czwartek, 23 lutego 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Nie do końca chciałem od niego takiej odpowiedzi. Bardzie zależało mi na jego szczęściu i chciałem się dowiedzieć, czego on chce, ponieważ jeżeli nie chce iść spać, mogłem znaleźć coś innego do roboty. Owszem, ja byłem już troszeczkę zmęczony i raczej położyłbym się do łóżka, no ale ja tu taki ważny nie jestem, a może raczej nie jestem tak ważny, jak mój najukochańszy Miki. Miałem wrażenie, że ostatnio troszkę go zaniedbałem, bo był taki trochę wyłączony z życia przez ten rytuał. To po pierwsze, a po drugie chciałem mu poświęcić jak najwięcej uwagi przed powrotem do pracy. Postaram się oczywiście, by ten powrót nie wpłynął jakoś szczególnie bardzo na moje życie rodzinne... 
- A czego ty chcesz? – zapytałem, chwytając jego dłonie, zaczynając powoli bawić się jego palcami. 
- Tego, czego ty – powiedział wymijająco, na co westchnąłem cicho. Oczywiście, nie mógłbym się po nim spodziewać czegokolwiek innego... – Więc możemy umyć się i iść spać. 
- Jeżeli nie jesteś zmęczony, to nie ma sensu, byśmy tak wcześnie szli spać – zauważyłem, nie chcąc go oczywiście to niczego przymuszać. 
- Coś mi się wydaje, że kąpiel taka szybka nie będzie, wiec do tego czasu stanę się bardziej zmęczony. Zresztą, muszę się bardzo porządnie wygrzać po dzisiejszej kąpieli w tym jakże lodowatym jeziorze – przypomniał mi, z czym nie mogłem się nie zgodzić. Co prawda, przez tyle godzin przebywania w ogrzewanym domu już zdążył się jako tako ogrzać, no ale to nie była ta ulubiona temperatura jego ciała, jak chodzi o wieczorne przytulanie się do snu. 
- Masz rację. Pójdę więc przygotować nam kąpiel, za kilka minut będzie gotowa i będziesz mógł przyjść – powiedziałem, i pocałowałem go w czoło. 
- Czemu to zawsze ty przygotowujesz nam kąpiel, a nie ja? – zapytał, a ja nie za bardzo miałem pojęcie, czemu się o to pytał. Przecież to jest naturalne, prawda?
- Ponieważ jestem twoim mężem i głową tej rodziny, więc muszę o ciebie dbać – powiedziałem, jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie, no bo dla mnie nawet była. 
- A ja już o ciebie nie? 
- Oczywiście, że nie, bo jestem dorosłym mężczyzną i poradzę sobie świetnie sam, dzięki czemu możesz całkowicie skupić się na sobie – wyjaśniłem mu z dumą, całując go w policzek. 
- No tak, jakże mógłbym o tym zapomnieć – ta leciutka nutka sarkazmu nie za bardzo mi się spodobała, ale zdecydowanie wolałem takie leciutkie podszczypywanie, niż gdyby tak brał wszystko do siebie. 
- Uważaj, bo ci sarkazm bokiem wyjdzie i będziesz miał problem ze zmieszczeniem się w te wszystkie piękne sukienki – burknąłem, udając tak odrobinkę obrażonego. Ale tylko udając, bo aż tak zły na niego za te słowa nie byłem. 
Minęło kilka dni, podczas których już zdążyłem udać się z powrotem do koszar, by potwierdzić swoją gotowość do pracy. Odpowiedź wraz z kilkoma informacjami na temat mojej pracy i możliwych tras otrzymałem już w piątek. Dowiedziałem się, jakie trasy będę miał to przejścia i jedna prowadziła obok naszego domu... niestety, moim partnerem w pracy będzie ktoś, kogo nie znam, co już niezbyt mi się podobało. Nie mogłem być z którymś z chłopaków...? Ich znałem i wiedziałem, że mogłem na nich polegać... no nic, może nie będzie tak źle. 
- Wstanę jutro i wyprawię cię do pracy – usłyszałem w niedzielę, kiedy to wieczorem przygotowywałem swój miecz na jutrzejszy dzień. 
- Nie musisz, przecież wrócę na obiad, lepiej się wyśpij zamiast się mną martwić – powiedziałem, uśmiechając się do niego łagodnie. Jak odprowadzam Misaki do szkoły, to nie podnosi się z łóżka, chyba, że Merlin się wcześniej budził, no ale to jest wyjątkowa sytuacja. A w przeciwnym razie nie ma co go męczyć, przez kilka godzin zostanie sam z naszym najmłodszym synem, więc musi zbierać siły...

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz