niedziela, 21 czerwca 2020

Od Soreya CD Mikleo

Zmarszczyłem brwi na jego słowa i napuszyłem policzki, kiedy się ode mnie odsunął. Mam teraz iść spać? W takim stanie? On sobie musi żartować, nie widzę innej możliwości. Przecież nie mógł tak po prostu mnie kusić, a potem pójść sobie spać. To byłoby bardzo paskudne posunięcie z jego strony, a przecież jest aniołem, i nie może robić takich złych rzeczy.
Cóż, chyba najwyraźniej może. Chłopak uśmiechnął się do mnie niewinnie i złożył na czubku mojego nosa delikatny całus, a następnie ułożył głowę na mojej klatce piersiowej i zamknął oczy. Nie powiem, jego zachowanie bardzo mnie zaskoczyło.
- Ej – burknąłem, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. W dodatku powiedziałem to dosyć głośno, niespecjalnie przejmując się śpiącym nieopodal chłopcem.
Przynajmniej uzyskałem pożądany efekt. Chłopak podniósł głowę i od razu położył mi palec na ustach, skutecznie mnie uciszając. Był wyraźnie rozbawiony moim zachowaniem, co za okrutnik. Specjalnie się ze mną drażnił i jeszcze go to bawi.
- Ciszej, Yuki śpi – wyszeptał, posyłając mi najsłodszy i najniewinniejszy uśmiech, na jaki było go stać.
- Nie możesz mnie tak zostawić – wymamrotałem z nieukrywaną pretensją w głosie, wsuwając dłonie pod jego koszulę. Poczułem, jak chłodne ciało chłopaka zaczyna drżeć pod wpływem mojego dotyku i już wiedziałem, że niedługo dostanę to, czego tak pragnę.
- Czyżby? – szepnął złośliwie, lekko podgryzając moją dolną wargę.
Jak na komendę odsunąłem swoje dłonie od jego ciała, uśmiechając się do niego zadziornie. Już dawno temu zauważyłem, że mój dotyk działał na niego w dokładnie ten sam sposób, co jego na mnie. Więc skoro on gra nieczysto, ja także mogłem. Chłopak parsknął cichym śmiechem, ale czułem jak jego ciało drżało w oczekiwaniu. Skoro ja nie mogłem wytrzymać, on także długo nie pociągnie.
- Dobrze, wygrałeś – powiedział w końcu, wywracając oczami.
Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Oczywiście, że wygrałem, ja zawsze wygrywam. Tą myśl zatrzymałem jednak dla siebie podejrzewając, że mój anioł mógłby się troszeczkę z tym nie zgadzać. Nie chcąc tracić ani chwili więcej, złączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku, po prostu ciesząc się jego bliskością.

***

Otworzyłem oczy i byłem zaskoczony, kiedy okazało się, że obudziłem się jako pierwszy. Zawsze to ja byłem tym śpiochem i wstawałem jako ostatni, a tu proszę bardzo – wczesny ranek, a ja już otworzyłem oczy. Uśmiechnąłem się na widok spokojnie śpiącego Mikleo, który najwidoczniej zrobił sobie ze mnie łóżko. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, najważniejsze, aby było mu wygodnie i mógł spokojnie wypocząć.
Zacząłem bawić się jego włosami, czasem wyjmując z jego kosmyków zapomniane i zwiędłe kwiaty lawendy. Trochę żałowałem, że nie miałem ze sobą żadnej zapasowej gumki. Może i wyglądał wspaniale w rozpuszczonych włosów, ale widziałem, jak chłopak się z nimi męczy. Znałem podobne uczucie, w końcu jeszcze niedawno grzywka wpadała mi ciągle do oczu i przeszkadzała w codziennych czynnościach, ale to nie to samo.
Nagle poczułem, jak szczeniak liże mnie po policzku. Odwróciłem głowę w ich kierunku i wyciągnąłem jedną rękę w stronę psa, zaczynając drapać go za uchem. Nie tylko on się obudził, Yuki także. Chłopiec intensywnie się we mnie wpatrywał, a w jego spojrzeniu wyczuwałem niemą prośbę. Przyłożyłem palec do ust dając mu tym samym znać, aby był cicho, w końcu Mikleo musiał odpocząć. Nie wiedziałem, o której chłopak poszedł spać. Kiedy ja zasypiałem, mój anioł uparcie trzymał wartę twierdząc, że ktoś musi nas pilnować.
Chłopiec jednak po dłuższym czasie zaczął się bardzo niecierpliwić, więc zadecydowałem, że pora obudzić mojego anioła ze snu – jeżeli ja tego nie zrobię, chłopczyk sam go obudzi i to w mniej przyjemny sposób. Odgarnąłem grzywkę chłopaka i pocałowałem lekko go w czoło.
- Jeszcze pięć minut – wymamrotał anioł, mocniej wtulając się w moje ciało. Uśmiechnąłem się na ten gest, widok był rozczulający.
- Obiecałeś nam coś wczoraj – wyszeptałem, zaczynając go gładzić po policzku. – Yuki już wstał i jest bardzo niecierpliwy – dodałem, chcąc go zachęcić do szybszego wstania. Jak dla mnie Mikleo mógł jeszcze trochę pospać, ale chłopczykowi niespecjalnie się to podobało. Nadal pamiętałem wczorajszą pobudkę, którą zafundował mi chłopiec i do najprzyjemniejszych nie należała. Chciałem po prostu oszczędzić „cierpienia” mojemu aniołowi.

<Mikleo? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz