Westchnąłem cicho, mimo wszystko odpuszczając mężowi, który miał rację, dzięki pracy nasze dzieci będą miały pewną i spokojną przyszłość, której my w ich wieku nie mieliśmy.
- Ja mam nadzieję, nie wyobrażam sobie, aby Merlin nie miał w swoje urodziny, którego z rodziców.
- Wydaje mi się, że nasz syn, akurat mną, by się nie przejmować, gdyby przypadkiem mnie tu zabrakło na jego urodzinach - Stwierdził, oczywiście jak zawsze myśląc w bardzo pesymistyczny sposób, zapominając o tym, że nasz syn kocha go tak mocno, jak mocno kocha go Misaki, tylko on w porównaniu do niej nie okazuje tego w tak uczuciowy sposób. Taki już jest i tego raczej nie jestem w stanie w nim zmienić.
- Nie opowiadaj takich bzdur, jesteś jego tatą i na pewno byłoby mu przykro, gdyby jego taty zabrakło w dniu jego urodzin - Starałem się go pocieszyć, nie chcąc, aby myślał w tak negatywny sposób, sam przecież mówił mi, że to nic dobrego dla tego nie rozumiem, czemu sam ma tyle negatywnych myśli w głowie.
- Nie opowiadam, ja po prostu wiem, jaki jest nasz syn - Na dźwięk tych słów westchnąłem cicho, nawet tego nie komentując. Sorey już tak po prostu ma, on jak już coś sobie wpoi, ciężko jest go od tego oderwać, wskazując inne możliwości patrzenia na ten świat. On niestety uparcie trzyma się przy swojej racji, a kłótnia z nim nie ma sensu, mam jednak nadzieję, że kiedy zmieni zdanie na ten temat i dojrzy to, co ja dojrzałem już dawno. Merlin bardzo go kocha, tylko okazuje to na swój dziwny sposób.
Nie drążąc już dłużej tematu, znaleźliśmy się nad jeziorem, gdzie ja wraz z córką skorzystaliśmy z dobroci wody, świetnie się w niej bawiąc, ucząc się nowych sztuczek, to znaczy ja uczyłem ją nowych sztuczek, samemu przypominając sobie dawne czasy, gdy to ja uczyłem się panowania nad wodą, w całej tej zabawie znajdowała się nauka, a to łączyło przyjemne z pożytecznym, dzięki czemu nasza córeczka siąkła wiedzę, do niczego nie zmuszając się, a to ważne w tak młodym wieku, aby się nie zniechęcić, próbując wszystkiego, w swoim tępię.
Zmęczona dziewczynka mająca już dość zabawy wyszła z wody co i uczyniłem, również ja osuszając naszą dwójkę z wody.
- Zadowoleni? - Zapytał od razu mój mąż, uśmiechając się do nas ciepło.
- Bardzo, widziałeś tato, co robiłam z wodą? - Rozanielona dziewczynka od razu chciała całą uwagę skupić na sobą. Nasza mała gwiazda, atencyjna jak jej tatuś w młodym wieku. W tej chwili jest tylko zazdrosny, o bóg sam czasem wie co lub kogo.
Nie chcąc przeszkadzać jej w rozmowie z tatusiem, wziąłem na ręce naszego małego synka, na którego ktoś musiał zwrócić uwagę, a że mój mąż był zajęty, to ja musiałem poświęcić uwagę drugiemu dziecku.
- Wracajmy już - Odezwałem się szybko, przerywając im rozmowę, idąc w stronę domu, mając już dość zabawy na dworze, dla tego tak chętnie wróciłem do domu, pomagając rozebrać się naszemu synkowi, który od razu pobiegł do salonu się bawić. Misaki w tym czasie poinformowała nas o pójściu do swojego pokoju i ucięciu sobie krótkiej drzemki, która na pewno się jej przyda.
W tym czasie ja zabrałem się za robienie obiadu dla bliskich.
- Zerkniesz na Merlina proszę, nie jestem pewien czy na co głupiego nie wpadnie - Poprosiłem męża, zawsze czując niepokój, gdy syn nasz był zbyt cicho.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz