Słysząc pytanie mojego męża, uniosłem jedną brew ku górze, nic nie rozumiejąc, dlaczego on mnie o to pyta? Przecież ja czuję się bardzo dobrze, może jestem troszeczkę zamyślony i nie do końca obecny, ale to nic takiego. A tak właściwie zamyślony I nieobecny to chyba to samo, najwidoczniej nawet z tym sobie nie radzę.
- Kotku, ale ja nie czuje się źle, przecież wszystko zemną w porządku - Wyznałem, nadal nie rozumiejąc, skąd u niego wzięło się to pytanie. Czy ze mną jest coś nie tak? Może to skutki nadchodzącej pełni, która zawsze powoduje, że szaleje.
- Owieczko jesteś nieobecny czy coś zrobiłem nie tak? - Słysząc jego pytanie, uśmiechnąłem się do niego delikatnie, stając na palcach, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Nie skarbie, wszystko zrobiłeś, najlepiej jak tylko się da - Wyznałem, słodko się do niego uśmiechając.
Mój mąż, słysząc moją odpowiedź, zmartwił się jeszcze bardziej, kładąc dłonie na moich policzkach.
- Jesteś rozpalony, nie jesteś chory? Idź, się połóż, tak będzie dla ciebie najlepiej - A on znów swoje, a ja nie chcę wyjść na dwór, ja naprawdę nie odczuwam ochoty ani potrzeby, aby pójść, się położyć, ja naprawdę chce wyjść na dwór na spacer z mężem..
- Ale ja chce iść na spacer - Wybuczałem niezadowolony zachowując się jak małe dziecko, które nie dostało prezentu, który miał otrzymać od swojego taty.
- Pójdziemy wieczorem razem, a na razie idź, się połóż i odpocznij - Poprosił, całując mnie w czoło, głaszcząc po moim policzku.
- Dobrze, pójdę, ale chce wyjść później na spacer - Ostrzegłem, naprawdę chcąc iść na spacer i chociażby się paliło i walił, ja wyjdę na ten spacer.
- Dobrze, obiecuję ci, że pójdziemy, a teraz zmykaj - Po jego odpowiedzi kiwnąłem głową, robiąc to, o co prosił mnie mój mąż, kierując swoje kroki grzecznie w stronę sypialni, gdzie położyłem się na łóżku, zasypiając szybciej, niż podejrzewałem, odlatując od razu po bliższym kontakcie z poduszką, najwidoczniej bardziej zmęczony niż mogłem się tego spodziewać.
Oczy otworzyły mi się kilka godzin później, moje ciało nadal było rozpalone, ale ja nie czułem się źle, wręcz przeciwnie czułem się bardzo dobrze, odczuwając potrzebne pragnienie, które moje ciało chciało zaspokoić.
- O Miki już się obudziłeś, jak się czujesz? - Zapytał, podchodząc bliżej mnie, kładąc dłonie na moich policzkach. - Jesteś strasznie rozpalony - Zauważył, głaszcząc mnie po gorącym policzku swoją chłodną dłonią, do której musiałem się przytulić, mrucząc cicho pod nosem jak mały kotek.
- Nie jestem rozpalony, jestem napalony - Wyszeptałem, nie ukrywając tego, na co miałem już ochotę od bardzo długiego czasu.
- Czy dziś jest pełnia? - Dopytał, ewidentnie rozbawiony moim zachowaniem.
- Nie skarbie, dziś pełni nie ma, będzie za dwa dni, ale już dziś chce, abyś dał mi trochę przyjemności - Wyznałem, uśmiechając się do męża zadziornie.
Na moje słowa dostrzegłem zaskoczenie na jego twarzy, obym tylko i tym razem nie został spławiony, co jak co ale dziś naprawdę potrzebuje uwagi, a moje ciało krzyczy z pragnienia dłoni ukochanego faceta, za którym poszedłbym nawet w ogień.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz