środa, 24 czerwca 2020

Od Soreya CD Mikleo

Prychnąłem na jego słowa, będąc nimi trochę oburzony. Owszem, byłem może troszkę zmęczony, ale znalazłbym trochę energii, aby poświęcić mu nieco uwagi. Może dzięki temu nie będzie tak bardzo myślał o tamtym pasterzu. W tej chwili powinien odpoczywać, nie zadręczać się myślami o tym potworze. Tutaj jest całkowicie bezpieczny.
Przysunąłem się bliżej chłopaka i przytuliłem się od niego delikatnie. Ucałowałem jego kark, a następnie wsunąłem swoje dłonie pod jego ubranie. Kiedy czułem, jak jego ciało zadrżało, uśmiechnąłem się zwycięsko. A jednak nie przywidziała mi się ta wcześniejsza iskierka podniecenia w jego oczach. Zsunąłem dłoń na jego podbrzusze, ale nim znalazła się ona jeszcze niżej poczułem, jak chłopak łapie mnie za nadgarstek, czego kompletnie nie rozumiałem. Przecież on tego chciał, ja tego chciałem, więc w czym problem?
- Spać – usłyszałem stanowczy głos mojego anioła, na co jęknąłem z niezadowolenia.
- Ale Miki… dla ciebie zawsze mogę się poświęcać – wymruczałem mu prosto do ucha, a następnie delikatnie podgryzłem jego płatek.
- Ależ ja wiem, dlatego muszę cię kontrolować – odparł, odwracając się w moją stronę. Jedną ze swoich dłoni położył na moim policzku, delikatnie gładząc skórę pod moimi oczami. W sumie, nie widziałem się w lustrze, ale na pewno nie wyglądałem aż tak źle. Przecież trochę spałem w nocy. – Idź spać, potrzebujesz odpoczynku. A jutro, kiedy już będziesz wypoczęty… - na chwilę złączył nasze usta w subtelnym pocałunku. Zamruczałem z zadowolenia na ten gest i nie byłem szczęśliwy, kiedy się ode mnie odsunął.
- Trzymam cię za słowo – wymamrotałem, przytulając się do jego drobnego ciałka. Jutro przypomnę o jego obietnicy w najmniej spodziewającym się przez niego momencie. – Ale ty też masz się przespać – dodałem, po czym ucałowałem czubek jego nosa. W końcu, on także potrzebował odpoczynku, nawet jeżeli jest niepotrzebującym wiele snu aniołem.
- Martw się o siebie – powiedział zadziornie, sprzedając mi delikatnego pstryczka w nos.
Prychnąłem cicho na jego słowa, ale już nie odpowiedziałem. Mocniej wtuliłem się w jego ciało i wsunąłem nos w jego włosy, napawając się jego zapachem. Właśnie, jego włosy. Trzeba będzie znaleźć dla nich gumkę, by wreszcie przestał się z nimi męczyć. Może Alisha będzie miała parę na stanie, ale znając życie, to ja będę musiał ją o nie poprosić, bo Mikleo tego nie zrobi. Ale to wszystko załatwię jutro, księżniczka na pewno spała, a i ja byłem już na granicy między snem a rzeczywistością.

***

Obudziły mnie promienie słońca padające prosto na moje powieki. Mruczałem ciche przekleństwa pod nosem i odwróciłem się tyłem do okna. Chciałem jeszcze się troszeczkę przespać, ale szybko zorientowałem się, że Mikleo nie było obok mnie. Przetarłem zaspane powieki i rozejrzałem się nieprzytomnym wzrokiem po pokoju. Mikleo siedział przy stoliku z księgami i uważnie je kartkował. Obok nich leżała zniszczona przez wodę lektura o ruinach różnych żywiołów.
Zsunąłem się z łóżka i podszedłem do przyjaciela. Położyłem mu dłonie na brzuchu, a następnie nachyliłem się nad nim i pocałowałem go delikatnie w kącik ust.
- Dzień dobry – wymruczałem, uśmiechając się do niego ciepło. Chłopak zerknął na mnie, odwzajemnił gest i zaraz wrócił do czytania. – Co robisz?
- Szukam informacji o tamtych ruinach – odparł, po czym ciężko westchnął i zamknął księgę. – Ale te książki o niczym nie mówią.
Nie podobało mi się to, że „zafascynowanie” chłopaka nie minęło. Jak wybudził się z koszmaru, jedną z pierwszych czynności było otworzenie księgi, teraz kartkował inne książki. Powinien przestać się tym zadręczać, to nie wpływało dobrze na jego psychikę. Jednak skoro było to dla niego takie ważne, pomogę mu znaleźć informację, których tak namiętnie poszukuje. Tylko najpierw musiał mi powiedzieć, czego szukał, abym mógł mu pomóc.
- Może znajdziemy coś w bibliotece, jestem przekonany, że Alisha pozwoli nam ją odwiedzić – położyłem brodę na jego ramieniu. Trochę żałowałem, że w tej chwili dzieliło nas oparcie od krzesła.
Anioł westchnął ciężko i zdjął moje dłonie z jego brzucha tylko po to, aby wstać. Kiedy podniósł się do pionu, przytulił się do mojego ciała. Oczywiście odwzajemniłem ten gest, dodatkowo wślizgując dłonie pod jego koszulkę. Chciałem tym samym jedynie go trochę podrażnić, chociaż bym się nie obraził, gdyby doprowadziło to do poważniejszej sytuacji. W dodatku nadal pamiętałem o jego obietnicy.
- Nic wczoraj nie jadłeś – zauważył, unosząc jedną brew w geście niezadowolenia.
- Nie psuj chwili – wymruczałem, składając delikatny pocałunek na jego szyi. Jakby nie patrzeć, miał rację. Wczoraj chciałem jak najszybciej oddalić się od przeklętych ruin, niespecjalnie przejmując się odpoczynkiem czy pożywieniem, a wieczorem byłem już na tyle zmęczony, że nie miałem ochoty na kolację. Teraz zresztą też nie odczuwałem głodu, w końcu miałem ciekawsze i znacznie przyjemniejsze rzeczy do roboty niż jedzenie.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz