trochę potrenujemy – powiedział w końcu Mikleo, wstając z ziemi, najpewniej chcąc skierować się w stronę zamku na posiłek.
- Już dzisiaj jadłem, nie jestem głodny – burknąłem, wyrównując oddech. To była prawda, nie czułem głodu, śniadanie w zupełności mi wystarczyło, nawet jeżeli nie było bardzo obfite. Poza tym, nie można zmuszać kogoś do jedzenia, bo to niezdrowe. – Już jestem gotowy do dalszego treningu – powiedziałem, kiedy mój oddech stał się regularny i uśmiechnąłem się lekko do mojego przyjaciela. Poza tym, musieliśmy trochę zwiększyć intensywność ćwiczeń, jeżeli chciałem oczyścić tego potwora. W takim wypadku nie miałem czasu na odpoczynek, odpocznę, kiedy wypełnię swoją powinność.
<Mikleo? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz