Zerkając na męża, trzymającego na rękach naszego synka kiwając łagodnie głową, skoro nasz mały chłopiec chce nam pomagać ja nie widzę nic przeciwko, aby tu był i nam pomagał, z tego, co widzę i Sorey będzie chciał mi pomagać. Nie mając w sumie nic przeciwko, dałem mu ziemniaki, aby obierał je waz ze mną, mając w planach przygotować placki ziemniaczane, uśmiechając się pod nosem, widząc to niezadowolenie wymalowane na twarzy męża, który nie przepadał za obieraniem ziemniaków, no cóż, chce mi pomagać, to musi się poświęcić. No, chyba że woli zajmować się naszym synem, w takim wypadu może zajmować się naszym synkiem, a ja obiorę ziemniaki i upiekę placki ziemniaczane dla mnie to przecież żaden problem.
- Wiesz, że nie musisz tego robić prawda? Ja sobie obiorę te ziemniaki - Wypowiedziałem to zdanie, patrząc na męża, który mimo lekkiego skrzywienia swoich warg obierał ziemniaki, uparcie trzymając się przy swoim, on przecież nie może pozwolić na to, abym ja sam obierał ziemniaki lub przygotowywał obiad, gdy on jest w domu. Dlaczego? Sam nie wiem, po prostu taki już jest, a on nigdy się nie zmieni, co mi akurat powinno odpowiadać, nie każdy mężczyzna pomaga w domu, a ja mam szczęście, że mój mąż tak chętnie pomaga mi w obowiązkach domowych i opiece nad dziećmi..
- Nie zostawię cię samego z obiadem, gdy i tak nie mam co robić - Stwierdził, a ja już wiedziałem, że mimo niechęci do obierania ziemniaków i tak będzie mi pomagał, a jakakolwiek próba kończyła się fiaskiem..
Kręcąc z rozbawieniem głową, nie skomentowałem już nic, skupiając się na wykonywanej przeze mnie pracy.
Skoro tak stawiasz sprawę, ja nie będę się z nim kłócić, on robi swoje, ja robie swoje i wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
Wspólnymi siłami przygotowaliśmy obiad, pilnując Merlina, który podkradał placki i nie byłoby w tym nic złego gdyby nie jeden mały fakt, placki były gorące, a nasz synek nie zwracając na to uwagi, od razu chciał zabrać gorące placki, nie myśląc o konsekwencji takiej jak poparzenie przez gorąco rączek lub buzi.
Merlin bardzo niepocieszony z powodu zakazu zabrania przez chłopca placka, zaczął głośno okazywać swoje niezadowolenie, zaczynając głośno płakać, kładąc się na ziemi, mając nadzieję, że sztuczka ta zadziała czy to na mnie, czy na jego tatusia, który tak jak i ja nie reagowało na zachowanie chłopca, który w końcu przestał płakać, siedząc na ziemi, pociągając przy tym swoim noskiem.
Z powodu tego, że chłopiec się uspokoił, podałem mu na talerzu jednego placka, który był chłodniejszy, a co za tym idzie bardziej zdatny do jedzenia przez dziecko.
Chłopiec zadowolony usiadł przy stole, zabierając się za jedzenie co i my mogliśmy uczynić, pozostawiając część gotowych placków dla córeczki, która właśnie odpoczywała w swoim pokoju.
Reszta dnia upłynęła nam bardzo spokojnie, Merlin po zjedzeniu pobawił się troszeczkę, podokazywał, ale w końcu poszedł spać. Misaki również zbyt długo nie siedziała, po drzemce, zjadła obiad, odrobiła lekcje z tatą, pouczyła się, wykąpała i poszła spać, dzieci w końcu spały a my mogliśmy odpocząć po całym dniu z dziećmi.
- Idziemy zażyć kąpieli i spać? - Słysząc słowa męża, odwróciłem głowę w jego stronę, kiwając łagodnie głową.
- Jeżeli tylko tego chcesz - Zgodziłem się, co prawda spać jeszcze mi się nie chciało, jednak dla męża byłem w stanie położyć się przy jego boku i leżeć, dopóki zmęczenie nie przejmie nade mną kontroli.
<Pasterzyku. C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz