poniedziałek, 15 czerwca 2020

Od Mikleo CD Soreya

Uważnie przyglądałem się symbolowi, który widziałem wczoraj, nie zwróciłem jednak na niego zbyt wielkiej uwagi dopiero dziś, gdy znów mogłem się mu przyjrzeć, dostrzegłem symbol wody i ognia, więc ruiny, które tak bardzo mnie interesowały były na wyciągnięcie ręki, miałem tylko nadzieję, że to nie pułapka. Niewiele wiem o istnieniu innych serafinów wody i ognia wszystkiego uczyłem się sam, moja przybrana rodzina nie kontrolowała wody, dlatego już wtedy wiedziałem, że nie jestem ich prawdziwym synem, w takich momentach zawsze zastanawiałem się, kim naprawdę jestem i dlaczego nie mam rodziny? Nie chcieli mnie? Nie kochali? Moja przybrana matka nigdy nie chciała o tym rozmawiać a ojciec, cóż nie miałem z nim najlepszych relacji, w mojej wiosce były serafiny wody, którym zdarzało mi się przyglądać, nie spędzałem z nimi jednak czasu, mając ludzkiego przyjaciela, któremu poświęcałem uwagę, tracąc możliwość poznania prawdy, nie przeszkadzało mi to nigdy specjalnie, po ich śmierci wiedziałem, że jestem ostatni i już nikt nie pomoże mi odkryć prawdy o sobie, teraz gdy mam Yuki'ego wiem, że jeszcze istnieje ktoś oprócz mnie, a dzięki naszej przygodzie wreszcie mamy szansę wraz z Yukim dowiedzieć się czegoś o przeszłości serafinów wody i kto wie ludzkości.
- Co to za symbol? - Głos mojego przyjaciela wyrwał mnie na chwilę z myśli, pokazałem mu symbol Yin, Yang, Ognia i Wody.
- Starożytny symbol ognia i wody wskazuje na ruiny, do których się kierujemy - Wyjaśniłem, podając mu księgę, powoli rozumiejąc jaki sens w tym wszystkim ma mapa, księga i mapa, będąc razem, tworzy jedną całość, może ten kupiec wiedział o tym i specjalnie dał mu obie rzeczy. Mam nadzieję, że to nie podstęp, bo jeśli tak to znajdę go i, i na pewno tego pożałuje.
- Wow - Sorey wraz z Yukim po moim krótkim wyjaśnieniu wpadli w niemałą ekscytację, odrobinkę bawiąc mnie swoim zachowaniem, sam również cieszyłem się na myśl o ruinach i historii, którą mogą skrywać, nie okazując jej jednak w taki sposób. Czasem podziałem małego chłopca, który rozumiał więcej emocji ode mnie, mogłem przysiąc, że to przez jego młody wiek, odmienny charakter i obserwacje Soreya. Ja sam nie najlepiej sobie z tym radziłem długo skrywane uczucia i wiedza o ludziach nie pozwalała mi być tak pozytywnie nastawiony, miałem tylko nadzieję, że Yuki nie straci tej radości, gdy dorośnie, poznając prawdziwe oblicze ludzi...
Oddałem chłopcu książkę, który uważnie zaczął ją oglądać, wyglądał naprawdę słodko, gdy tak skupiał się na poszczególnych literkach, kochane dziecko, które stało się całym naszym światem..
Resztę drogi rozmawiałem z przyjacielem o ruinach, poruszając czasem naszą przeszłość, za dziecka zwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc, nie pamiętałem jednak aby znajdowały się w nich ruiny któryś z czterech żywiołów, mogłem się mylić oczywiście, mimo to miałem nieodparte wrażenie, że mojemu przyjacielowi przyśniło się to wszystko i bardzo bym się nie zdziwił, gdyby nie jeden mały fakt, pięć prawie już sześć lat temu zostaliśmy rozdzieleni, może to wtedy miał okazję zwiedzić nieświadomie któreś z ruin, pewności mieć nie mogłem, nie było mnie przy nim, mogłem tylko podejrzewać, jak jest.
- Zatrzymajmy się tu - Sorey zarządził przerwę, Yuki zdążył mi zasnąć, zmęczony lekturą więc nie miałem nic przeciwko, mój przyjaciel powinien coś zjeść, a ja bardzo chętnie wrócę do czytania księgi, muszę wyjaśnić kilka spraw w niej poruszony, a to przecież doskonała okazja.
Położyłem chłopca na kocu, który przednio rozłożyłem, siadając na trawie, mój przyjaciel zabrał się za przygotowanie posiłku, przy czym towarzyszył mu Codi, ten pies rósł jak na drożdżach, co troszeczkę stawało się przerażające, dlatego odczuwając niepewność w stosunku do psa, wolałem mieć go na dystans, postanawiając troszeczkę poczytać, Sorey nie powinien się obrazić, w końcu nie olewam go, wręcz przeciwnie nie przeszkadzam, za co powinien być mi wdzięczny, przecież gdy będę musiał, zwrócę na niego uwagę, a na razie otwierając księgę, oddałem się jej w całości, czytając ciekawostki na temat ruin, do których się zbliżamy.

<Sorey?C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz