Tak jak podejrzewałem, alkohol troszkę uderzył do głowy mojemu aniołkowi mimo, że nie wypił wiele, raptem trzy, cztery lampki. No i trzeba było jeszcze wziąć pod uwagę to, że nie pozwoliłem mu za bardzo odpocząć, gdyż większość czasu spędziliśmy na parkiecie. Dzięki temu nikt niepożądany nie kręcił się wokół mojego męża, a nawet jeśli ktoś już taki się przypałętał, to ja byłem obok by odpowiednio zareagować.
- Skoro nie mamy dzieci na głowie, to grzechem byłoby nie skorzystać – powiedziałem, uśmiechając się delikatnie do niego mimo tego, że w sumie to bardziej byłem skłonny do snu, ale ta jego dłoń trochę pobudziła do tej pory spokojną część działa. I że jeszcze on teraz pyta się, czy chcę iść spać... – Ale najpierw chyba musimy zdjąć te wszystkie łańcuszki z twoich włosów. Wyglądałeś przepięknie w tym świetle – dodałem łagodnie, zaczynając powoli wyciągać te wszystkie ozdóbki z jego włosów.
Miki, chyba niezadowolony z tego, że to wszystko trwa tak długo, zaczął pomagać mi z moim strojem. Z mojej strony trwało to tak długo, ponieważ nie chciałem przypadkiem szarpnąć za jego kosmyki wiedząc, ze to nie jest najprzyjemniejsze uczucie. W końcu jednak udało mi się wszystko z niego zdjąć, więc Mikleo troszkę bardzo nachalnie pomógł pozbyć się spodni z moich nóg i popchnął mnie na łóżko, odrobinkę mnie tym wszystkim zaskakując. I że on chciał iść spać... byłem pewien, że w tym stanie by nie zasnął.
Z moich ust wydobyło się głośne westchnięcie, gdy jego usta znalazły się na moim przyjacielu. Moje dłonie od razu powędrowały ku jego włosom, które odgarnąłem z jego twarzy, odrobinkę ułatwiając mu tym trochę pracę. Jak ja uwielbiałem, kiedy to robił... każdy poprzedni raz był dla mnie perfekcyjny, a Miki i tak za każdym następnym razem udowadnia, że potrafi lepiej. Kiedy poczułem, że byłem bliski dojścia, zacisnąłem palce na jego włosach, dociskając tym samym jego głowę do swojego przyrodzenia, zmuszając go tym samym do połknięcia wszystkich moich soków. Nadal nie za bardzo potrafię zapanować nad tym odruchem, to było silniejsze ode mnie, ale Miki nie wydawał się mieć mi tego za złe.
Po tej pieszczocie mój mąż podniósł się z kolan, oblizując się jakby zjadł coś niesamowicie smacznego, i usiadł okrakiem na moich kolanach, popychając nie na poduszki, dzięki czemu znalazł się na górze. Nie spodobało mi się to za bardzo, on już podarował mi przyjemność, więc teraz moja kolej, bym zrobił coś dla niego, to po pierwsze. A po drugie, nie lubiłem, kiedy znajdował się na górze. Zdecydowanie bardziej wolałem, aby to on leżał na poduszkach, a ja mógłbym cały czas podziwiać jego cudownie zarumienioną twarz i drobne łezki w oczach, wywołane oczywiście przyjemnością. I właśnie z tego powodu jednym płynnym ruchem sprawiłem, że wszystko było tak, jak należy.
- Postaraj się nie być za głośno. Straż jest tuż za drzwiami – wyszeptałem mu do cha, delikatnie je podgryzając, czym wywołałem u niego drżenie ciała. Kiedy nie był widoczny, to raczej nie było problemem, ale teraz... cóż, wydaje mi się, że kilka osób mógłby swoimi krzykami rozkoszy obudzić.
Najpierw powoli zabrałem się za pieszczenie jego ciała, bardzo przeciągając każdą przyjemność, co wyjątkowo nie podobało się Mikleo, ale w tym momencie nie miał za wiele do powiedzenia i był zdany tylko na moją łaskę. Przez wino był tylko bardziej niecierpliwy, co działało na jego niekorzyść... W końcu jednak spełniłem jego prośby i doprowadziłem go do finiszu, już samemu nie mogąc wytrzymać.
– W pełni spełniony jesteś? – spytałem cicho, podając mu koszulę, którą mógłby na siebie założyć. Wcale bym się nie zdziwił, jakby rano weszła do nas służba ze śniadaniem, już tak kilka razy było, tylko Miki wtedy nie musiał się przejmować niczym i nikim poza mną.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz