piątek, 24 lutego 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Od razu zauważyłem, że Mikleo brzmiał na takiego trochę wyprutego z życia. To dlatego, że wstał za wcześnie i się nie wyspał? A przecież mu mówiłem, że ma iść spać i że sobie doskonale poradzę. To jedzenie było niepotrzebne, czułem, że byłem trochę zmuszony do jedzenia, by praca mojego aniołka się nie zmarnowała. Chyba to nie było do końca zdrowe, no ale nie chciałem, by Mikiemu było przykro. Muszę z nim wkrótce porozmawiać o robieniu tego jedzenia do pracy, bo pomimo tego, że było to kochane i przeurocze z jego strony, to też było to całkowicie niepotrzebne. Śniadanie rano już mi wystarczy, by dotrwać do tego obiadu. 
A może to nie zmęczenie, a dzieci jakoś mu dały w kość? Właśnie, gdzie są dzieci? Bardzo cicho było tu na dole, co raczej za częste nie było. No i też gdzie był Merlin, który zawsze kleił się do mamy? Chyba, że spał, a w sumie to było bardzo możliwe. Zawsze ucinał sobie poobiednią drzemkę, a jestem całkiem pewien, że wszyscy poza mną już obiad jedli. To nawet lepiej, nie chciałbym, by wszyscy na mnie czekali, nie ma na co czekać. 
- Bardzo dobrze, poza tym, że mam nowego partnera. Na razie wydaje się być w miarę ogarnięty, no ale chyba za wcześnie na takie stwierdzenia – przyznałem, delikatnie go do siebie przytulając, gdyż strasznie się za nim stęskniłem. Niby to tylko godzin, ale dla mnie to było już bardzo dużo. W końcu się do tego przyzwyczaję, bo w końcu robię to dla niego i dzieci, no ale jednak trochę ten brak Mikiego obok boli. – Gdzie są dzieci? 
- W swoich pokojach, miały pomyśleć nad swoim zachowaniem – wyjaśnił, pozwalając mi się jeszcze trochę do niego poprzytulać. – Chodź, odgrzeję ci obiad, na pewno jesteś głodny – dodał po chwili, odsuwając się i idąc w stronę kuchni, mocno mnie zaskakując wcześniejszymi słowami. 
- Co miały sobie przemyśleć? – zapytałem, chcąc się dowiedzieć co się stało pod moją nieobecność. 
- Merlin był trochę nerwowy, kiedy odbieraliśmy Misaki ze szkoły, i zaczął robić małe sceny, co Misaki strasznie zdenerwowało i po powrocie do domu troszkę się pokłócili – na jego wyjaśnienie westchnąłem cicho. Yuki i Misaki się jakoś nie kłócili bardzo, a przynajmniej ja żadnej sytuacji takiej nie kojarzyłem, no ale Misaki i Merlin to co chwila o coś musieli posprzeczać, czasem mniej, czasem bardziej, no ale te kłótnie cały czas są. 
- Później z nimi porozmawiam – powiedziałem, siadając przy stole pozwalając mu na spokojnie odgrzać to, co tam miał do odgrzania. Tu mu w niczym nie pomogę, ale pozmywać to już po sobie pozmywam, aż tak mu przemęczać się nie pozwolę. – Wyglądasz na padniętego. Co ty na to, żebyś się zdrzemnął, a ja się trochę zajmę domem? 
- O nie, nie, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz – odpowiedział, czego nie rozumiałem. Przecież nie byłem aż tak zmęczony, jutro, jak poczuję zakwasy przez dzisiejsze ćwiczenia pewnie będę troszkę nieswój, no ale dzisiaj jeszcze wszystko było dobrze, co zamierzałem wykorzystać. 
- Owieczko, nic się nie stanie, jak na chwilę się zdrzemniesz. Ja się spokojnie wszystkim zajmę, a kiedy już wstaniesz, będziesz czuł się lepiej. A wieczorem może ci masaż zrobię, co ty na to? – dalej próbowałem go przekonać do swojego pomysłu podejrzewając, że jest on całkiem dobry. Widziałem, że był taki troszkę zmęczony i przygaszony, więc nie miało sensu, by dalej się tu ze mną męczył...

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz