Podczas kiedy Mikleo mógł sobie spokojnie porozmawiać z Lailah, ja musiałem poświęcić trochę atencji naszym dzieciom, a tak konkretnie to mojej małej księżniczce, ponieważ koniecznie chciała mi opowiedzieć o całym dniu, i bym jeszcze sprawdził jej pracę domową, i jeszcze miała kilka pytań odnośnie tego weekendu... no jednym słowem, trochę do roboty miałem, a muszę przyznać, że troszkę ta walka z helionem mnie zmęczyła. Zdecydowanie już nie te lata... trochę to przerażające, jak bardzo oczyszczenie takiego nieco silniejszego heliona wpływa na moje samopoczucie. Kiedyś nie miało to na mnie aż takiego wpływu. Dopiero po pokonaniu Hedalfa, o ile właśnie tak się nazywał, bo pewien nie byłem, zauważyłem, że każde następne oczyszczenie heliona jest tak troszkę męczące, ale tak źle jak dzisiaj jeszcze chyba nie było.
- Więc będę mogła pójść do cioci Alishy z wami? – spytała podekscytowana, kiedy siedzieliśmy w salonie i podczas sprawdzania jej pracy domowej prowadziliśmy bardzo luźną rozmowę.
- Jeżeli będziesz chciała, tak. Ale to będzie długi bal i wydaje mi się, że nie będzie tam żadnych dzieci, więc możesz się troszkę wynudzić – ostrzegłem ją, starając się skupić jednocześnie na Misaki oraz na czytanych przeze mnie zdaniach. Ciężko jest tak skupiać się na dwóch rzeczach jednocześnie.
- Mhm – mruknęła, ewidentnie niepocieszona.
- Jestem pewien, że ciocia w przyszłości zorganizuje jeszcze nie jeden bal, więc nie musisz się przejmować, jeżeli na ten nie pójdziesz – powiedziałem, uśmiechając się do niej łagodnie.
- A mogę się jeszcze zastanowić?
- Oczywiście, księżniczko, tylko nie dawaj nam znać w ostatni momencie, bo też niektóre rzeczy trzeba zaplanować. Zadania zrobione bardzo dobrze, więc co, gorąca czekolada, umyć się i spać? – zasugerowałem, oddając jej zeszyty. Dziewczynka pokiwała radośnie głową i skierowaliśmy się do kuchni, gdzie znajdowało się całe towarzystwo. Mikleo trzymał w swoich ramionach Merlina, który już zdążył zasnąć. – Zaniosę go do łóżka – zaproponowałem, nastawiając wodę na czekoladę dla mojej księżniczki oraz dla męża. Znaczy, nic mi nie mówił o tym, że chce gorącą czekoladę, ale i tak mu zrobię, bo wiem, że ją lubi.
- Dziękuję – powiedział z ulgą, podając mi padniętego synka. Nie dziwiłem się mu, nasz syn troszkę ważył, a pewnie troszkę go na tych rękach trzymał.
- Będę się już zbierać, na pewno podróży jesteście zmęczeni – powiedziała Lailah, wstając z krzesła.
- Daj spokój, jeżeli dzieciaki nie zalazły ci za skórę, to możesz jeszcze z nami posiedzieć – odezwałem się cicho, poprawiając padniętego Merlina.
- Ja byłam bardzo grzeczna – odezwała się Misaki, ewidentnie oburzona moimi słowami.
- Oboje byli dzisiaj jak dwa małe aniołki. Ale i tak muszę już iść i zobaczyć, czy z naszym księciem jest w porządku, Alisha jest trochę przewrażliwiona na jego punkcie – wyjaśniła nam, czochrając włoski Misaki.
- Pozdrów ją od nas. I jak będziesz miała chwilę, zawsze możesz do nas zajrzeć – powiedziałem, uśmiechając się do niej delikatnie.
Po niecałej godzinie dzieci były w łóżkach, a my mieliśmy troszkę czasu dla siebie. I tak pewnie za bardzo z niego nie skorzystamy, bo nie wiem, jak Miki, ale ja już troszkę miałem dosyć na dzisiaj. A jeszcze jutro musiałem wstać tak samo wcześnie jak dzisiaj, bo musiałem odprowadzić Misaki do szkoły. Nie za bardzo miałem ochotę na to wczesne wstawanie, bo w końcu kto lubi wcześnie wstawać, no ale taki już obowiązek rodzica.
- Przygotowałem ci już gorącą kąpiel – powiedziałem do męża, który właśnie kończył sprzątanie kuchni.
- Nam, kochanie. Nie wyobrażam sobie gorącej kąpieli bez ciebie – poprawił mnie, odwracając się w moją stronę.
- Gwarantuję ci, że ja tak bardzo do relaksu nie jestem ci potrzebny – wyjaśniłem, kładąc dłonie na jego biodrach i przyciągając go bliżej siebie. – Aczkolwiek, jeżeli mnie zaprosisz, raczej nie odmówię – dodałem, uśmiechając się zadziornie do mojej Owieczki. Nie chciałem pokazywać mu, że byłe zmęczony, bo pewnie zaraz by mnie wysłał do łóżka, a jeszcze trzeba było chyba kilkoma rzeczami się zająć. Nie chciałem zostawiać wszystkiego na głowie Mikleo, już i tak posprzątał kuchnię, czego oczywiście robić nie miał i kto wie, czy nie zrobił czegoś więcej, kiedy ja kładłem Misaki spać i przygotowywałem mu kąpiel...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz