Nieskromnie muszę przyznać, że słowa i zachowanie mojego męża nieco mnie zaskoczyły. Rzadko słyszę, by mówił takie teksty, więc nie byłem do tego przyzwyczajony. No i też martwiła mnie temperatura jego ciała, która zdecydowanie nie powinna być aż tak wysoka. Gdyby był człowiekiem, zaproponowałbym mu zioła, przygotował chłodny kompres, czyli jak najprędzej starałbym mu się tę gorączkę zbić, no ale on jest aniołem i nieważne, jak bardzo są one podobne do ludzi, rządzą się one swoimi prawami. Chociaż i tak wydaje mi się, że w tym momencie zbicie tej wysokiej temperatury nie wydaje się być takie złe.
– A wydawało mi się, że chciałeś pójść na spacer – zacząłem ostrożnie, podczas kiedy Mikleo trochę tak bezceremonialnie władował się mi na kolana i zarzucił mi ręce na szyję. Nie byłem pewien, czy wolałem czuć na karku już doskonale znane mi chłodne dłonie, czy może te gorące, które zdecydowanie bardziej były przyjemne w dotyku, no ale powodowały u mnie niepokój, który czaił się z tyłu głowy. – Twoje ciało trochę by się ostudziło.
– Wiesz, co w tym momencie pomoże mi najbardziej? Twoje dłonie pod moją koszulą i usta na mojej szyi – wyszeptał, wiercąc się na moich kolanach, niby to się poprawiając, ale ja doskonale wiedziałem, jaki był jego prawdziwy zamiar. I w sumie, to mu się udało, z czego do końca zadowolony nie byłem. Nie powinienem w tym momencie myśleć o swojej przyjemności, podczas kiedy on mi tutaj zaraz zejdzie z powodu wysokiej gorączki.
– Nie znam się dobrze na aniołach, ale wydaje mi się, że tak wysoka temperatura u osobników twojego rodzaju nie jest dobrym objawem. Powinniśmy ją jak najszybciej zbić – dalej uparcie upierałem się przy swoim mimo, że było to bardzo trudne. Miki bardzo starał się, by odwieść moje myśli od jego teoretycznie złego stanu zdrowia.
– Może zróbmy tak. Weźmiesz mnie tak, jak lubisz najbardziej, bez żadnych zahamowań, a potem będziemy robić, co tam uważasz za słuszne – zaproponował, czym znowu mnie zaskoczył. Nie sądziłem, że ma aż tak wielką ochotę. Faktycznie, małą przerwę ostatnio mieliśmy, bo nie odczuwałem aż tak wielkiej potrzeby, by się kochać, ale nie sądziłem, że jemu będzie tego brakować aż tak bardzo.
– Dzieci śpią tuż obok – zauważyłem jeden bardzo kłopotliwy fakt. Doskonale wiedziałem, jak Miki potrafił być głośny, co w nim uwielbiałem, ale też jednocześnie było to niezbyt dobre, kiedy żyło się z dziećmi.
– Zadbam o to, by być cicho. Wiesz, strasznie bardzo szukasz wymówek – dodał szybko, kiedy otworzyłem usta, by znowu coś powiedzieć. – Może powinienem porozmawiać z Arthurem. On by się tak nie wahał.
Wspomnienie imienia tego typa spowodowało, że trochę się we mnie zagotowało. W życiu nie pozwolę mu się do niego zbliżyć, ten facet przynosi nam tylko kłopoty.
Mimo, że wcześniej się jeszcze wzbraniałem, to teraz bez wahania jednym płynnym ruchem przerzuciłem go na łóżko, zapominając w tym momencie o jakiejkolwiek delikatności. Tego chciał i to mu sam, na następny raz odechce się mu wspominania tego przeklętego typa.
Miki tym razem musiał sobie sam poradzić z byciem cicho, gdyż specjalnie nie zbliżałem się za często do jego ust, bo w końcu to on miał zadbać o to sam. Czasem zakrywał swoje usta własną dłonią, innym razem trochę za mocno wbijał zęby w moje ramię, ale kiedy już zbliżaliśmy się do końca musiał ukryć twarz w poduszce, co mi się tak do końca nie spodobało, bo wolałem doskonale widzieć jego twarz, no ale zabrać za bardzo też mu jej nie mogłem.
– Czy ty właśnie rozerwałeś poduszkę zębami? – zapytałem z zaskoczeniem zauważając biały puch na jego włosach, kiedy zmęczony po wszystkim leżał na łóżku. Zerknąłem na poduszkę, którą wcześniej używał do stłumienia jęków i faktycznie, była trochę naderwana. Miki to mnie chyba nigdy nie przestanie zaskakiwać.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz