Bardzo chciałem się mu poddać, oddając się całkowicie tej chwili, nie mogłem jednak się na to zgodzić. Moje ciało drżało pod wpływem jego dotyku, cholerne zmysły zawsze zdradziecko poddają się jego pokusą. Wygrywa zemną, a ja nic na to nie mogę poradzić. Tym razem jednak musiałem popsuć tę chwilę przyjemności, skupiając się przede wszystkim na jego zdrowiu, musi jeść, a ja muszę spotkać się z Lailah, jeszcze będzie czas na spełnienie swojej obietnicy.
- Sorey zaczekaj - Odsunąłem się od przyjaciela, łagodnie uśmiechając się do niego, całując czoło. - Musisz coś zjeść, poza tym Alisha na ciebie czeka, chciała o czymś porozmawiać - Poinformowałem, przypominając sobie o obecności dziewczyny przed niecałą godziną, zapewne będzie chciała wypytać o szczegóły naszej wyprawy. Informując o przebiegu naprawy miasta, o wojnie i o tym kolesiu, z którym spał, może nikt mnie tu o niczym nie informuję, jednak ja czuję co się święci, jeszcze przyniesie nieszczęście. Czuję to w kościach, nie zdziwiłbym się, gdyby już coś kombinował.
- To wszystko może poczekać, obiecałeś mi coś - Burknął, niezadowolony moim zachowaniem no cóż, obiecałem, ale i na to przyjdzie czas, jedzenie najważniejsze na przyjemności tez przyjdzie czas.
- Nie pamiętam, może potem sobie przypomnę - Uśmiechając się zadziornie, złożyłem szybki pocałunek na jego usta, biorąc do rąk jedną z ksiąg. - Zjedz i załatw sprawę z Alishą, ja w tym czasie porozmawiam z Lailah, później może kto wie, coś mi się przypomni - Dodałem na odchodnym, wychodząc z pokoju, pozostawiając mojego przyjaciela samego, miałem tylko nadzieję, że pójdzie grzecznie zjeść posiłek, tak jak go o to prosiłem i zajrzy do Alishy, w innym wypadku bardzo się pogniewamy.
Odwiedzając Lailah, zależało mi bardzo na poważnej rozmowie, dlatego, gdy już znalazłem się w jej pokoju, postanowiłem z nią porozmawiać, o wszystkim, co się wydarzyło, chcąc poznać jej opinię, oczywiście rozmowę musieliśmy prowadzić w starożytnym języku, aby Yuki będący w pokoju nie mógł nic zrozumieć, on nie musiał być w to wciągnięty. Był na to zdecydowanie za mały.
Rozmowa z kobietą trwała naprawdę długo dowiedziałem się kilku ciekawych faktów, pasterz wciąż żył był jednak znacząco osłabiony ze względu, na których wojny się dopuszczał, aby utrzymać swoją nieśmiertelność, musiał raz na kilka lat zdobyć krew anioła, problem polegał na tym, że już ich nie było, nie licząc naszej dwójki. Pasterz ukrywał się wśród ludzi, czekając na odpowiedni moment. Był słaby ze względu na brak krwi, przynajmniej tak podejrzewała Lailah, która miała kiedyś okazje spotkać się oko w oko z potworem. Opowiedziała mi ona bowiem historię młodego człowieka i jego anioła wody była nim młoda kobieta poświęcająca własne życie dla ratowania człowieka, anioł zniżył się do czynów śmiertelnych, by chronić to, co kochał. Pasterz bowiem chciał zabić nieznanego z imienia młodzieńca, gdyż ten mógł w przyszłości mu zagrozić. Chłopak jednak uratował się, zsyłając potwora w otchłani, z której wrócił, nie zamierzając opuścić tego świata.
Po tej rozmowie poczułem ulgę, a jednocześnie niepokój. Pasterz był słaby, nie zaatakuje pewności, że wygra, jednocześnie może nie mieć zielonego pojęcia o istnieniu swoich serafinów lub wręcz przeciwnie doskonale o tym wie i tylko czeka, aby zrobić ten ostateczny krok.
- Nie martw się, musimy być dobrej myśli, przy obecności tylu serafinów nie odważy się zbliżyć - Lailah znacznie mnie uspokoiła dobrze, że z nią rozmawiałem, to naprawdę pomoże mi spokojnie przespać kolejne noce, co nie oznacza, z przestane szukać informacji o nim i tych ruinach może gdyby jeszcze raz tam wrócić i dowiedzieć się czegoś więcej. Nie, nie to głupi pomysł znów będę się bał, a przecież tego najbardziej na świecie nie chce, muszę pomyśleć co dalej mam z tym zrobić, jednak to zostawię na później, na tę chwilę miałem dość informacji, aby odetchnąć z ulgą.
Podziękowałem Lailah za pomoc w moim małym problemie, postanawiając wrócić wreszcie do pokoju, gdzie jak się okazało, siedział już Sorey, rzucając mi wymowne spojrzenie.
- No nareszcie - Burknął, czyżby aż tak długo siedział u pani jeziora? Możliwe wyciąganie informacji trochę trwa, trzeba się z tym pogodzić.
- Już się stęskniłeś? - Rozbawiony podszedłem do niego, siadając na kolanach, łącząc nasze usta w zachłannym pocałunku.
- Jeszcze jak - Wymruczał zadowolony, wkładając dłonie pod moją koszulkę, czym mnie lekko rozbawił. - Gdzie byłeś tak długo? - Dopytywał, składając pocałunki na mojej szyi.
- Mówiłem ci, że idę do Lailah, musiałem z nią porozmawiać, no wiesz dowiedzieć się czegoś o ruinach nic specjalnego, a ty jak załatwiłeś wszystko z Alishą? I zjadłeś śniadanie prawda? - Spytałem, odsuwając go na chwilę od siebie. Wiem, że nie spodobają mu się teraz takie rozmowy, ale musiałem się upewnić, że zrobił to, o co go poprosiłem, bez tego nie może liczyć na nagrodę. - Poza tym pytałeś Alishę o bibliotekę? Chciałbym w miarę możliwości jak najszybciej się tam udać, nawet jeszcze teraz muszę znaleźć coś tych ruinach i samym pasterzu - Dodałem, przypominając sobie, że przecież miał o tym rozmawiać z księżniczką, dobrze by było, aby się zgodziła, potrzebuje czasu, aby odnaleźć to, czego szukam.
<Sorey? C:>
- Sorey zaczekaj - Odsunąłem się od przyjaciela, łagodnie uśmiechając się do niego, całując czoło. - Musisz coś zjeść, poza tym Alisha na ciebie czeka, chciała o czymś porozmawiać - Poinformowałem, przypominając sobie o obecności dziewczyny przed niecałą godziną, zapewne będzie chciała wypytać o szczegóły naszej wyprawy. Informując o przebiegu naprawy miasta, o wojnie i o tym kolesiu, z którym spał, może nikt mnie tu o niczym nie informuję, jednak ja czuję co się święci, jeszcze przyniesie nieszczęście. Czuję to w kościach, nie zdziwiłbym się, gdyby już coś kombinował.
- To wszystko może poczekać, obiecałeś mi coś - Burknął, niezadowolony moim zachowaniem no cóż, obiecałem, ale i na to przyjdzie czas, jedzenie najważniejsze na przyjemności tez przyjdzie czas.
- Nie pamiętam, może potem sobie przypomnę - Uśmiechając się zadziornie, złożyłem szybki pocałunek na jego usta, biorąc do rąk jedną z ksiąg. - Zjedz i załatw sprawę z Alishą, ja w tym czasie porozmawiam z Lailah, później może kto wie, coś mi się przypomni - Dodałem na odchodnym, wychodząc z pokoju, pozostawiając mojego przyjaciela samego, miałem tylko nadzieję, że pójdzie grzecznie zjeść posiłek, tak jak go o to prosiłem i zajrzy do Alishy, w innym wypadku bardzo się pogniewamy.
Odwiedzając Lailah, zależało mi bardzo na poważnej rozmowie, dlatego, gdy już znalazłem się w jej pokoju, postanowiłem z nią porozmawiać, o wszystkim, co się wydarzyło, chcąc poznać jej opinię, oczywiście rozmowę musieliśmy prowadzić w starożytnym języku, aby Yuki będący w pokoju nie mógł nic zrozumieć, on nie musiał być w to wciągnięty. Był na to zdecydowanie za mały.
Rozmowa z kobietą trwała naprawdę długo dowiedziałem się kilku ciekawych faktów, pasterz wciąż żył był jednak znacząco osłabiony ze względu, na których wojny się dopuszczał, aby utrzymać swoją nieśmiertelność, musiał raz na kilka lat zdobyć krew anioła, problem polegał na tym, że już ich nie było, nie licząc naszej dwójki. Pasterz ukrywał się wśród ludzi, czekając na odpowiedni moment. Był słaby ze względu na brak krwi, przynajmniej tak podejrzewała Lailah, która miała kiedyś okazje spotkać się oko w oko z potworem. Opowiedziała mi ona bowiem historię młodego człowieka i jego anioła wody była nim młoda kobieta poświęcająca własne życie dla ratowania człowieka, anioł zniżył się do czynów śmiertelnych, by chronić to, co kochał. Pasterz bowiem chciał zabić nieznanego z imienia młodzieńca, gdyż ten mógł w przyszłości mu zagrozić. Chłopak jednak uratował się, zsyłając potwora w otchłani, z której wrócił, nie zamierzając opuścić tego świata.
Po tej rozmowie poczułem ulgę, a jednocześnie niepokój. Pasterz był słaby, nie zaatakuje pewności, że wygra, jednocześnie może nie mieć zielonego pojęcia o istnieniu swoich serafinów lub wręcz przeciwnie doskonale o tym wie i tylko czeka, aby zrobić ten ostateczny krok.
- Nie martw się, musimy być dobrej myśli, przy obecności tylu serafinów nie odważy się zbliżyć - Lailah znacznie mnie uspokoiła dobrze, że z nią rozmawiałem, to naprawdę pomoże mi spokojnie przespać kolejne noce, co nie oznacza, z przestane szukać informacji o nim i tych ruinach może gdyby jeszcze raz tam wrócić i dowiedzieć się czegoś więcej. Nie, nie to głupi pomysł znów będę się bał, a przecież tego najbardziej na świecie nie chce, muszę pomyśleć co dalej mam z tym zrobić, jednak to zostawię na później, na tę chwilę miałem dość informacji, aby odetchnąć z ulgą.
Podziękowałem Lailah za pomoc w moim małym problemie, postanawiając wrócić wreszcie do pokoju, gdzie jak się okazało, siedział już Sorey, rzucając mi wymowne spojrzenie.
- No nareszcie - Burknął, czyżby aż tak długo siedział u pani jeziora? Możliwe wyciąganie informacji trochę trwa, trzeba się z tym pogodzić.
- Już się stęskniłeś? - Rozbawiony podszedłem do niego, siadając na kolanach, łącząc nasze usta w zachłannym pocałunku.
- Jeszcze jak - Wymruczał zadowolony, wkładając dłonie pod moją koszulkę, czym mnie lekko rozbawił. - Gdzie byłeś tak długo? - Dopytywał, składając pocałunki na mojej szyi.
- Mówiłem ci, że idę do Lailah, musiałem z nią porozmawiać, no wiesz dowiedzieć się czegoś o ruinach nic specjalnego, a ty jak załatwiłeś wszystko z Alishą? I zjadłeś śniadanie prawda? - Spytałem, odsuwając go na chwilę od siebie. Wiem, że nie spodobają mu się teraz takie rozmowy, ale musiałem się upewnić, że zrobił to, o co go poprosiłem, bez tego nie może liczyć na nagrodę. - Poza tym pytałeś Alishę o bibliotekę? Chciałbym w miarę możliwości jak najszybciej się tam udać, nawet jeszcze teraz muszę znaleźć coś tych ruinach i samym pasterzu - Dodałem, przypominając sobie, że przecież miał o tym rozmawiać z księżniczką, dobrze by było, aby się zgodziła, potrzebuje czasu, aby odnaleźć to, czego szukam.
<Sorey? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz