niedziela, 28 czerwca 2020

Od Mikleo CD Soreya

Wyjątkowo dzisiaj miałem ochotę coś zjeść, zazwyczaj uciekałem lub unikałem jedzenia na różny sposób, tym razem jednak było zupełnie inaczej, sam chętnie zaciągnąłem przyjaciela do jadalni, jedząc oczywiście tylko to, co było mi znane i lubiane, nie znosiłem próbować nowych rzeczy, chyba że koniecznie byłem do tego zmuszany, sam z siebie jednakże nie byłem tak chętny, jakbym mógł.
Po przednim nakarmieniu kota mogliśmy i my zasiąść do stołu jedząc pyszne śniadanie, przyniesione przez służbę mając chwilę spokoju. Podejrzewając, że i za chwilę zbierze się tu cała reszta serafinów, a kto wie może i sama księżniczka.
- Już wystarczy - Lekko kręcąc nosem, odwróciłem głowę, to fakt byłem głodny i fakt sam chciałem jeść, ale z umiarem nie będę przesadzał to i tak w żadnym wypadku niczego u mnie nie zmieni. Nie jestem dzieckiem, wiem ile jeść.
- Wyglądasz marnie zjedź jeszcze - Sorey uśmiechnął się cwanie, próbując mimo wszystko wepchać we mnie trochę więcej jedzenia.
- Nie - Odsunąłem go od siebie, doskonale wiedząc, o co mu chodzi, ostatnimi czasy bardzo go kontrolowałem, sprawdzając, czy na pewno zjadł, teraz panicz raczy mi pokazać jak to irytujące, choć w inny sposób.
- Przyjemne co? - Całując mnie w policzek, zaprzestał swoich działań, nie przestając się uśmiechać dumny z siebie. Ja mu dam będzie miał taki trening, że przez tydzień mu się wszystkiego odechce. 
Już chciałem mu coś nawet powiedzieć jednak wchodzące serafiny i mały szczeniak wszystko zepsuły, westchnąłem cicho zirytowany, ale co mogłem zrobić, mieli prawo tu być i korzystać ze wszystkich pyszności, które oferowała księżniczka. Oczywiście jak zawsze Edna i Zaveid głupio nam docinali, kociak i psiak jak zawsze nie potrafiły się dogadać i tylko Lailah w tym wszystkim zachowywała się normalnie, nie licząc małego Yuki'ego, który skupił się na jedzeniu, mając nas totalnie gdzieś.
- To my już pójdziemy - Stwierdziłem, wstając od stołu, razem z moim przyjacielem chcąc już odejść od stołu.
- Tylko wiecie trening to nie zabawa - Serafin powietrza ewidentnie coś nam insynuuje, czym lekko mnie ruszył, czy on naprawdę musi być taki głupi?
- A co zazdrościsz? - Odwróciłem się w jego stronę, pierwszy raz w życiu mając już dość tych głupich docinków z ich strony. Mężczyzna bronił się. Tłumacząc, że nie chociaż ja doskonale wiedziałem, że jednak tak. Może nigdy nie chciałby spać z mężczyzną, ale z kobietą już tak i nie ukryje tego, bez względu na to, jak bardzo by chciał. Prychnąłem, jedynie cicho zauważając jego zakłopotanie, głupek ze mną nie wygra, nawet jeśli bardzo by chciał, prędzej czy później i tak bym mu się odwinął.
- Nie spodziewałem się tego po tobie - Sorey ewidentnie zaskoczony jednocześnie zadowolony patrzył na mnie, nie spodziewając się jakiego zachowania z mojej strony. No cóż, czasem i mnie się zdarza powiedzieć to, co na język ślina przyniesie.
- Jeszcze wielu rzeczy się po mnie możesz nie spodziewać - Powiedziałem to bardzo poważnie, a jednocześnie tajemniczo, czym lekko może nawet zaskoczony jednocześnie zaciekawiając mojego przyjaciela.
- Aż jestem ciekaw, co jeszcze kryjesz - Uśmiech Soreya pojawił się na twarzy, nie znikając przez długi, długi czas, przynajmniej dopóki nie wyszliśmy na dwór, gdzie było naprawdę nieprzyjemnie. No cóż, pasterz musi być gotowy na wszystko.
- Skup się, nie będzie taryfy ulgowej - Mogłem z nim robić wszystko, mógł mi mówić wszystko, jednak na treningu to ja mam władze, a on musi się dostosować, jeden jedyny czas, gdy nie on dominuje nade mną.
Trening był dość męczący, pogoda nie sprzyjała, a nadchodząca burza wszystko nam utrudniała, mimo to nie mogłem mu odpuścić. Trening to trening później rozgrzeje się ciepłą herbatą.Czy innym ciepłym napojem.
Męczyłem go kilka dobrych godzin, nie dając mu chwili wytchnienia, jego przeciwnik nie da mu szans dlatego i teraz nie mógł sobie pobłażać, nawet jeśli bardzo chciał. Zlitowałem się nad nim, dopiero gdy zerwał się ostry wiatr, wraz z burzą wolałem nie ryzykować, pozwalając zmarzniętemu i może nawet zmęczonemu chłopakowi wrócić do zamku. Gdzie było zdecydowanie przyjemniej.
- Dziś naprawdę się spisałeś zasłużyłeś na nagrodę - Stwierdziłem, gdy weszliśmy do pokoju, biorąc ręcznik do rąk, sadzając go na łóżku, aby wytrzeć jego włosy, mógłbym zrobić to szybciej, używając swoich mocy to prawda, kto jednak powiedział, że zrobić to muszę. Proszę, nie słyszałem, z resztą to dużo zabawniejsze zajęcie. -  To, co chcesz coś ciepłego na rozgrzanie? - Dodałem, po chwili w końcu obiecałem mu nagrodę, coś do picia chyba na razie wystarczy, w końcu jest zmęczony i może nawet głodny, pewnie zaraz sam powie, czego chce. Pozostaje tylko czekać.

<Sorey? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz