niedziela, 14 czerwca 2020

Od Mikleo CD Soreya

Księga, którą czytałem, była bardzo ciekawa, poruszała temat ruin różnego rodzaju, nigdy nie słyszałem o ruinach powietrza, ziemi ognia i wody, znałem wiele historii i wiele ciekawych miejsc, na początku nawet myśląc, że ruiny powietrza to ruiny niebieskiej stolicy jednakże bardzo się myliłem, oba miejsca byłby zupełnie inne, co budziło coraz to większe zainteresowanie z mojej strony.
Całkowicie pochłonięty książką nie zwracałem uwagi na przyjaciela, nie robiłem tego mu na złość po prostu księga, którą czytałem, pochłonęła mnie w całości i nic ani nikt nie mógł mnie z tego wyrwać. Nic poza palcami wybijającymi się w moje żebra, skrzywiłem się lekko, napinając swoje mięśnie, niezadowolony dając w łeb przyjacielowi, nic mu nie zrobiłem, więc czemu wytrąca mnie z czytania, nie jest małym chłopcem, chyba potrafi zająć się sam sobą..
- To bolało - Burknął na mnie, masując swoją głowę, nie kryjąc swojego niezadowolenia, może odrobinę przesadziłem, ta książka do najlepszych nie należał, a jeszcze mogłem zrobić mu krzywdę, ale wręcz przeciwnie nabić oliwy do głowy.
Fuknąłem cicho, wracając do czytania, nawet nie mówiąc ani słowa, nie potrzebuje atencji 24 godziny na dobre, a może jednak potrzebuje, jego zachowanie doskonale na to wskazywało, zachowywał się jak złośliwa mucha, która nie chciała sobie odpuścić.
Zamknąłem w końcu księgę, odkładając ja na bok, aby zająć się swoją złośliwą mucha, musząc skupić na nim uwagę, inaczej nigdy mi nie odpuści i stanie się jeszcze gorszy oczekując mojego zainteresowania.
- Wiesz, że jesteś jak dziecko? - Spytałem, skupiając swoją uwagę na obrażonego chłopca, który boczył się na mnie za brak atencji.
Widząc jego zachowanie, postanowiłem wrócić do czytania książki, skoro już się obraził, nie będzie mi przeszkadzać, oj jak bardzo się myliłem, ten złośnik widząc co robię, zabrał mi księgę, nie dając możliwości dalszego czytania, wstając z łóżka, wykorzystując to, że jest wyższy.
- Sorey nie! - Krzyknąłem na niego, zachowaniem przypominał mi niesfornego szczeniaka, który stara się zwrócić, czując uwagę.
Nie mając wyjścia, ruszyłem za nim, chcąc odebrać mu księgę, co nie było takie proste, ta zabawa w ogóle mi się nie podobała, nie mogłem dosięgnąć lektury, a on niczego mi nie ułatwiał. W końcu poirytowany do granic możliwości chciałem trzepać go w ten głupi łeb, nie musiałem jednak tego robić, dywan znajdujący się w naszej sypialni był odrobinę podwinięty, co spowodowało jego upadek na ziemię. Rozbawiony tą ofiarą losu podszedłem do niego, siadając mu okrakiem na brzuchu, nachylając się nad jego twarzą.
- I co? Mały głupiutki chłopczyku? - Złośliwie uśmiechając się do niego, patrzyłem mu w oczy, napuszył się niezadowolony, obrażając się na mnie nie na żarty, nie odzywał się, a i książki oddać nie chciał, musiałem więc zagrać inaczej. Postanowiłem delikatnie podlizać się, aby odkupić winę za grzechy. Obdarowując jego ciało delikatnymi pocałunkami, oczywiście wciąż był obrażony, trzymał się ostro swego, nie mając zamiaru ustąpić, jego przyjaciel jednak nie zgadzał się z nim w żadnym stopniu chętny na bliższe relacje, postanowiłem więc sprawić mu drobną przyjemność, mógł udawać obrażonego za wcześniejszy brak zainteresowania jego osoba, mimo to nie mógł ukryć podniecenia, gdy delikatnie dłonią zacząłem drażnić jego przyjaciela, potrafiłem być naprawdę złośliwym stworzeniem, czego nigdy nie ukrywałem, trochę męcząc go, nim moje usta spotkały się z jego kolegą, dając mu rozkosz, odkupując winy.
Zadowolony z oczekiwanego zakończenia oblizałem swoje usta, uśmiechając się zadziornie do mojego ukochanego człowieka, dostał należyte wynagrodzenie, nie powinien się już obrażać.
- Wciąż jesteś zły? - Spytałem, nachylając się nad nim, nie ukrywając zadowolenia z własnych czynów niestety, ale lepszych pomysłów nie miałem, do głowy przyszło mi tylko to, biorąc pod uwagę, jak oboje reagujemy na swoją bliskość, starałem się zrobić jak najlepsze wrażenie na nim i jego koledze, aby troszeczkę go uspokoić, od obrazić i zadowolić.
Boże co się zemną dzieje, jeszcze niedawno to ja miałem go za chłopca myślącego tylko o jednym, kiedy to koniec końców sam wyszedłem z inicjatywą zrobienia mu dobrze dla poprawy nastroju, ten człowiek naprawdę nie ma pojęcia jak na mnie działa, ja naprawdę nie mogę się mu oprzeć, nawet gdybym bardzo chciał, dla niego mogę stracić wszystko, co mam, pragnąc zachłannie jego miłości i bliskości.

<Sorey?C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz