czwartek, 9 lutego 2023

Od Soreya CD Mikleo

 Nie wiem, czy byłem bardziej zły na niego właśnie za to, że mnie nie obudził pomimo wiedzy, że zawsze to ja zajmowałem się wyprawką Misaki do szkoły, czy też może na siebie za to, że zaspałem, a nie powinienem. Byłem wczoraj trochę zmęczony, owszem, ale nie byłem aż tak zmęczony jak wtedy, kiedy Mikleo musiał się oszczędzać z powodu swojej rany, a wtedy byłem w znacznie gorszej kondycji. Więcej nie powinienem sobie na to pozwolić, w końcu niewiele w domu robię, to chociaż Misaki się czasem zajmę. 
- Jak chcesz wyjść z domu, to możesz zabrać Cosmo na spacer, jestem pewien, że się ucieszy. Albo możesz pójść na rynek... chociaż trochę bym się ciebie bał tam puścić, nie wiadomo, co ludzie mają w głowach – przyznałem, patrząc na niego z uwagą. Już kiedyś zgodziłem się na jego takie samodzielne wychodzenia z domu, ale nadal mi się one nie do końca podobały. W końcu ile to już razy ludzie chcieli mi go poderwać, albo skrzywdzić... No ale jak już się na coś zgodziłem, to tego słowa zamierzałem dotrzymać, mimo, że nie do końca mi się to podobało. 
- Dziękuję za pomysły, może później z nich skorzystam i pójdę na zakupy – powiedział, całkowicie niezrażony moim poważnym spojrzeniem. Z dnia na dzień odnosiłem coraz większe wrażenie, że staję się coraz to bardziej miękki i tym samym tracę autorytet w tym domu. W ten sposób już niedługo nikt nie będzie się liczył z moim zdaniem. 
- Tylko uważaj tam na siebie, a jakby coś się działo, daj mi znać – poprosiłem, cicho wzdychając, już postanawiając mu odpuścić tłumaczenie, dlaczego ważne było dla mnie odprowadzanie Misaki do szkoły wiedząc, że chyba i tak to do niego nie dotrze. On będzie uważał swoje, ja będę uważał swoje, więc któreś z nas musi odpuścić. 
- Oczywiście, że dam ci znać, chociaż co miałbyś z tym zrobić, to nie mam pojęcia – powiedział, nastawiając wodę na coś gorącego do picia. – Przygotować ci coś do jedzenia? – dopytał zakładając, że do tej pory niczego nie zjadłem. Oczywiście miał rację, bo śniadań od dłuższego czasu nie jadłem i jeść nie zamierzam, bo po jedzeniu byłem później strasznie śpiący. Nie wiem, czy to było do końca zdrowe, ale żyłem? Żyłem, więc nie ma co się bardziej nad tym zastanawiać. 
 - Nie, dziękuję, wypiję kawę i chyba zabiorę się za odświeżenie naszych ubrań na bal – powiedziałem, powolutku kończąc pić ten cudowny napój bogów. W sumie, wypiłbym jeszcze jedną kawę... ale Mikiemu to się na pewno nie spodoba, to wypiję ją później, jak już pójdzie na te zakupy. 
- Pomóc ci w czymś? – dopytał, jak zwykle za bardzo myśląc o tym, jak to mi pomóc. 
- Lepiej odpocznij, bo jak się Merlin obudzi, będzie chciał spędzić trochę czasu ze swoją kochaną mamusią – stwierdziłem, uśmiechając się delikatnie do niego. – Daj mi tylko znać, jak będziesz wychodził. 
Tak więc resztę poranka spędziłem w łazience, na czyszczeniu naszych wspaniałych strojów, które dawno temu podarowała nam Alisha. Pomyśleć, że tyle lat, a one dalej są w bardzo dobrym stanie. Też z drugiej strony, raczej o nie dbaliśmy, więc nie mają powodu, by jakoś źle wyglądały. Chociaż muszę przyznać, że w ramionach trochę już tak ciasno mi było, no ale jeszcze dało się przeżyć. Nie wiem, czy strój Mikiego był na niego dobry, ostatnio jak go zakładał, to mi się nie skarżył, no ale też od ostatniego czasu jego postura trochę się zmieniła...Później go zapytam, bo jeżeli coś jest z jego strojem nie tak, to trzeba będzie zainwestować w jakiś nowy.. kurde, mogłem pomyśleć o tym wcześniej, może udałoby mi się znaleźć jakiegoś krawca, który zdołałby coś przygotować na bal, by mój Miki mógł wszystkich zachwycić na sali...
- Sorey, będę się już zbierał. Wezmę ze sobą Merlina i Cosmo, odbiorę jeszcze Misaki ze szkoły – usłyszałem za sobą głos Mikleo. Ale że już? Teraz? Trzeba już wyjść po Misaki? Nie sądziłem, że to już ta pora... 
- A dasz sobie radę z nimi wszystkimi? – dopytałem, rozwieszając wyprane stroje tak, by były jak najmniej pomięte. W sumie to już skończyłem, więc jeżeli będzie chciał, mogę wybrać się z nim. Może jeszcze udałoby mi się znaleźć u kupców jakieś ładne dodatki do stroju mojego Mikiego, albo coś do fryzury, albo może jeszcze dokupimy coś małemu księciu... no i też będę miał oko na mojego Mikiego i jakby ktoś miał do niego jakiś problem, będę mógł zareagować. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz