Zastanowiłem się chwilę, co można by było zrobić z dziećmi, nie znajdując innego wyjścia jak tylko zaprowadzić je do babci, tam będą miały wszystko, co im będzie potrzebne, wraz z towarzystwem babci, z którą bardzo lubią spędzać czas.
- Zaprowadzimy dzieci do babci, co ty na to maluchu? - Na moje pytanie Merlin kiwnął energicznie głową, ciesząc się na wspomnienie o babci.
- Musisz najpierw zapytać czy będzie miała czas na opiekę nad dziećmi lub chociażby jednym z dzieci - Sorey odezwał się, przerywając tymi słowami radość naszego synka, który od razu posmutniał. Myśląc, że babcia nie będzie chciała wziąć go do siebie.
- O to się nie martw, porozmawiam z nią - Zapewniłem męża, który od razu się skrzywił, ciekawe co takiego mu się nie podobało, przecież nie powiedziałem niczego złego prawda? - Co to za mina? - Dopytałem, chcąc wiedzieć, co miała ona oznaczać i dlaczego w ogóle się pojawiła.
- Nie pójdziesz do swojej mamy - Odparł, czym przyznam, zaskoczył mnie, że co proszę? Niby czemu nie mogę iść do własnej mamy? Co tym razem mu nie odpowiada.
- Dlaczego? To moja mama - Burknąłem niezadowolony, chcąc zrozumieć, co siedzi mu w głowie i skąd wziął się ten śmieszny zakaz.
- Ostatnim razem zaatakował cię helion, nie pozwolę, aby to się znów powtórzyło - Wyjaśnił, a ja westchnąłem ciężko po wysłuchaniu jego słów. No tak, teraz już za każdym razem będzie mi o tym przypominał, martwiąc się o mnie bardziej niż o siebie samego.
- W porządku, w takim razie pójdziemy razem, samego również cię nie puszcze - Wyznałem, na co mój mąż nie mógł się nie zgodzić, musieliśmy pójść na kompromis, bo inaczej żadne z nas nie odpuścić i to wie każde z nas.
- A co zrobimy z dziećmi w tym czasie? Chcesz, je ciągnąc ze sobą do babci? - Zapytał, czym wprawił mnie w zakłopotanie, o tym to ja nie pomyślałem, zabierać dzieciaki ze sobą to nie taki zły pomysł tylko czy nie będzie im za zimno? W końcu na dworze wciąż jest chłodno, z drugiej strony to może być dla nich całkiem przyjemna wyprawa do babci, tylko czy będą w stanie tego samego dnie wrócić? Tego już nie byłem pewien, a Miaski nie może opuszczać zajęć, kiedy tylko jej się podoba, nie po to w końcu chodzi do szkoły, aby je opuszczać z błahych powodów.
- Dobrze, masz rację, lepiej będzie, jak zostaną w domu ze mną, a ty pójdziesz sam, no, chyba że Lailah zgodzi się zostać z naszymi dziećmi na cały dzień, to w taki wypadku pójdziemy razem do mojej mamy - Wyznałem, mimo wszystko nie do końca chcąc puścić go samego, zdecydowanie wolałbym, abyśmy poszli tam razem, tak będzie po prostu bezpieczniej i chyba oboje zdajemy sobie z tego sprawę.
Sorey nie do końca był z tego pomysłu zadowolony, jednak mimo to zgodził się, a ja nie ukrywałem zadowolenia z jego zgodny, mimo wszystko starając się go słychać, na tyle na ile słychać potrafiłem, składając na jego ustach delikatny pocałunek.
- Kocham cię - Powiedziałem zadowolony, patrząc w jego oczy z ciepłym uśmiechem na twarzy.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz